Łączenie danych satelitarnych o światłach emitowanych w nocy z informacją nt. gęstości zaludnienia, czasu dojazdów do pracy, a także liczby firm i mieszkań na tysiąc osób w danej miejscowości. Taką metodę ustalania granic miejskich proponuje zespół badaczy specjalizujących się w ekonomii, statystyce i analizie danych oraz badaniu procesów urbanizacyjnych. Dane mogą pomóc choćby w zabezpieczeniu terenów zielonych.
Precyzyjna metoda polega na obliczaniu powiązań przestrzennych oraz ekonomiczno-społecznych pomiędzy gminami. Model statystyczny wyznacza granice aglomeracji, a także pomaga w identyfikacji skutków procesów urbanizacyjnych. Na podstawie analizy danych wyciągane są wnioski o uwarunkowaniach urbanizacyjnych polskich miast i gmin. Taki sposób określania granic miast opracowali: dr Olha Zadorozhna z Akademii Leona Koźmińskiego (ALK), dr hab. Bogna Gawrońska-Nowak z Instytutu Rozwoju Miast i Regionów oraz dr Piotr Lis z Coventry University w Wielkiej Brytanii.
Więcej o idei nowoczesnego miasta w cyklu „Miasto OdNowa”
Nowy sposób badania granic miast
„Światła obserwowane na zdjęciach satelitarnych z jednej strony wskazują, gdzie powstają nowe firmy i zamykają się stare. Z drugiej zaś na zdjęciach można zaobserwować, dokąd ludzie się przeprowadzają. Nowe punkty na mapach satelitarnych to najczęściej nowe oświetlane drogi, firmy, domy, osiedla oraz powiązana z nimi infrastruktura” – tłumaczy dr Olha Zadorozhna, która od kilka lat pracuje nad stworzeniem nowego modelu urbanizacji w Polsce.
Największe polskie miasta rozlewają się zazwyczaj do 20 km od granic ścisłego centrum. W mniejszych miastach ta odległość wynosi ok. 15-17 km. Tak było do 2000 roku. Naukowcy zaobserwowali, że duże miasta zaczęły się rozrastać, a mniejsze kurczyć.
„Do miast stale rozrastających się należą m.in. Warszawa, Łódź czy Poznań. W przypadku dwóch ostatnich nie dość, że centra się kurczą, to jednocześnie rozlewają się ich okolice. Widać to też na przykładzie Kielc, Radomia oraz mniejszych miast północnej Polski. Im miasto jest większe, tym bardziej odczuwa skutki dezurbanizacji, czyli gęstszego zaludniania mniejszych miejscowości oddalonych od obszarów metropolitalnych” – wyjaśnia dr Zadorozhna.
W ciągu ostatnich dwóch dekad zauważalnie zmniejszyły się granice średnich miast, takich jak Wałbrzych lub miasta Górnego Śląska. Dynamika rozwoju mniejszych miast różni się od tej w dużych. Także dostępność przedszkoli, żłobków czy przedszkoli, które są gęściej zlokalizowane w większych miastach, powoduje „odpływ” ludności z obszarów mniej zaludnionych.
Przedmieścia dla bogatych
Na wybór miejsca zamieszkania wpływają dochody. Osoby zamożniejsze mieszkają blisko dużych aglomeracji miejskich (powyżej 500 tys. mieszkańców). Bliżej centrów mniejszych miast żyją osoby mające wyraźnie niższe dochody.
„Pomiędzy gminami przynależącymi do największych miast w Polsce a tymi, które nie leżą w ich najbliższym otoczeniu, istnieją spore różnice w poziomie dochodu na mieszkańca. Na peryferiach dużych obszarów miejskich dochody gmin z podatku dochodowego PIT wynoszą średnio 2 tys. zł na mieszkańca. Z kolei w gminach znacznie dalej położonych ten dochód wynosi średnio 800 zł na osobę” – mówi dr Zadorozhna.
Naukowcy podkreślają, że w Polsce nasila się proces suburbanizacji. Ankiety pokazały, że w wielu przypadkach to średnio bogaci chętniej wybierają przedmieścia i „uciekają” z centrów miast, aby podnieść ogólny komfort życia, zwłaszcza w momencie zakładania rodziny. Istotna jest dostępność szkół, przedszkoli i żłobków. W wielu miastach brakuje parków oraz obszarów zielonych, co pogarsza jakość życia bliżej centrum.
Tendencję do częstszych przeprowadzek poza miasto widać po zmianach w pokonywanych odległościach do pracy. „Zdjęcia pozyskane dzięki satelitom potwierdzają trend zwiększenia czasu dojazdu do pracy. Wyludniają się centra miast, podczas gdy przedmieścia zyskują nowych mieszkańców. Wskazuje to także na to, że duże miasta przyciągają pracowników z pobliskich gmin” – analizuje badaczka z ALK.
Czytaj również: Idea 15-minutowego miasta robi coraz większą karierę
Dane satelitarne pomogą przedsiębiorcom i samorządom
Naukowcy podkreślają, że uważniejsze monitorowanie granic miast za pomocą nowej metody pozwoli szybko reagować w sytuacji „odpływu” mieszkańców z centralnych dzielnic. To także cenne informacje dla inwestorów i przedsiębiorców, którzy szukają dynamicznie rozwijających się rynków lokalnych.
„Władze miejskie i decydenci będą mogli skierować działania społeczne i finansowe tam, gdzie mieszkańcy najbardziej tego potrzebują. Chodzi m.in. o kwestie rozbudowy obwodnic, wytyczania tras komunikacji miejskiej, aktywizację miejskiej polityki mieszkaniowej czy mapowanie prognoz demograficznych, które są podstawą do podejmowania decyzji o budowie infrastruktury, ale też szacowania budżetów samorządów” – podsumowuje badaczka.
Wyniki analiz mogą być wykorzystane w takich obszarach, jak zabezpieczenie terenów zielonych, które mogą stanowić alternatywę dla podmiejskiego środowiska naturalnego, rozwój spółdzielni i najmu instytucjonalnego, planowanie przestrzenne czy rozbudowa systemu obwodnic.
Więcej informacji w monografii pod red. dr hab. Bogny Gawrońskiej-Nowak.
PAP – Nauka w Polsce
Zdjęcie: Darko Zeljkovic/Shutterstock