IKEA – meblowy potentat znany z zabiegania o swój pozytywny wizerunek, kolejny raz zmierzył się z falą niewygodnych pytań. Firma od kilku lat znajduje się w ogniu krytyki głównie za swoją działalność produkcyjną w granicach Białorusi. Pod naciskiem opinii publicznej właśnie wstrzymano sprzedaż w Rosji i dostawy od sąsiada Putina, jego bliskiego sojusznika – Republiki Białoruskiej.
Założyciel IKEA, Ingvar Kamprad, wierzył, że może zmienić społeczeństwa, do których przychodzi ze swoją ofertą. W czasie wojny w Europie dotychczasowe stosunki handlowe nie powinny funkcjonować. Tak brzmi w wolnym tłumaczeniu początek petycji, która trafić miała do spadkobierców założyciela skandynawskiej firmy oraz kadry zarządzającej jej oddziałami i spółkami zależnymi. Zbiórka podpisów została uruchomiona dzień po zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę. Autorzy chcieli, aby firma odcięła Rosjan od wszystkich sklepów, które prowadzi na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Okazuje się, że władze firmy robią ruch wyprzedzający.
– Wyniszczająca wojna na Ukrainie jest ludzką tragedią, a nasza najgłębsza empatia i obawy dotyczą milionów ludzi – powiedzieli we wspólnym oświadczeniu cytowni przez Agencję Reutera właściciele marki Inter IKEA i Ingka Group. IKEA postanowiła tymczasowo wstrzymać działalność IKEA w Rosji i Białorusi. Decyzja dotknie ponad 15 tysięcy rosyjskich pracowników IKEA, a władze firmy zapewniły, że przez co najmniej trzy miesiące pensja w rublach będzie wypłacana bez zakłóceń.
Ikea w Rosji i Białorusi
Choć w kraju zarządzanym przez dyktatora Aleksandra Łukaszenkę nie ma sklepów IKEA, to firma jest z Białorusią mocno związana. Według Biełsat TV u naszych wschodnich sąsiadów funkcjonuje ponad 10 fabryk, które powstały przy udziale kapitału szwedzkiego giganta. Jedną z największych inwestycji jest zakład, którego powstanie ogłoszono w 2019 roku. Fabryka w Grodnie (Białoruś) ma produkować meble na rynki w Unii Europejskiej i zatrudniać około 170 osób.
Zakłady produkcyjne do funkcjonowania potrzebują surowca. W przypadku mebli jest to oczywiście drewno.
Część pieniędzy, jakie płacisz za sosnowe meble w Ikei finansuje terror Aleksandra Łukaszenki – pisał w grudniu 2020 roku szwedzki dziennik Dagens Nyheter. Według dziennika aż 7 proc. drewna wykorzystywanego do produkcji mebli w IKEA pochodzi z Białorusi. A tam, wszystkie lasy są państwowe, więc pieniądze za ich sprzedaż trafiają bezpośrednio do reżimowej skarbonki. W 2017 roku polska Gazeta Leśna wskazywała, że również 7 proc. zapotrzebowania na drewno w IKEA pokrywają lasy rosyjskie.
Trzy fabryki IKEA znajdziemy też w samej Rosji. W Tychwinie, znajdującym się w obwodzie leningradzkim na północnym-wschodzie kraju zakład zatrudnia ponad tysiąc pracowników.
IKEA pod lupą
IKEA niechętnie chwali się szczegółami dotyczącymi zużywanego drewna.
Brytyjska organizacja pozarządowa Earthsight wzięła na pod lupę szwedzkiego giganta podczas 18-miesięcznego śledztwa. Wyniki dochodzenia z 2020 roku wskazały, że Ikea sprzedaje bukowe krzesła wykonane z drewna, które zostało wycięte nielegalnie w lasach Ukraińskich Karpat, gdzie żyją zagrożone rysie i niedźwiedzie.
Idąc za ciosem kolejny raport organizacji, tym razem z rocznego śledztwa, został opublikowany w lipcu 2021 roku. Z jego podsumowania dowiadujemy się, że drewno wykorzystywane do produkcji popularnej linii mebli dziecięcych pochodziło z chronionych lasów rosyjskiej Syberii. Połowę gigantycznej terytorialnie Rosji zajmują właśnie drzewa. To około 800 milionów hektarów – m.in. arktyczna tundra i rozległe wschodnie stepy.
Według autorów raportu handel z Unią Europejską oznacza wycinkę w Rosji około 200 tysięcy drzew rocznie. W praktyce drzew może być jeszcze więcej, ponieważ zanim trafią do Europy przechodzą przez Chiny. Cenne przyrodniczo tereny, z których pozyskiwane jest rosyjskie drewno zamieszkuje m.in. zagrożony wyginięciem tygrys syberyjski oraz orzeł bielik. Nie wspominając o wilkach, łosiach czy niedźwiedziach brunatnych.
Na terytorium Federacji Rosyjskiej IKEA posiada około 50 dostawców drewna.
1.5 miliona m3 drewna
Ten raport daje nam jednak również podstawę do próby wyliczeń, ile drewna wykorzystywanego do produkcji mebli w tej popularnej sieci pochodzi z Białorusi. W 2019 roku do produkcji jej wyrobów zużyto 21 milionów metrów sześciennych kłód drewna. Ułożone podłużnie siedem razy otoczyłyby Ziemię – czytamy w raporcie brytyjskiej organizacji. Dla porównania w 2016 roku do produkcji mebli szwedzkiej firmy zużyto 15,75 mln m3 drewna.
Przyjmijmy, że 7 proc. drewna wykorzystywanego do produkcji pochodzi z Białorusi. To około 1.5 miliona m3 rocznie. Dane jednak pochodzą z 2019 roku, a produkcja z każdym kolejnym rokiem rośnie. W ciągu ostatniej dekady konsumpcja drewna przez używanego do produkcji mebli IKEA podwoiła się.
Już we wtorek 1 marca pytaliśmy firmę zarówno o drewno pochodzenia rosyjskiego, jak i białoruskiego. Chcieliśmy się dowiedzieć także, czy IKEA planuje zakończenie relacji biznesowych z tymi państwami. – Z uwagi na fakt, że tematyka pytań nie obejmuje bezpośrednio naszej działalności biznesowej, jaką prowadzimy w Polsce, w celu uzyskania informacji zachęcam do bezpośredniego kontaktu z częścią organizacji globalnej, która odpowiada za te obszary – odpowiedziała nam Aneta Gil z IKEA Retail. Pytania przesłaliśmy do centrali firmy, jednak do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nowe informacje przekazano dopiero w czwartek 3 marca za pośrednictwem międzynarodowej agencji.
Od pierwszego dnia rosyjskiej agresji na Ukrainę klienci pytali w kanałach społecznościowych IKEA o ich plany dotyczące Rosji i Białorusi. I choć polityka firmy zakłada, że na większość pytań odpowiedź udzielana jest natychmiastowo, te dotyczące aktualnej sytuacji pozostawały bez reakcji.
Jeden z ostatnich takich komentarzy zostawił pan Jan, który pytał: – Czy nadal sprzedają Państwo asortyment made in Russia, tym samym wspierając Rosję i jej poczynania? Przypomnę: dokonali zamachu na wolne państwo, dokonali ludobójstwa. – kończy pan Jan.
Dziś poznaliśmy odpowiedź. Rosja była dziesiątym co do wielkości rynkiem IKEA ze sprzedażą detaliczną wartą 7,6 miliarda złotych. Odpowiadało to w ubiegłym roku za 4 proc. całkowitej sprzedaży detalicznej firmy.
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/BestPhotoPlus
Czytaj także: Pięć sposobów, jak zaszkodzić Putinowi