Gospodarstwa domowe mogą zmniejszyć zużycie gazu i węgla z Rosji, zyskując na tym finansowo – tak brzmi teza płynąca z najnowszego raportu think-tanku Instrat. Jego autorzy wskazują jednak konieczność systemowego wsparcia ze strony rządowej.
Aż 80 proc. polskiego importu z Rosji to surowce energetyczne. Większość sprowadzanego ze wschodu węgla spala się w gospodarstwach domowych. Z kolei gaz ziemny wykorzystywany w domostwach to 20 proc. całości importu tego surowca. Autorzy raportu zachęcają do indywidualnych działań, ponieważ te mają być szybsze niż zmiany w przemyśle czy energetyce.
– Gospodarstwa domowe mogą obniżyć swoje zużycie gazu ziemnego i węgla. Te są importowane z Rosji, więc poprzez ograniczenie ich zużycia pomagamy uniezależnić się energetycznie od Rosji i wspomóc Ukrainę – mówi w rozmowie ze SmogLabem Bernard Swoczyna, główny ekspert w programie badawczym Energia & Klimat think-tanku Instrat.
„Najbardziej pomóc mogą ci, którzy dziś ogrzewają węglem i gazem swoje domy. Gospodarstwa domowe korzystające z gazu do podgrzewania wody oraz gotowania zużywają mniej błękitnego paliwa, ale oni z kolei łatwiej mogą całkowicie zrezygnować z rosyjskich surowców” – czytamy w podsumowaniu raportu.
Więcej w portfelu
Kwestie moralne to jednak nie wszystko. Ulgę odczuje także nasz portfel. – Możemy na tym po prostu zyskać finansowo. Na przykład ogrzewając gospodarstwo pompą ciepła przez większą część roku, gdy temperatury nie są skrajnie niskie, oszczędzamy pieniądze. Jest to tańsze i bardziej efektywne niż spalanie gazu czy węgla – podkreśla Swoczyna.
Instrat wylicza, że poprzez zastąpienie rosyjskich surowców, zwłaszcza pompami ciepła, oszczędności mogą wynieść nawet 2 tysiące złotych rocznie w przeliczeniu na jedno gospodarstwo domowe. Takie działania ma wspierać rząd. W jaki sposób? Autorzy raportu chcieliby, aby rząd całkowicie uniemożliwił instalowanie ogrzewania węglowego w nowych i termomodernizowanych domach. „Prymitywne kotły na węgiel przyczyniają się do powstawania smogu, a drogie automatyczne kotły są uzależnione od ściśle wyselekcjonowanego paliwa, które pochodzi głównie ze wschodu” – infromuje Instrat w swojej publikacji.
Do tego autorzy wskazują na lepsze docieplanie powstających budynków, rekuperację, czyli odzysk ciepła z wentylacji oraz całoroczne ogrzewanie za pomocą pompy ciepła. To pomogłoby zrezygnować z tradycyjnej instalacji grzewczej, składu na opał, kotła, komina i kotłowni. Rząd miałby również dopłacać do klimatyzacji w celu zastąpienia nią spalania węgla oraz finansować bojlery elektryczne. Wyższe miałoby być także dofinansowania do samych pomp ciepła, które zużywają dużo mniej energii niż bojlery.
Czytaj także: Pompy ciepła popularne jak fotowoltaika? Pomogą zakręcić rosyjski kurek
Instrat: Dlaczego Rosja eksportuje do nas węgiel?
Wiele osób zadaje pytanie czy w ogóle musimy sprowadzać rosyjski węgiel zamiast korzystać z krajowego produktu?
– Polski węgiel jest spalany głównie w dużych blokach energetycznych ze względu na strukturę wydobywanego surowca. Polskie kopalnie wydobywają w większości miał, czyli pokruszony węgiel, często gorszej jakości. Z kolei gospodarstwa domowe potrzebują większych brył węgla, a tych polskie kopalnie wydobywają za mało – wyjaśnia nasz rozmówca.
Dzięki stosowaniu alternatywnego źródła ogrzewania (autorzy wskazują na pompę ciepłą) węgiel zostanie tylko rezerwą na okres mrozów. W przeciętnym domu w środkowej Polsce pozwoli to zmniejszyć zużycie węgla w ciągu roku o 75 proc. Instrat wylicza, że takie ograniczenie odpowiada 2 078 zł oszczędności. Jednak czy węgiel, który nadal będziemy w Polsce spalać może być produktem wyłącznie krajowym?
– Polskie kopalnie nie są przystosowane do wydobycia tego typu surowca. Podejrzewam, że będą próbowały w jakimś stopniu się dostosować do nowej sytuacji. Duże bryły węgla są droższe w sprzedaży więc kopalniom się to po prostu opłaca – prognozuje ekspert Instratu.
Inwestycje na początek
Tysiąc złotych rocznie może oszczędzić domowy budżet jeśli zamiast gazem będziemy grzali na przykład wspomnianą pompą ciepła. Aż 22 proc. gospodarstw domowych podłączonych do sieci ciepłowniczej nie ma doprowadzenia ciepłej wody i musi korzystać z piecyków na gaz lub bojlerów – czytamy w raporcie Instratu. – W takich przypadkach priorytetem powinno być doprowadzenie ciepłej wody ogrzewanej z sieci miejskiej – przekonują działacze think-tanku.
Jednak wszystkie prezentowane scenariusze zakładają początkowe inwestycje, które przeciętnemu „Kowalskiemu” zwrócą się dopiero za kilka lat. „Taka kwota może znajdować się poza zasięgiem wielu potencjalnych odbiorców, szczególnie w obliczu wysokiej inflacji oraz niepewności wynikającej z wojny” – zauważa autor raportu.
Czytaj również: Praca z domu, tańszy zbiorkom i ograniczenia prędkości. 10 kroków do zmniejszenia zużycia ropy
To jest właśnie przestrzeń dla publicznej interwencji w postaci wsparcia finansowego wydatków związanych z zakupem i montażem urządzeń do ogrzewania indywidualnego. Raport wskazuje priorytet na wsparcie osób o najniższych dochodach. Wśród form wsparcia Instrat wymienia na przykład granty lub preferencyjne pożyczki. Wskazana jest także współpraca z bankami komercyjnymi oraz premiowanie tzw. „głębokiej termomodernizacji”. Podczas takiej inwestycji nie tylko zmienia się źródło ciepła, ale również wymienia się stolarkę okienną lub dociepla się elewację domu.
Czytaj cały raport: Swoczyna, B., Koniec rosyjskiego węgla i gazu w polskich domach. Jak gospodarstwa domowe mogą zmniejszyć zużycie gazu i węgla z Rosji, zyskując na tym finansowo, 02/2022
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Serega_tm