Niedawno dwie warszawskie organizacje antysmogowe: Warszawski Alarm Smogowy (WAS) i Warszawa Bez Smogu (WBS) wspólnie stworzyły petycję, w której apelują o stworzenie sieci buspasów, w tym o jak najszybsze wytycznie buspasa na ulicy Puławskiej (jedna z najważniejszych tras dojazdowych do stolicy od strony południowej, a przy okazji jedna z najbardziej zakorkowanych warszawskich ulic).
Treść petycji znajdzie TUTAJ.
Pisaliśmy już na Smoglabie o tej petycji i korkach w Warszawie (TUTAJ), o buspasach (nie tylko w Polsce) pisał też niedawno Tomek Borejza (TUTAJ).
Nasz kolega Konrad Marczyński z WAS, będąc gościem audycji w mazowieckiej rozgłośni Radio Dla Ciebie (RDC) (TUTAJ możecie jej wysłuchać), usłyszał z ust drugiego z gości audycji, Pana Igora Krajnowa z Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie, że na buspas na Puławskiej trzeba będzie poczekać aż do … wybudowania tzw. Puławskiej bis, czyli kolejnej wielopasmowej „miejskiej autostrady”.
W odpowiedzi na taką argumentację wysłaliśmy więc wspólnie list do Gazety Stołecznej. W liście jeszcze raz przedstawiliśmy nasze stanowisko i argumenty za jak najszybszym tworzeniem buspasów w Warszawie, w tym właśnie buspasa na Puławskiej. Stołeczna tekst opublikowała, (znajdziecie go TUTAJ) za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Jednak jak to zwykle bywa, z powodu ograniczeń na długość tekstu, Redakcja Gazety Stołecznej musiała list skrócić.
Poniżej publikujemy pełną treść naszego listu.
„Pasażerowie podróżujący warszawskimi tramwajami mogli w ostatnich dniach oglądać spot reklamowy promujący projekt „Warszawa 2030”.
Możemy tam zobaczyć między innymi sympatycznego starszego pana, trzymającego tablicę z napisem „oddycham czystym powietrzem”. Nie wiemy, jaka będzie jakość powietrza w stolicy za 13 lat, ale w odniesieniu do obecnej sytuacji takie stwierdzenie to albo ponury żart, albo jawna kpina.
Bardzo istotną (a w wielu częściach stolicy najważniejszą) przyczyną złej jakości powietrza są spaliny samochodowe. Nie może być inaczej, zważywszy na liczbę (a także wiek i stan techniczny) pojazdów jeżdżących każdego dnia po ulicach Warszawy. Dość powiedzieć, że codziennie granice miasta przekracza w każdą stronę ponad pół miliona pojazdów! W tej sytuacji nieuniknione są też potężne korki, co oczywiście dodatkowo zwiększa emisję zanieczyszczeń.
Wiele osób twierdzi, że samochód osobowy jest najlepszym środkiem transportu w mieście. Byłoby tak, być może, gdyby samochody nie emitowały ani szkodliwych dla zdrowia substancji, ani gazów cieplarnianych, a w dodatku żylibyśmy w świecie o nieograniczonych zasobach. Niestety, tak nie jest, a jednym z najbardziej ograniczonych zasobów w miastach jest przestrzeń na jezdni. Po prostu, liczba aut, które w ciągu godziny mogą przejechać danym pasem ruchu jest skończona. Na podstawie doświadczeń wielu miast wiemy też, że poszerzanie ulic (o ile w ogóle jest możliwe) bynajmniej nie poprawia płynności ruchu w mieście.
Rozwiązaniem jest zachęcenie części kierowców samochodów osobowych, by przesiedli się do komunikacji publicznej. Jeśli jednak alternatywą dla własnego auta będzie tkwiący w korku autobus, albo czekający na światłach tramwaj, celu tego nie uda się osiągnąć. Dlatego też transport zbiorowy – generujący mniejsze koszty zdrowotne, ekonomiczne i społeczne niż transport indywidualny – powinien mieć bezwzględny priorytet.
Niedawno apelowaliśmy o wytyczenie buspasa na ul. Puławskiej (a w szerszej perspektywie: o utworzenie w Warszawie sieci buspasów). Urzędnicy mówią, że owszem, buspas na Puławskiej zapewne kiedyś powstanie, ale dopiero po zbudowaniu tzw. Puławskiej bis. Wygląda więc na to, że prosta i relatywnie tania inwestycja, która powinna być zrealizowana już wiele lat temu, znowu zostaje odłożona na „święty nigdy”.
Jeśli tak się stanie, to kolejny raz prawo kierowców do blokowania wszystkich pasów ruchu okaże się ważniejsze niż interes reszty społeczeństwa. Paradoksalnie zresztą, odebranie samochodom osobowym jednego pasa ruchu może upłynnić ruch na pozostałych pasach, co pokazuje choćby przykład Trasy Łazienkowskiej.
Oznacza to, że ci, którzy auta naprawdę muszą używać, choćby z przyczyn zawodowych, będą mogli po wprowadzeniu buspasa poruszać się sprawniej niż obecnie. Wszyscy mogą więc być wygranymi proponowanych przez nas zmian.
Zdajemy sobie sprawę, że tego typu pomysły traktowane są przez wielu jak świętokradztwo, zamach na niezbywalne prawa i wolności kierowców.
Jednak naszym zdaniem przeznaczenie jednego z trzech pasów ruchu na buspas nie jest fanaberią czy złośliwością, tylko przywróceniem właściwszych proporcji w użytkowaniu ulicy. Warto przypomnieć, że w Warszawie więcej osób podróżuje komunikacją zbiorową niż samochodami. Przypomnijmy także na marginesie, że w polskiej konstytucji zapisana jest zasada zrównoważonego rozwoju.
Zwracamy też po raz kolejny uwagę na oczywisty z pozoru fakt: obecnie po warszawskich ulicach jeździ zdecydowanie zbyt dużo samochodów osobowych. Bardzo wysokie koszty tego stanu rzeczy ponoszą wszyscy mieszkańcy Warszawy, nie tylko kierowcy.
Liczymy więc na to, że władze Warszawy, wzorem innych europejskich stolic, zaczną wreszcie ten problem traktować poważnie. Mamy też nadzieję, że zamiast (jak często miało to miejsce do tej pory) powielać błędy, które w miastach zachodniej Europy popełniono kilka dekad temu, Ratusz zaproponuje warszawiakom rozwiązania na miarę końca drugiej dekady XXI w. Realne uprzywilejowanie komunikacji publicznej, np. właśnie przez tworzenie sieci buspasów, jest właściwym kierunkiem działań naprawczych. Jeśli tak się nie stanie, na czyste powietrze i przejezdne ulice przyjdzie nam poczekać znacznie dłużej niż do 2030 roku.
Jakub Jędrak, Warszawa Bez Smogu
Konrad Marczyński, Warszawski Alarm Smogowy
Fot. Roland Tanglao/Flickr.