Czekaliśmy długo, ale ma się opłacić. 28 lipca zobaczymy pierwsze prototypy polskich samochodów elektrycznych. Ich produkcja ma być impulsem rozwojowym dla polskiej gospodarki. Tak twierdzi szefostwo spółki Electromobility Poland, która odpowiada za projekty pojazdów. Będzie to jednak impuls mocno spóźniony wobec pierwotnych planów polskiego rządu.
Według zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego do 2025 roku po polskich drogach miało poruszać się milion aut elektrycznych. Prezes rady ministrów obiecywał to cztery lata temu. Trzy lata później rząd porzucił te ambicje. W raporcie dotyczącym elektromobilności przyznał, że do 2030 roku po Polsce będzie jeździć 600 tysięcy samochodów elektrycznych i hybrydowych.
Wśród nich, według planów rządu, powinny być również auta polskiej produkcji. Ich pierwsze, prototypowe egzemplarze mają być pokazane 28 lipca – czyli z przynajmniej dwuletnim poślizgiem. Ich prezentacja była pierwotnie planowana na lata 2016-2018, a seryjna produkcja – na 2023 rok. Ten drugi termin nie jest na razie zagrożony – przynajmniej tak twierdzi producent. Zapewnić ma to finansowanie przez polskich gigantów energetycznych. Według mediów Tauron, PGE, Enea i Energa miały przekazać odpowiedzialnej za polskiego „elektryka” spółce Electromobility Poland 70 milionów złotych.
Czytaj również: Elektryk emituje mniej CO2 od diesla, nawet kiedy jeździ na węgiel. Problemem baterie
28 lipca państwowa firma pokaże prototyp dwóch modeli – SUV-a i hatchbacka. Dwa rodzinne auta ma wyróżniać atrakcyjna cena. Według zapowiedzi władz spółki, pojazdy mają kosztować 50-60 tysięcy złotych. To niewiele w porównaniu z autami elektrycznymi wiodących producentów, za które dziś wydamy najczęściej od 100 tys. złotych w górę.
„To bardzo istotny moment projektu, dlatego chcemy, aby miłośnicy motoryzacji mogli zobaczyć efekty wytężonej pracy wielu uznanych specjalistów. Ogłosimy nazwę marki oraz pokażemy prototypy, w których stworzenie byli zaangażowani najlepsi polscy oraz międzynarodowi eksperci.” – mówił Piotr Zaremba, prezes Electromobility Poland w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.
Zaremba zapowiedział, że przy wytwarzaniu polskich „elektryków” pracę może znaleźć nawet 15 tysięcy osób. Ich produkcja ma pobudzić polską gospodarkę po okresie pandemii koronawirusa.
„Nasz kraj ma wielu zdolnych inżynierów, projektantów, naukowców, ale ludzie ci zbyt często i zbyt wcześnie wyjeżdżają do pracy za granicę, bo nie ma projektów, przy których mogliby się rozwijać” – mówił Zaremba PAP-owi.
Źródło zdjęcia: Electromobility Poland