Udostępnij

Gdzie byli ekolodzy, kiedy państwo z dykty pozwalało na budowę zamku w Stobnicy?

12.07.2018

TVP INFO zamieściło kilka dni temu niezwykle uroczy pasek, który oznajmiał: „Ekolodzy nie zablokowali budowy apartamentowca na chronionym obszarze »Natura 2000« w Puszczy Noteckiej”. W pierwszej chwili można się uśmiechnąć, ale nie trzeba tego robić zbyt długo. Rzecz jest bowiem warta uwagi nie dlatego, że jest zabawna. Jest warta uwagi, bo jest jednym z wielu objawów groźnej rzeczy, która dokonuje się właśnie w debacie publicznej dotyczącej środowiska.

Kiedy na początku maja zorientowano się, że w Polsce wysypiska śmieci płoną jak pochodnie, poseł Arkadiusz Czartoryski zadawał pytanie „Gdzie byli ekolodzy?”. [Na stronach NGO.pl znajdziecie moją odpowiedź na nie]. Przy okazji skandalicznej budowy zamku w Stobnicy pytanie wróciło i stało się dyżurnym bon motem wszystkich tych, wliczając w to internetowe trolle oraz boty, którzy chcą odsunąć odpowiedzialność od rządu i przerzucić ją na innych. Można się więc spodziewać, że będzie wracać przy okazji każdego środowiskowego skandalu, a tych w najbliższych latach będzie w Polsce bardzo, ale to bardzo dużo. Choroba jest bowiem systemowa.

Państwo z dykty. Kontynuacja

To przerzucanie odpowiedzialności na tak zwanych ekologów jest dla polskiego środowiska groźne.

I nie chodzi tutaj bynajmniej o to, że uderza ekologów, kim by oni nie byli, i obarcza ich odpowiedzialnością za jego stan. Ci, najczęściej z pasji nie obowiązku, lepiej lub gorzej robią co mogą już od bardzo dawna. Zwykle w swoich staraniach rozbijając się o ścianę zbudowaną przez władze samorządowe lub rządowe, która chroni interesy trucicieli oraz różnych podejrzanych inwestorów i zyskownych inwestycji, a także obojętność mediów, które ponad problemy środowiska przedkładają niemal wszystko – wliczając w to głupie odzywki polityków.

Jest to niebezpieczne dlatego, że przenosi odpowiedzialność z instytucji państwa, która jest jedyną mającą jednocześnie wystarczające możliwości i obowiązek dbania o środowisko, w którym żyjemy, na barki ludzi, którzy tych możliwości nie mają. A wszystkim co zwykle mogą zrobić, jest zainteresowanie sprawą instytucji samorządu lub państwa, które jednak nie działają.

Przyniesie to oczywisty efekt. Wolną amerykankę znaną z państwa z dykty, które – szumnie to zapowiadano – miało już przecież nie być z dykty. I kontynuację dzisiejszego modelu, w którym zrozpaczeni ludzie w mniejszych i większych miastach pomocy szukają w różnych organizacjach pozarządowych zajmujących się środowiskiem. A te rozbijają się o wspomniany wyżej mur zbudowany, by chronić interesy trucicieli, bo rozbić go mogłyby służby, a nie pasjonaci i aktywiści.

Gdzie są ekolodzy?

Jednocześnie spieszę donieść pracownikom publicznego nadawcy, na którego ustawa nakłada obowiązek „rzetelnego ukazywania całej różnorodności wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą”, gdzie można znaleźć tak zwanych ekologów. Kim by oni nie byli. Trzeba to zrobić, bo wygląda na to, że informacje o przekazach dnia, które kształtują program publicznego nadawcy są raczej hasłowe i nie dotykają istoty rzeczy.

Otóż ci tak zwani ekolodzy świadomi tego, że nie są państwem i nie mają jego możliwości, a potrzeby są ogromne, bo problemy pojawiają się w bardzo wielu miejscach, zaangażowali swój czas i energię w doprowadzenie do naprawy systemu. Takiej naprawy, żeby człowiek z Mielca, Żarów, Szczecinka, Skawiny, Głogowa, Dąbrowy Górniczej, Nowej Huty, Zgierza, Stobnicy, Brzezia (tam mieszkańcy walczą ze składowiskiem odpadów, które pewnie wcześniej lub później spłonie, ale nikogo to nie obchodzi), Zabierzowa, Pleszewa, wpisz dowolne, nie musiał pomocy szukać w organizacjach, które nie są w stanie mu pomóc, ale mógł z zaufaniem, że doczeka się skutecznej reakcji, iść do swojego samorządu, inspekcji ochrony środowiska lub innych służb państwowych. Teraz bowiem jest tak, że iść może, ale nawet najwięksi optymiści nie wierzą, że może to przynieść jakiekolwiek skutki. Choć podobno państwo już nie jest z dykty. Podobno.

Za wszystkich jednak mówić nie mam ochoty i wszystkiego w krótkim tekście nie da się opowiedzieć, więc wybiorę jedną sprawę, która jest tutaj istotna. Polski Alarm Smogowy, który od pewnego czasu mam przyjemność współtworzyć i wspierać piórem, zwrócił się niedawno do premiera Mateusza Morawieckiego z apelem i listem w sprawie fatalnej sytuacji w inspektoratach ochrony środowiska. Ta jest tak zła, że w jednym z nich, tylko w pierwszych kilku miesiącach bieżącego roku, zwolniło się 40 ze 140 pracowników. Pensje są zbyt niskie, by zatrudniać wystarczającą liczbę specjalistów. Brakuje na sprzęt. Nie ma pieniędzy na badania i laboratoria. A do tego nawet pasjonatom jest trudno się w nich odnaleźć, bo jak być pasjonatem, kiedy widzisz, że dzieje się coś złego i zupełnie nic nie możesz zrobić. A nazwa twojej instytucji wywołuje uśmiech politowania.

Odpowiadając więc najkrócej, jak się da, na pytanie, gdzie byli ekolodzy. Ekolodzy byli tam, gdzie da się zrobić coś takiego, żeby publiczny nadawca po kolejnym skandalu nie musiał pytać, „gdzie są ekolodzy”. Nie dlatego, że na poważnie weźmie obowiązek rzetelnego ukazywania różnorodności zjawisk. Dlatego, że sprawnie działające państwo zadba, by skandali nie było.

Czy TVP Info mogłoby zapytać, co z WIOŚ-iami?

A wracając jeszcze do listu, bo dotąd nie otrzymaliśmy na niego odpowiedzi.

Mam prośbę do zatroskanych o stan środowiska pracowników TVP Info. Czy korzystając z autorytetu, którym cieszy się publiczny nadawca, mogliby państwo zapytać, co dalej z reformą WIOŚ i czy te zyskają uprawnienia oraz pieniądze potrzebne do tego, by kiedyś w przyszłości pasek w państwa stacji mógł wyglądać tak: „Inspekcja ochrony środowiska skutecznie zablokowała działania truciciela w miejscowości [wstaw dowolne z listy, którą można znaleźć wyżej]”?

Autor

Tomasz Borejza

Dziennikarz naukowy. Członek European Federation For Science Journalism. Publikował w Tygodniku Przegląd, Przekroju, Onet.pl, Coolturze, a także w magazynach branżowych. Autor książki „Odwołać katastrofę”.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partnerzy portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Bartosz Kwiatkowski

Dyrektor Frank Bold, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Patrycja Satora

Menedżerka organizacji pozarządowych z ponad 15 letnim stażem – doświadczona koordynatorka projektów, specjalistka ds. kontaktów z kluczowymi klientami, menadżerka ds. rozwoju oraz PR i Public Affairs.

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.