Przy okazji zeszłorocznych wyborów parlamentarnych głośno było o unijnym mechanizmie ETS. Uprawnienia do emisji dwutlenku węgla, które obciążają m.in. nasze rachunki za prąd produkowany z węgla, podrożały w ostatnich latach lawinowo. Na horyzoncie czeka nas natomiast jego „brat bliźniak”, ETS2, który obejmie emisje gospodarstw domowych. Już w 2027 roku więcej zapłacimy m.in. za węgiel, gaz, ale i paliwo na stacjach benzynowych. O jakich dokładnie kosztach mowa? Z czym wiązać się będzie uruchomienie tego mechanizmu? Czy sprawa jest już przesądzona? Między innymi o tym rozmawialiśmy z Wandą Buk, adwokatką i managerką, współautorką raportu „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”.
Sebastian Medoń, SmogLab: Zacznijmy może od początku, czyli od tego, czym w ogóle jest system ETS2. Na czym polega ten mechanizm i dlaczego go wprowadzamy?
Wanda Buk, adwokatka i managerka, była wiceprezes PGE S.A., współautorka raportu „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”: Myślę, że Czytelnikom i Czytelniczkom w większości nie trzeba tłumaczyć, czym jest ETS. Jest to system handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla.
Tego rodzaju mechanizm funkcjonuje nie tylko w Unii Europejskiej, ale też w wielu innych krajach na świecie. Na przykład w Chinach czy Stanach Zjednoczonych. W przypadku UE ETS działa już prawie od 20 lat i przeszedł wiele zmian legislacyjnych.
Ostatnie dotyczą uruchomienia drugiego równoległego mechanizmu, zwanego ETS2. Nie jest to rozszerzenie systemu, lecz wprowadzenie drugiego, oddzielnego. Będzie obejmował paliwa używane przez gospodarstwa domowe m.in. do ogrzewania budynku, gotowania, czy podgrzewania wody oraz te wykorzystywane do transportu drogowego.
Nowe opłaty od emisji. ETS2 już w 2027 roku
ETS2 zacznie obowiązywać 1 stycznia 2027 roku, zgodnie z obowiązującymi przepisami dyrektywy. Teoretycznie można opóźnić jego wdrożenie o rok, jeśli wystąpią silne perturbacje na rynkach energii w całej UE. Obecnie jest to jednak mało prawdopodobne.
Dlatego wszyscy powinniśmy szykować się na 1 stycznia 2027. Dla tych, którzy kupują węgiel, gaz czy olej opałowy, którzy nie jeżdżą elektrykami, wiązać się to będzie z dodatkowymi opłatami ukrytymi w cenie. Zapłacimy więc więcej.
Jeśli chodzi o wspomniane perturbacje, rozumiem, że chodzi o zapisy wewnątrz dyrektywy, przewidujące opóźnienia.
Tak. Przewidziano dwie przesłanki, które mogą opóźnić uruchomienie systemu ETS2. Pierwsza dotyczy ceny gazu, druga natomiast ropy naftowej. Określono wartości, przy których można interweniować.
Wystąpienie tych przesłanek jest jednak bardzo mało prawdopodobne. Musiałyby wystąpić nieprzewidziane wydarzenia, np. geopolityczne, albo kolejny kryzys energetyczny, podobny do tego w 2022 roku.
Zakładając optymistycznie, że nic takiego się nie wydarzy, powinniśmy przygotowywać się na wejście w życie ETS2 zgodnie z założeniami.
Przejdźmy do meritum. Dlaczego postanowiono obciążyć gospodarstwa domowe kosztami dążenia do zeroemisyjności? Jak duży jest to obszar emisji dwutlenku węgla?
Obecnie w systemie ETS mamy wytwórców energii, przemysł energochłonny, transport morski i lotnictwo. Już teraz ponoszą one opłaty związane z emisjami gazów cieplarnianych. Jednak inne sektory – jak rolnictwo, indywidualne ogrzewnictwo czy też ciepłownictwo domowe – również generują emisje. Ciepłownictwo systemowe jest już objęte ETS-em. Niebawem dołączy do niego również indywidualne.
Ambicje klimatyczne rosną. Niedawno Dania wprowadziła dodatkową opłatę dla rolników za emisje ze strony zwierząt. To pokazuje tendencję wśród państw unijnych do legislacyjnej interwencji w różnych sektorach w celu ograniczenia emisji.
W przypadku gospodarstw domowych objęta dziś ETS energia elektryczna stanowi jedynie 14 proc. całości energii dostarczanej do budynku. Najwięcej energii końcowej gospodarstwa domowe w UE zużywają właśnie w celu ogrzania mieszkania – jest to aż 64 proc. Podgrzewanie wody to 14 proc., a gotowanie 6 proc. Właśnie te części zostaną objęte ETS2.
Z jakimi kosztami wiązać się będzie ETS2?
Jak wprowadzenie ETS2 wpłynie na codzienne życie mieszkańców Polski? O jak dużych kosztach mówimy?
Koszty związane z ETS2 zostaną uwzględnione w finalnej cenie, jaką płacimy za paliwa, takie jak węgiel i gaz ziemny, benzyna, diesel, LPG.
W przypadku tony węgla, której cena wynosi obecnie ok. 1300 złotych, od 2027 roku zapłacimy dodatkowe 300 złotych. W 2028 roku będzie to 500 złotych, a w 2035 roku prawie 1430 złotych więcej. Do dodatkowych opłat należy doliczyć jeszcze VAT.
Wyliczenia w naszym raporcie opierają się na oficjalnych danych Komisji Europejskiej dotyczących prognoz cen uprawnień do emisji CO2.
Czy wzrosty cen mogą być wyższe, niż prognozuje Komisja Europejska?
Doświadczenie pokazuje, że prognozy Komisji Europejskiej mogą mijać się z rzeczywistością. Jeśli chodzi o ETS „pierwszy”, w 2021 roku średnia cena uprawnienia do emisji CO2 miała wynosić 40-43 euro. W rzeczywistości było to 80-100 euro.
Teoretycznie, jeśli cena uprawnienia przekroczy 45 euro za tonę, nastąpi uwolnienie dodatkowych uprawnień. To powinno obniżyć cenę, ale jest to jedynie założenie. Nie wiemy do końca, jak w rzeczywistości zachowa się rynek. Mechanizm może nie zadziałać.
ETS2 i Społeczny Fundusz Klimatyczny. 15 mld euro na adaptację
Co z funduszami pochodzącymi z ETS2? Na co będą przeznaczone?
Wprowadzenie ETS2 mocno uderza w kieszenie obywateli. Dlatego stworzony zostanie Społeczny Fundusz Klimatyczny, który zacznie działać od 2026 roku. Na początku będzie zasilany środkami z ETS1, aby ruszyć jeszcze przed pierwszymi wpływami z ETS2.
Fundusz ma na celu złagodzenie skutków i zmobilizowanie społeczeństwa do ograniczenia emisji w ciepłownictwie indywidualnym i transporcie.
Jak to dokładnie będzie działać?
To zależy od państw członkowskich. Polska otrzyma 17,6 proc. całego budżetu Funduszu, czyli około 15 mld euro. Problemem jest jednak jego późne uruchomienie — tylko rok przed uruchomieniem ETS2. To moim zdaniem bardzo krótki czas na tego rodzaju przedsięwzięcia. Środki pochodzące z ETS2 będziemy wydatkować sami jako państwo. Program „Czyste Powietrze” jest dobrym narzędziem do wspierania obywateli, ale musi być kontynuowany i wspierany środkami Funduszu.
Już dziś należy uświadamiać społeczeństwo o sytuacji. Na stronie www.ets2koszty.pl dostępny jest przygotowany przeze mnie i Marcina Izdebskiego raport, który analizuje wpływ nowej regulacji na koszty życia Polaków.
Policzyliśmy, ile w każdym roku zapłacą więcej różne polskie rodziny. Udostępniliśmy również narzędzie, tzw. kalkulator, który umożliwia każdemu dokładne obliczenie, jak nowa regulacja wpłynie na jego domowy budżet. W zależności od tego, czym się ogrzewa, jakie ma zużycie paliwa, jakim autem jeździ.
Czy wspomniane wsparcie dla obywateli wystarczy?
Nawet jeśli państwo zaproponuje 100 proc. wsparcia na wymianę źródła ciepła i termomodernizację, niektórzy mogą nie być w stanie podjąć się takiego wyzwania. Szczególnie starsze osoby. Dlatego poza dotacjami, rząd powinien stworzyć proste mechanizmy osłonowe dla najbardziej wrażliwych osób. Oddzielając je od tych, którzy mogą zająć się modernizacją budynku.
Działania osłonowe, w formie np. podobnej do bonów energetycznych, nie mogą być jednak generalnym rozwiązaniem. To byłoby tylko bezcelowe przelewanie pieniędzy z jednego miejsca w drugie. Musimy skoncentrować się na finansowaniu termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła. Tak, by faktycznie obniżyć emisyjność sektora budynkowego.
- Czytaj także: Zakaz gazu po 2040 i „wypruwanie” dobrych okien? Sprawdzamy, co oznacza dyrektywa budynkowa
ETS2 dotknie ogrzewających się gazem, ale nie drewnem
A co z rodzinami, które swoje domy ogrzewają gazem? Osoby te zainwestowały w źródła mniej emisyjne, jeśli chodzi o zanieczyszczenia powietrza. Teraz mogą czuć się niesprawiedliwie potraktowane, gdy zostaną obłożone dodatkowymi opłatami…
Gaz ziemny jest mniej emisyjny od węgla. Cena gazu, w związku z wprowadzeniem ETS2, również jednak wzrośnie. Dodatkowe opłaty będą wynosić 26 złotych za megawatogodzinę w 2027 roku, 50 złotych w 2030 roku i ponad 100 złotych w 2035 roku. Za 11 lat, w przypadku stumetrowego domu, byłoby przeciętnie drożej o ok. 1500 złotych rocznie.
Koszty będą niższe niż w przypadku węgla, ale wciąż znaczące.
Co mogłoby z tym zrobić państwo?
Kocioł gazowy ma swoją żywotność. Zazwyczaj przyjmuje się, że to około 10 lat. Z czasem najstarsze urządzenia będą więc z oczywistych względów wyłączane z użytkowania.
Można rozważyć wprowadzenie wsparcia dla tych, którzy niedawno wymienili kotły na gazowe. To jednak zależy od decyzji rządu i tego, jak chce reagować na nastroje społeczne.
Moim zdaniem stosunek unijnych decydentów do gazu jest nieracjonalny, bo będziemy go potrzebować jeszcze długo. Nie mamy pewności, na ile uda rozwinąć się np. technologie wodorowe czy magazynowania energii, by sprostać przyjętym zobowiązaniom klimatycznym.
A co z ogrzewaniem drewnem czy też biomasą? Temat ich emisyjności budził wielokrotnie kontrowersje w ostatnich latach.
ETS2 nie uwzględnia drewna i biomasy, traktując je de facto jako źródła odnawialne. To kontrowersyjna decyzja, która może skłonić wiele domostw do przejścia na to paliwo.
Warto jednak pamiętać, że jego podaż jest ograniczona, przez co ceny mogą wzrosnąć. Wówczas rynek się “rozgrzeje”, a przejście na biomasę przestanie być tak atrakcyjne, jak się wydaje.
Jeśli wiele osób zdecyduje się na kotły spalające drewno, może to również wpłynąć negatywnie na jakość powietrza.
Szanse na „odwołanie” ETS2
Przejdźmy może na koniec od politycznego i instytucjonalnego tła omawianego mechanizmu. Czy po niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego mogą nastąpić zmiany w przepisach dotyczących ETS2? Siły sprzeciwiające się polityce klimatycznej nie doszły co prawda do władzy, jednak ich wynik świadczy nieco o nastrojach społecznych.
Teoretycznie jest to możliwe, jeśli zbierze się tzw. podwójna większość. Czyli co najmniej 55 proc. państw członkowskich (ale w liczbie minimum 15), reprezentujących minimum 65 proc. obywateli Unii Europejskiej. Obawy wobec polityki klimatycznej rosną nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach.
Politycy mogą zrozumieć, że zniechęcenie społeczeństwa do polityki klimatycznej może zahamować transformację. Być może zdecydują się na ograniczenie tempa tych ambicji w przypadku ogrzewania indywidualnego i transportu. Warto wspomnieć, że przepisy implementujące do porządków prawnych państw Unii system ETS2, powinny zostać przyjęte do czerwca tego roku. W lipcu Komisja Europejska wezwała do wyjaśnień 26 krajów, które nie wdrożyły prawa. Widać więc generalną niechęć rządów UE do wprowadzenia regulacji, która wzbudzi bardzo dużo kontrowersji.
W świetle obowiązującego prawa ETS2 zacznie jednak obowiązywać już za nieco ponad 2 lata.
Czy ETS2 można poprawić? „Nie powinien być rynkowym instrumentem finansowym”
Jakie zmiany w systemie ETS2 mogłyby pomóc?
Przede wszystkim moim zdaniem ETS2 nie powinien być rynkowym instrumentem finansowym. Powinny być jasne ścieżki cenowe, aby wszyscy wiedzieli, ile zapłacą za ETS dziś i w przyszłości. To pomogłoby w planowaniu inwestycji i dekarbonizacji. Wówczas byłby to po prostu podatek od emisji.
Prawdopodobnie to właśnie chęć nieujmowania ETS2 w kategoriach podatku była powodem, dla którego wybrano obecną formułę. Przed laty rozwiązanie w postaci podatku mogłoby nie uzyskać wystarczającego poparcia ze strony państw członkowskich. Mamy więc quasi-podatek, który łączy w sobie przymusowe obciążenie dochodu publicznego i nieprzewidywalność, a nawet spekulacyjny charakter instrumentu finansowego. Powinniśmy wyciągnąć wnioski z tego, jak funkcjonował ETS1 i zastanowić się jak lepiej zaprojektować mechanizm i działania na przyszłość.
Tempo transformacji w UE jest zbyt szybkie, na wielu płaszczyznach chaotyczne, a to może doprowadzić do fatalnych skutków. Mamy ogromne ambicje, wysokie cele, ale żadnej wizji, jak je wykorzystać do budowania przewagi gospodarczej i konkurencyjności UE. Już dziś widzimy rosnące uzależnianie się Europy od komponentów z innych kontynentów. Chiny bezpardonowo wykorzystują ambicję UE, żeby rozbudowywać swoją potęgę gospodarczą, odsuwając na dalszy plan wysiłki klimatyczne. To kolejny powód, dla którego UE powinna pomyśleć o zmianach w tym zakresie. W innym wypadku Europa obudzi się w 2050 roku zielona, ale całkowicie uzależniona i – przepraszam za kolokwializm – „spłukana”.
- Czytaj także: Transformacja energetyczna po polsku. Ceny prądu „bardzo wysokie” na tle UE, mimo rekordów OZE [RAPORT]
_
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/jarrow153