Jair Bolsonaro, który od nieco ponad pół roku jest prezydentem Brazylii, w piątek w rozmowie z zagranicznymi dziennikarzami zadeklarował, że Puszcza Amazońska należy do Brazylii i inne kraje powinny się zająć sobą. Jednocześnie mówił, że obszar jest bogaty w surowce mineralne, a on sam otwarty na inwestycje górnicze, które pozwolą na ich wydobycie.
Prezydent Brazylii regularnie organizuje spotkania z dziennikarzami, w czasie których tłumaczy swoje decyzje oraz plany. Rzadko jednak zaprasza na nie większą reprezentację korespondentów zagranicznych. Inaczej było w ostatni piątek, co może mieć związek z komunikatem, który postanowił wysłać światu. Ten dotyczył Puszczy Amazońskiej.
„Rozumiemy znaczenie Amazonii dla świata, ale Amazonia jest nasza. Nie będzie już więcej polityki takiej, jaką widzieliśmy w przeszłości. Ta była katastrofą dla wszystkich. Zachowujemy więcej lasów deszczowych niż ktokolwiek inny na świecie. Żaden kraj nie ma moralnego prawa mówić o Amazonii. Zniszczyliście swoje własne ekosystemy”, mówił podczas spotkania Jair Bolsonaro.
Jego słowa były między innymi odpowiedzią na pojawiające się w Europie – głównie ze strony Francuzów oraz Irlandczyków – głosy grożące zablokowaniem nowej umowy handlowej z krajami Mercosur, jeżeli Brazylia nie zmieni polityki prowadzonej w Puszczy Amazońskiej i nie zadba o zachowanie lasów deszczowych.
Jednocześnie twierdził, że informacje o rekordowych wycinkach, do których dochodzi w Puszczy Amazońskiej są kłamstwem. Mówiąc to nawiązywał do danych brazylijskiej agencji rządowej, która wcześniej w tym roku podała informacje, że maj bieżącego roku był najgorszy pod względem wycinek w Amazonii odkąd zaczęto stosować obecną metodę pomiaru – czyli od 2016 roku. Co minutę, mówiono o tym obrazowo, wycinano powierzchnię dwóch boisk piłkarskich, a w sumie zniknęło w tym czasie 739 kilometrów kwadratowych lasu deszczowego. Nie lepiej było w czerwcu. Ta sama agencja INPE poinformowała niedawno, że w ubiegłym miesiącu deforestacja Amazonii postępowała o 88 proc. szybciej niż rok wcześniej.
Bolsonaro na tym jednak nie poprzestał. Zaznaczył także, że mieszkańcy Puszczy są przez Zachód traktowani jak ludzie prehistoryczni i oczekuje się od nich życia bez dostępu do technologii, nauki, informacji i „cudów” współczesnego świata. „To co robi im większość zagranicznej prasy i co robi przeciwko tym ludziom, jest zbrodnią”, mówił. Podkreślał jednocześnie, że on ma inne plany i zwracał uwagę, że Brazylia jest bogata w minerały. Te, usłyszeli dziennikarze, można wydobywać nawet w obszarach, które dziś są rezerwatami przyrody. Bolsonaro wezwał także zagraniczny kapitał, by współpracował w inwestycjach górniczych z rządem Brazylii. Chwalił Wladimira Putina i podkreślał, że chce zacieśniać współpracę z Chinami. „Wypełniam misję od Boga”, mówił. O inwestycjach górniczych w Amazonii mówił już wcześniej. „Wykorzystajmy bogactwa, którymi obdarzył nas Bóg, dla poprawy życia naszych ludzi”, apelował w kwietniu.
Stare słowa, nowe tempo
Jair Bolsonaro to prawicowy polityk, który od 1 stycznia bieżącego roku pełni rolę prezydenta Brazylii. Wybory wygrał między innymi za sprawą skandali korupcyjnych, które dotknęły kilka poprzednich rządów – w tym m.in. rządu kierowanego przez Lulę. Ministrem sprawiedliwości w rządzie Bolsonero jest zresztą Sergio Moro, który był prokuratorem oskarżającym ikonę brazylijskiej lewicy. Więcej o tym, jak doszło do zmiany, można dowiedzieć się między innymi z filmu dokumentalnego „The Edge of Democracy”, który pojawił się niedawno na platformie Netflix i proces zmiany władzy prezentuje z punktu widzenia przeciwników Bolsonaro. Z tej perspektywy wygląda on jak pucz zorganizowany przez oligarchów chcących odwrócić uwagę od siebie.
Warto wspomnieć także, że podobne hasła dotyczące Puszczy Amazońskiej nie są w Brazylii niczym nowym. Rozwój i „ucywilizowanie” Amazonii były jednym z głównych haseł junty wojskowej, która rządziła tym krajem w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Podjęła ona szereg działań mających na celu kolonizację tego obszaru. Między innymi rozpoczęto budowę autostrady przez tereny Amazonii.
W 1989 roku Al Gore, wówczas senator, odpowiadając na kolejne plany kolonizacji lasów deszczowych, mówił: „W przeciwieństwie do tego, co myślą Brazylijczycy, Amazonia nie należy do nich. Należy do nas wszystkich.”
Takie komentarze nie są w kraju, w którym znajduje się 60 proc. Puszczy, przyjmowane bez kontrowersji. Tym większych, że żywe i powracające w dyskusji jest poczucie tego, że świat nadużywa dobrej woli miejscowych. A robi to na przykład patentując substancje znalezione dzięki uzyskaniu dostępu do Puszczy Amazońskiej. Dotyczy to na przykład korporacji farmaceutycznych, a wymienianym przykładem jest Kaptopril. Ten został opracowany w oparciu o jad występującego w Amazonii węża z gatunku żararaka. Lek pozwolił korporacji, która go opatentowała, zarobić miliardy dolarów. Brazylia na tym nie skorzystała.
Dlatego komentarze takie jak ten Bolsonero dało się wcześniej usłyszeć także między innymi od będącego politykiem lewicy Luli. „Świat musi zrozumieć, że Amazonia ma właściciela i tym jest naród Brazylii”, mówił były prezydent kraju. Jednocześnie, w drugiej połowie lat 2000, w odpowiedzi na postulaty podpisania porozumienia dotyczącego Amazonii i poddania jej nadzorowi wspólnoty międzynarodowej, odpowiadano między innymi wskazując, że trudno, by Brazylijczycy, którzy zachowali największy las deszczowy na świecie, słuchali rad jak o niego dbać, które pochodzą ze strony „Hindusów lub Europejczyków, którzy sami zniszczyli wszystko, co mieli”. W tym czasie pojawiały się liczne zarzuty dotyczące wpuszczenia tam korporacji naftowych i postępujące wylesiania obszaru. Jednak mimo tych deklaracji tempo wylesiania Amazonii na przełomie lat 2000 i 2010 spadało. W czym swój niewielki udział miał między innymi specjalny norweski fundusz, z którego wypłacano Brazylii „nagrody” za zachowanie lasów deszczowych.
Obecnie rośnie w niepokojącym tempie.
Puszcza Amazońska
Amazońskie lasy deszczowe mają powierzchnię 5,5 mln kilometrów kwadratowych i znajdują się na obszarze dziewięciu krajów. Jednak aż 60 proc. z nich znajduje się na terenie Brazylii, co powoduje, że decyzje podejmowane w tym kraju są kluczowe dla ich zachowania. A to z kolei jest kluczowe dla całego świata. Między innymi dlatego, że Amazonia jest jednym z najważniejszych światowych naturalnych „pochłaniaczy” CO2. Wylesianie niesie za sobą ryzyko, że to może się szybko zmienić. Znacznie szybciej niż wynikałoby z prostej matematyki traconych kilometrów lasu. Naukowcy zwracają bowiem uwagę, że zbliżamy się do punktu granicznego, po którym lasy deszczowe zaczną samoistnie zmieniać się w sawannę i pustynnieć. Jednocześnie wycinki zwiększają ryzyko dotkliwych susz i zmniejszają odporność lasu na nie. Tymczasem te już w przeszłości prowadziły do tego, że były lata, w których las emitował więcej CO2 niż go pochłaniał. Biolodzy zwracają też uwagę na postępujące wymieranie gatunków i utratę bioróżnorodności. Mówiąc krótko: Amazonia jest tak ważna dla światowego ekosystemu, że jej zniknięcie odczujemy wszyscy. W scenariuszach czarnych i realistycznych bardzo boleśnie.
Fot. Shutterstock/dr Morley Read.