Przez kilka lat Olgierd Semik Hutter wraz z synem Leonem zebrał w gdyńskim lesie i okolicznej rzece kilkadziesiąt ton śmieci. Robi to po pracy i wydając własne pieniądze, które były potrzebne np. do zakupu kontenerów. Choć ceni sobie tę ważną lekcję dla syna i dobrze spędzony czas na świeżym powietrzu, zadaje jednak pytanie: czemu wciąż nie czujemy wspólnej odpowiedzialności za czystość przyrody?
Z każdym kolejnym rokiem wydaje mi się, że tym razem w mojej pracy temat śmiecenia zostanie już wyczerpany, bo przecież każdy zna prostą zasadę: nie wyrzucamy śmieci w przyrodzie. Niestety, później spotykam rozmówcę, który sprowadza mnie na ziemię, unaoczniając, jak trudno nam tę zasadę wgrać porządnie do systemu. Na szczęście, są to rozmówcy inspirujący swoim własnym przykładem. Tak stało się w przypadku kolejnego odcinka MOŻNA INACZEJ.
W cyklu MOŻNA INACZEJ pokazujemy ludzi, inicjatywy i projekty, które idą wbrew utartemu myśleniu, otwierając oczy na inny sposób podejścia do problemów naszej planety w dobie kryzysu klimatycznego i zanieczyszczenia powietrza.
Z Olgierdem Semikiem Hutterem, żoną Aleksandrą i synem Leonem spotykamy się na skraju lasu, przy małej rzece Kaczej w Gdyni. Mieszkają zaraz obok, ale nie zawsze mieli świadomość, jak duża jest skala problemu. Przekonali się o tym, gdy Leon podrósł i zaczęli więcej spacerować po dzikiej okolicy. Śmieci zalegały zarówno pod drzewami, w trawie, jak i samej wodzie urokliwej rzeki. Choć nasz rozmówca jest zajętym farmaceutą, postanowił wcielić w życie nawyk codziennego sprzątania i tym samym uczyć syna wrażliwości na los natury.
Spacery zaczęły się wydłużać, a stosy śmieci rosnąć, więc Leon, jeszcze jako mniejszy chłopiec, zyskał wsparcie w postaci małego quada. Z kolei znalezione odpadki lądowały w specjalnych kontenerach.
Dzień Ziemi jest codziennie
– My z tatą mamy codziennie Dzień Ziemi. Najbardziej lubię to, że możemy sobie o czymś fajnym porozmawiać, mogę tacie pomóc, a jednocześnie pomóc wszystkim. Jeśli rzeka będzie czysta, będziemy dłużej żyć – mówi mi Leon.
Wiele z tych śmieci zalega tu od wielu lat, ale Hutter nie ma wątpliwości, że ciągle pojawiają się nowe. Widzi na własne oczy, jak ludzie je wyrzucają – ludzie w każdym wieku.
– Naprawdę nie wiem, z czego to wynika. Przestałem zwracać tym ludziom uwagę. Sprzątam przy nich i mam nadzieję, że taki przykład przyniesie skutek – podkreśla w naszym filmie.
– Wiele osób, które śmiecą, to niestety młodzież. Myślę, że nasz system edukacji w kwestii ekologii wciąż kuleje – dodaje Aleksandra Golecka-Kuźniak.
Nieważne, na jakim się jest stanowisku
Na koniec pytam się, czy jako dobrze prosperujący przedsiębiorca, nie wolałby oszczędzić sobie czasu, sfinansować takie sprzątanie, “nie brudzić sobie rąk”. Przywołuje wtedy historię mistrza Formuły 1 Sebastiana Vettela, który po jednym z wyścigów udał się na trybuny, by posprzątać śmieci po kibicach. I podsumowuje:
– Nieważne, na jakim stanowisku się jest, ważny jest stan umysłu i świadomość. Mam nadzieję, że zbudujemy taki, żeby polska natura stała się czysta. Naprawdę niewiele trzeba. Może wystarczyłoby, gdyby każdy na swój własny spacer wziął worek i zebrał parę śmieci?
Zobacz także: Dominik sprząta śmieci z kajaka
—
Scenariusz: Karolina Gawlik
Zdjęcia i montaż: Bartosz Duleba, przy użyciu materiałów prywatnych Olgierda Semika Huttera