Polski Alarm Smogowy został nominowany, jako jedna z trzech organizacji na Świecie, do prestiżowej nagrody Earthshot Prize w kategorii „Ochrona powietrza”. W Nowym Jorku nominacje ogłaszali książę William i Michael R. Bloomberg, założyciel Bloomberg Philantropies. Data nie jest przypadkowa – w tym samym czasie trwa w mieście 78. sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Nagrodą jest milion funtów, a zwycięzców poznamy już za miesiąc. Rozmawiamy z Anną Dworakowską, Ewą Lutomską i Andrzejem Gułą – założycielami Polskiego Alarmu Smogowego. Ich kampania na rzecz czystego powietrza została uznana za jedną z najskuteczniejszych na świecie.
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Jako pierwsi z Polski i jedyni z Europy Środkowo-Wschodniej znaleźliście się w ścisłej czołówce Earthshot Prize. To nagroda nazywana ekologicznym „Noblem”. Jakie są wasze wrażenia po tym wydarzeniu?
Anna Dworakowska: Poczuliśmy ogromne wzruszenie. Przede wszystkim chcę zaznaczyć, że to jest nominacja dla całego ruchu. Dla kilkuset osób, które są z nami. Dla wszystkich, którzy działają z Alarmem od samego początku i tych, którzy dołączyli niedawno. Tych z dużych miast, mniejszych ośrodków i malutkich wiosek. Bo smog, jak wiemy, nie zna granic. To jest nagroda dla wszystkich zaangażowanych w to, co od lat robi Polski Alarm Smogowy. Powiem więcej: to także wyróżnienie dla wszystkich, z którymi współpracujemy. Przez te 10 lat osób z różnych kręgów było wiele. Zarówno ze środowiska lekarskiego, jak i naukowego czy artystycznego. Byli też politycy – jedni robili wiele, by problem smogu rozwiązać, a inni wręcz przeciwnie.
Polski Alarm Smogowy nominowany do Earthshot Prize
Andrzej Guła: Politycy mieliby głęboko w poważaniu cały problem zanieczyszczonego powietrza, gdyby nie ludzie. Włodarze nie uchwalaliby uchwał antysmogowych, nie zainteresowaliby się zmianą prawa czy otwieraniem nowych programów pomocowych, gdyby nie ludzie. Gdyby w Krakowie w 2012 obywatele nie zaczęli wychodzić na ulicę i domagać się od polityków tej zmiany, to po prostu tego wszystkiego by nie było. Ta nagroda jest gigantycznym, naprawdę ogromnym wyróżnieniem dla tych wszystkich ludzi, wolontariuszy alarmów smogowych, którzy zaczęli działać. Oni pracują często w bardzo trudnych okolicznościach. Wielu z nich działa w bardzo małych miejscowościach, gdzie smog jest generowany przez 90 proc. lokalnej społeczności. Oni wkładają swój czas i energię w tę zmianę. To zaangażowanie jest czymś fenomenalnym i niepowtarzalnym. Osobiście jestem wzruszony i czuję ogromną odpowiedzialność. Mam nadzieję, że doda to naszemu ruchowi jeszcze większych skrzydeł. Że szybciej uda nam się przegonić polski smog, a być może wychodzić nawet do krajów całego regionu.
Lutomska: to zaangażowanie ludzi daje nam siłę
Ewa Lutomska: Odebraliśmy tę nominację, bo Krakowski Alarm Smogowy jest swego rodzaju sekretariatem ruchu ogólnopolskiego i tutaj zaczęła się ta działalność. Jednak to właśnie energia i zaangażowanie ludzi, którzy tworzą Lokalne Alarmy Smogowe w całej Polsce, dają nam ogromną motywację i mobilizują do działania. Gdyby tych osób nie było, to być może w nas nie byłoby tej siły do walki o czyste powietrze. Do ciągłego rozwijania ruchu o kolejne miejscowości. Gdy patrzę na ostatnie 10 lat, to widzę mnóstwo emocji. Z jednej strony wkurzenie, które wynikało z braku zrozumienia problemu przez władze. Wiele razy musieliśmy udowadniać rzeczy, które były oczywiste. Z drugiej strony dużo radości z mniejszych i większych sukcesów i dużo satysfakcji. Zostaliśmy nominowani spośród ponad tysiąca inicjatyw z całego świata, które zajmują się ochroną środowiska i ochroną powietrza.
Powiedzcie więcej o samej nominacji do nagrody. Skąd pomysł na takie wyróżnienia, kto to wszystko organizuje?
Anna Dworakowska: W CNN i BBC tę nagrodę nazywają właśnie „Ekologicznym Noblem”. Jest to nagroda ustanowiona przez Księcia Williama. W kapitule nagrody jest dobrze znany David Attenborough.
Ewa Lutomska: Nagroda została ustanowiona, ponieważ wspomniane osoby dostrzegły potrzebę poszukiwania rozwiązań dla najpilniejszych globalnych wyzwań klimatycznych i środowiskowych. Tak wytypowano pięć kategorii. To kolejno ochrona środowiska naturalnego, ochrona wód i oceanów, działania na rzecz zero-waste, inicjatywy chroniące klimat oraz kategoria, w której my się znaleźliśmy – walka o czyste powietrze. One nie są przypadkowe, bo odpowiadają celom zrównoważonego rozwoju Światowej Organizacji Zdrowia. W każdej z nich nominowano 3 kandydatów do nagrody, więc w sumie to 15 nominacji spośród tysiąca zgłoszonych. Dlatego już sama nominacja jest ogromnym wyróżnieniem.
Guła: 100 miliardów złotych na czyste powietrze dzięki zaangażowaniu alarmów smogowych
Czy ta nominacja dotyczy jakiegoś konkretnego działania?
Andrzej Guła: W ramach naszej nominacji stwierdzono, że PAS odpowiada za jedną z najskuteczniejszych na świecie kampanii zmieniających rzeczywistość. To jest coś, co niesamowicie cieszy, motywuje i uskrzydla. Ktoś widzi tę pracę, którą wykonują ludzie walczący o czyste powietrze. To oni są motorem tej zmiany. Gdyby nie te działania, to nie byłoby programów finansowych wartych 100 miliardów złotych, ani uchwał antysmogowych czy nowej legislacji na rzecz czystego powietrza. Świadomość byłaby dużo mniejsza.
Zgłasza się do was dużo ludzi. Jedni działają w dużych miastach, inni w naprawdę niewielkich gminach. Co ich zachęca do działania?
Andrzej Guła: Każdy ma inne, prywatne motywacje. Natomiast ludzie działający w alarmach smogowych to jest taka rodzina osób, które mają wspólną misję i wspólne marzenie. Jest nim rozwiązanie problemu smogu w Polsce. To naturalna i egoistyczna motywacja. Robisz to dla siebie, dla swoich dzieci, rodziny czy społeczności lokalnej. Wreszcie dla tych, którzy będą tu po nas. Więc gdy słyszymy, że ktoś uznaje nasze kampanie za najskuteczniejsze na świecie…
Ewa Lutomska: To robi się ciepło na sercu! My widzimy oczywiście w twardych danych, co się zmienia, co się udaje, a gdzie jeszcze potrzebna jest praca. Ale jeżeli ktoś z zewnątrz dostrzega tę pracę jako efektywną, ktoś docenia ciężką pracę tych wszystkich zaangażowanych ludzi – to jest to niesamowite uczucie.
Dworakowska: zmianę widać w danych. W Krakowie zamiast 120 dni smogowych mamy 40
W takim razie zapytam o te twarde dane. Co w nich widać?
Anna Dworakowska: Widać w nich dużą zmianę, którą można bardzo łatwo policzyć. W 2012 roku, gdy zaczynaliśmy działać, z powodu złej jakości powietrza umierało rocznie w naszym kraju 50 tys. osób. To przedwczesne zgony. Sześć lat później, wraz z poprawą jakości powietrza, ta liczba zmalała o 10 tys. osób rocznie. To nie jest tylko nasza zasługa, ale mamy w tym całkiem spory wkład. To jest 10 tys. osób każdego roku, które mogą dłużej żyć. Jestem z tego naprawdę dumna.
Do tego aż milion domów w Polsce, które odeszły od spalania węgla. Mówimy tylko o tych jednorodzinnych, a są przecież jeszcze mieszkania w kamienicach. To w końcu poprawa jakości w wielu miejscach w Polsce. W Krakowie liczba dni smogowych spadła w ciągu dekady ze 120 rocznie do 40 rocznie. Zdecydowana większość województw – bo aż 14 na 16, ma regulacje antysmogowe, czyli lokalne uchwały. 103 miliardy złotych w programie Czyste Powietrze, aby modernizować polskie domy. Ponad pół miliona osób już z tych pieniędzy skorzystało. To duże liczby, ogromne reformy i mieliśmy w nich swój udział. Jestem dumna z bycia częścią tego wszystkiego.
Wczoraj odebraliście nominację w Nowym Jorku. Jak wyglądała uroczystość i co dalej, kiedy dowiemy się, kto wygrał?
Anna Dworakowska: Było ponad tysiąc kandydatur do nominacji. Z nich wybrano 15 nominowanych, z czego trzech kandydatów jest w naszej kategorii, w tym Polski Alarm Smogowy. O tym, jaki będzie finał, dowiemy się w Singapurze 7 listopada tego roku. Dla nas sama nominacja jest ogromnym zaszczytem. Zwycięzca każdej z pięciu kategorii otrzyma grant w wysokości miliona funtów brytyjskich.
Polski Alarm Smogowy: walczymy o czyste powietrze w całej Europie
To jeszcze na koniec porozmawiajmy o Waszych planach na przyszłość. Jak one wyglądają?
Ewa Lutomska: Kluczowym motorem naszej działalności są ludzie. Mamy nadzieję, że ta nominacja i informacja o niej będzie inspiracją dla kolejnych osób, które będą chciały dołączać do PAS. Regionów, gdzie jakość powietrza nie spełnia norm, jest jeszcze w Polsce bardzo dużo. Liczymy, że więcej osób zdecyduje się walczyć o prawo do czystego powietrza, kiedy dowiedzą się, że taka organizacja jak nasza w ogóle istnieje. My chętnie doradzimy, wesprzemy i podzielimy się naszym doświadczeniem.
Każdy, kto chce założyć Lokalny Alarm Smogowy może się do nas zgłosić, mamy cały program wsparcia, od szkoleń po programy grantowe. Wiemy, że presja społeczna wywierana na decydentów ma ogromne znaczenie. Jako naród dopiero wchodzimy w proces tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Bardzo często w mniejszych miejscowościach działania wolontariuszy nie skupiają się tylko na jakości powietrza. Lokalne Alarmy Smogowe zajmują się ważnymi lokalnymi sprawami, zmieniają rzeczywistość. Ważna jest dla nas ta świadomość, że gdy budujesz wokół jednego celu grupę, angażujesz się społecznie i współpracujesz, to jesteś w stanie osiągnąć więcej.
Anna Dworakowska: Dużo się udało zrobić, ale wciąż w Polsce dymi 3 miliony kopciuchów. Mamy problem z zanieczyszczeniami z transportu i niewiele w tym obszarze się dzieje. Przed nami długa droga.
Andrzej Guła: Zaczynaliśmy lokalnie w Krakowie. Później była sieć 50 lokalnych alarmów smogowych w całej Polsce. Będziemy rozszerzać naszą działalność, bo im więcej nas będzie, im więcej ludzi, którzy walczą o czyste powietrze, tym większa szansa, że to czyste powietrze wywalczymy. Nie tylko u nas w Krakowie, nie tylko u nas w województwie, w całej Polsce, ale i w całej Europie i innych miejscach na świecie. Chcemy budować wspólnotę świadomych ludzi, którzy jednoczą się wokół jednego celu. Mają jedno, to samo marzenie. Jest nim marzenie życia w czystym środowisku, marzenie oddychania czystym, bezpiecznym powietrzem.