Władze pacyficznego archipelagu Vanuatu rozpoczęły przygotowania do eksodusu mieszkańców kilkudziesięciu osad w ciągu najbliższych dwóch lat. Powodem są coraz dotkliwsze skutki globalnego ocieplenia. Jednocześnie Vanuatu jest państwem, które jako jedno z nielicznych pokazuje światu, co należy robić w walce ze zmianami klimatu.
Eksodus mieszkańców
Minister ds. zmian klimatu w rządzie Vanuatu Ralph Regenvanu powiedział, że radzenie sobie z wpływem globalnego ocieplenia jest głównym wyzwaniem stojącym przed Vanuatu. Vanuatu to liczące ponad 300 tys. mieszkańców państwo składające się z łańcucha wysp rozciągniętych między Australią i Fidżi. Regenvanu mówił o nieuchronności przeniesienia wielu ludzi w bezpieczniejsze miejsca. Będzie się to wiązało z eksodusem całych rodzin i społeczności, które od pokoleń żyją nad brzegami Oceanu Spokojnego.
W związku z postępującym wzrostem poziomu oceanu oraz potężniejszymi cyklonami rząd Vanuatu zidentyfikował „dziesiątki” wsi, osad, które znajdują na „obszarach zagrożonych”. Ludzie ci będą musieli zostać przeniesieni w ciągu najbliższych dwóch lat. Jak oświadczyły władze, kolejne, niewytypowane teraz osady zostaną również przeznaczone do przeniesienia w dłuższej perspektywie. – Klimatyczne przemieszczenia ludności to główna cecha naszej przyszłości. Musimy być na to gotowi i zaplanować to już teraz – powiedział Regenvanu, który objął swoją tekę ministerialną po niedawnych wyborach. – To będzie ogromne wyzwanie i ogromna tragedia dla wielu ludzi, którzy muszą opuścić ziemię swoich przodków, i przenieść się w inne miejsca, ale taka jest rzeczywistość.
Klimatyczne zagrożenie
Vanuatu to wyspy, których część jest nizinna, a pozostałe tereny, to pagórkowate wyżyny i niewysokie góry. Jednak 60 proc. ludności tych wysp mieszka w kilometrowym pasie wybrzeża. Ich tryb życia jest mocno związany z oceanem, gdyż trudnią się połowem ryb i innych owoców morza. Ich kultura od tysięcy lat jest związana z morzem, bo tysiące lat temu przybyli na te wyspy z odległych kontynentów.
Dlatego właśnie społeczeństwa te zagrożone są skutkami postępującego od lat globalnego ocieplenia. Dużym zagrożeniem są cyklony tropikalne, które stają się coraz silniejsze. Przykładem jest cyklon Pam, który uderzył w Vanuatu w 2015 roku. Przyczynił się do śmierci 12 osób, zniszczył uprawy, i uczynił tysiące mieszkańców bezdomnymi. 166 tys. osób, czyli ponad połowa ludności tego kraju została dotknięta przez cyklon. Takie żywioły nie tylko niszczą domy i uprawy, ale też zanieczyszczają wody gruntowe i podziemne, odcinając ludzi od wody pitnej.
Według World Risk Report, Vanuatu znajduje się w rankingu krajów najbardziej podatnych na klęski żywiołowe, takie jak cyklony tropikalne. Do tego dochodzi oczywiście podnoszący się poziom oceanów. Przyczyną są topniejące lodowce na Antarktydzie i Grenlandii, choć obecnie głównym czynnikiem jest rozszerzalność cieplna oceanów. Ostatnie szacunki mówią, że do połowy tego wieku poziom wody w Pacyfiku wzrośnie od 25 do nawet 58 cm. I co warto podkreślić, w zachodniej części Pacyfiku dodatkowy wpływ na to będzie mieć zjawisko La Niña. La Niña to naturalne zjawisko klimatyczne nad Oceanem Spokojnym, które zwiększa opady w zachodniej części Pacyfikiem w tym Australii. Jednocześnie ujemna faza ENSO tymczasowo podnosi poziom wody zachodniego Pacyfiku, gdyż wody te stają są wyraźnie cieplejsze od wschodnich. W takiej sytuacji ocieplenie klimatu stanie bardziej druzgoczące dla takich państw jak Vanuatu.
- Czytaj również: Rosnący poziom mórz wzmocni destrukcyjną siłę huraganów. Woda wypłynie przez rury na ulice
Sami podejmują ambitne działania
Vanuatu jest państwem, którego wkład w postępującą zmianę klimatu jest praktycznie żaden. Mimo to władze w obliczu niepewnej przyszłości swojego kraju podejmują działania w walce z globalnym ociepleniem. Ten niewielki kraj już dziś jest neutralny klimatycznie – emituje mniej niż pochłania. W ostatnich latach średnia emisji CO2 per capita to zaledwie pół tony. Oznacza to, że cały kraj rocznie emituje około 170 tys. ton CO2 do atmosfery.
Owszem, takie emisje wiążą się z wielkością i specyfiką tego kraju. Ludzie prowadzą tam zupełnie inne życie niż np. mieszkańcy Bahrajnu. To jednak nie sprawia, że kraj nie ma ambicji co do rzeczywistej neutralności klimatycznej, oznaczającej całkowite wyzbycie się paliw kopalnych. Niedawno władze zadeklarowały, że do 2030 roku 100 proc. produkowanej energii będzie pochodzić ze źródeł odnawialnych.
Podczas zeszłorocznego szczytu klimatycznego ONZ w Glasgow wszystkie kraje zostały wezwane do „zrewidowania i wzmocnienia” swoich krajowych wkładów w działania klimatyczne. Miały to zrobić do końca 2022 roku. Vanuatu jest jednym z zaledwie 12 krajów, które to zrobiły. Jego ambitne cele zostały pochwalone przez regionalnych ekspertów. – Oni naprawdę dają przykład reszcie świata – powiedział Tagaloa Cooper-Halo, dyrektor ds. programu odporności na zmiany klimatu w Sekretariacie Regionalnego Programu Środowiskowego Pacyfiku (SPREP). – Vanuatu daje przykład na wiele sposobów, mimo że ma znikome emisje. Przejmują inicjatywę, przedstawiając swój plan. To był monumentalny wysiłek ich rządu i wszystkich interesariuszy, ponieważ trzeba wiele pracy i koordynacji, aby dojść do tego ogłoszenia.
Apele ze strony wyspiarzy
Działanie władz ma na celu pobudzenie całego świata do działania na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi. Vanuatu jest pierwszym na świecie państwem, które trzy dekady temu wezwało świat do zapłacenia na straty, jakie ponoszą z powodu globalnego ocieplenia. Takie apele padały wielokrotnie. Ostatnio ze strony przywódców wyspiarskich państw Pacyfiku w połowie lipca zeszłego roku. – To, co jest dla nas najważniejsze, to zabezpieczenie odważnych zobowiązań ze wszystkich krajów na COP27, aby wycofać węgiel i inne paliwa kopalne oraz zwiększyć finansowanie dla najbardziej wrażliwych narodów – powiedział na Forum Wysp Pacyfiku prezydent Fidżi Frank Bainimarama.
Niestety, apele na nic się zdały. Ostatni szczyt klimatyczny – COP27 został surowo oceniony przez naukowcy i działaczy na rzecz walki ze zmianami klimatu. Jedyne co się wtedy udało osiągnąć, to uruchomienie funduszu strat i szkód dla państw mających duże problemy z globalnym ociepleniem.
–
Zdjęcie: AsiaTravel/Shutterctock