Domowa elektrownia słoneczna to jedno z najbardziej ekologicznych rozwiązań, jakie możemy sobie zafundować. Po kilku latach, kiedy zwrócą się koszty kupna paneli, nie płacimy za energię elektryczną prawie nic. Ale skąd wziąć pieniądze na taką inwestycję?
To nie jest wpis sponsorowany – trzeba zaznaczyć na wstępie. Jednak w SmogLabie staramy się wspierać każdą inicjatywę, mającą ułatwić nam bardziej ekologiczne życie. Dlatego nie możemy pominąć informacji, jaką kilka dni temu podał bank PKO BP.
Chodzi o wprowadzenie Ekopożyczki na zakup paneli fotowoltaicznych. To oferta, która ma wypełnić lukę na rynku i zachęcić Polaków do inwestowania w zielone źródła energii.
Jak to działa?
Wysokość pożyczki zależy od naszych potrzeb – musi mieścić się w przedziale od tysiąca do 50 tysięcy złotych. Możemy za to sfinansować zarówno same panele, jak i potrzebne materiały i robociznę. Jest to kredyt bez zabezpieczeń. Oprocentowanie wynosi 4,99 % (RRSO: 5,47%), a okres kredytowania może wynosić nawet 120 miesięcy. Z Ekopożyczki mogą korzystać zarówno te osoby, które już mają konto w PKO BP, jak i nowi klienci.
Warunkiem jest przedstawienie maksymalnie po trzech miesiącach od momentu otrzymania kredytu rachunku za zakup paneli. Musi on wynosić przynajmniej 85 proc. kwoty kredytu. W przeciwnym razie, oprocentowanie udzielonej pożyczki zostanie podwyższone do aktualnego poziomu odsetek maksymalnych (które obecnie wynoszą 10%).
Oferta PKO BP zbiegła się w czasie z wprowadzeniem tzw. ulgi termomodernizacyjnej. Od stycznia 2019 roku podatnicy, będący właścicielami lub współwłaścicielami domu jednorodzinnego, mają prawo do ulgi podatkowej w PIT (podatku od osób fizycznych). Wydatki na termomodernizację budynków jednorodzinnych, wymianę źródła ciepła, elektrownie słoneczną mogą być odliczone od podstawy opodatkowania do kwoty 53 tys. zł. Jeśli podatnik rozlicza się według 18 % stawki PIT, to maksymalnie zyskuje 9540 zł.
Typowa dachowa elektrownia słoneczna o mocy 5 kW kosztuje ok. 25 tys. zł. Po uwzględnieniu ulgi podatkowej, inwestycja kosztuje 20,5 tys. zł. Oszczędność wynosi 4,5 tys. zł, a jej uzyskanie nie wymaga żadnych formalności z wyjątkiem poprawnego rozliczenia podatku PIT za rok 2019 (czyli odzyskuje się pieniądze po złożeniu deklaracji podatkowej na wiosnę 2020 roku).
– Takie ułatwienia na pewno zachęcą więcej osób do kupowania paneli fotowoltaicznych – komentuje Jan Rączka, prezes spółki Alternator i były prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. – Dzięki uldze podatkowej elektrownia słoneczna zwraca się w 8-9 lat. Dlatego uzyskanie kredytu na 10 lat upraszcza podjęcie decyzji – elektrownia słoneczna spłaca się sama – podkreśla. Zaznacza jednocześnie, że Ekopożyczka oferowana przez PKO BP ma równie proste procedury jak typowy kredyt konsumpcyjny – szybka decyzja kredytowa na podstawie ogólnych kryteriów, wypłata pieniędzy bez dodatkowych zabezpieczeń. Jednocześnie ma warunki finansowe zbliżone do kredytów hipotecznych.
Dla porównania: kredyty konsumpcyjne dla stałych klientów mają realną stopę oprocentowanie przekraczającą 8%; karty kredytowe – 16%, a kredyty konsumpcyjne dla „klientów z ulicy” – powyżej 30%. Z kolei kredyty hipoteczne są obecnie oprocentowane na poziomie 4-4,5%, ale dotyczą dużych kwot i wymagają mocnego zabezpieczenia.
– Moje przypuszczenie jest takie, że PKO BP uważa, iż ci klienci, który chcą sobie założyć elektrownię słoneczną na dachu, są klientami wiarygodnymi. Są właścicielami nieruchomości, ale też wybierają ekologiczne rozwiązania i dbają o ograniczenie wydatków na energię – dodaje Jan Rączka.
Kilka dni po PKO BP podobną ofertę przedstawił Bank Ochrony Środowiska. Tam oprocentowanie wynosi 4,5 % (RRSO: 4,92%). Okres kredytowania, podobnie jak w ofercie PKO BP, wynosi 10 lat. Można pożyczyć maksymalnie 75 tysięcy złotych.
Zdjęcie: Diyana Dimitrova/Shutterstock