Wyniki najnowszych badań nie pozostawiają złudzeń. Nawet jeśli ludzkość zrealizuje śmiały plan ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 st. C, do roku 2100 stopnieje jedna trzecia czapy lodowej Himalajów. Jednak jeśli nic nie zrobimy, znikną nawet dwie trzecie pokrywy.
Wnioski z opublikowanych przed kilkoma dniami wyników badań, dotyczących regionu Hindukusz-Himalaje, nie napawają optymizmem. Jedna trzecia lodowej pokrywy w azjatyckim łańcuchu górskim jest skazana na zniknięcie, nawet jeśli wzrost średnich temperatur na Ziemi – zgodnie z ustaleniami tzw. Porozumienia Paryskiego – zostanie ograniczony do poziomu 1,5 st. Celsjusza w stosunku do stanu sprzed rewolucji przemysłowej. Według badaczy w przypadku zaniechania działań proklimatycznych zniknąć może nawet 2/3 tamtejszych lodowców.
Problem z dostępem do wody
Konsekwencje mogą dotknąć blisko 2 miliardy ludzi, zamieszkujących m.in. Chiny, Indie, Pakistan, Nepal i Bhutan. Topniejący latem lodowiec stanowi bowiem ważne źródło wody zasilającej miejscowe rzeki, gdy zapotrzebowanie na wodę jest największe. Pośród skalistego krajobrazu zaopatrzenie mieszkańców w wodę stanie się najpoważniejszym problemem w regionie oraz najprawdopodobniej źródłem konfliktów między sąsiadującymi państwami.
Lodowce o których mowa są bezpośrednim źródłem wody dla 250 mln ludzi, natomiast 1,65 miliarda polega na wodach wielkich rzek, które swoje źródła mają właśnie w Himalajach.
Najpierw powodzie, później susza
Zdaniem badaczy początkowo, tzn. do roku 2060, topniejące lodowce spowodują podniesienie się poziomu okolicznych jezior lodowcowych. Ich rozlanie zmusi do migracji mieszkańców wielu miast i wsi.
Jednak od 2060 roku napływ wody z topniejących lodowców będzie mniejszy. Spadek poziomu rzek, takich jak m.in. Indus, ograniczy funkcjonalność indyjskich elektrowni wodnych. Wówczas szczególnie odczuwalne mogą stać się sezonowe susze w regionach uzależnionych dziś od wody napływającej z lodowców.
„Konsekwencje tego będą lokalne (…) i potencjalnie globalne, pod względem konfliktu i migracji” – powiedział brytyjskiemu „Guardianowi” Hamish Pritchard, glacjolog z rządowej organizacji naukowej British Antarctic Survey.
_
Z pełnymi rezultatami badań można zapoznać się tutaj.
Zdjęcie: Shutterstock/Vasily Gureev