I tu też jest sukces, odkrywka Gubin nie powstanie.
Ogromny sukces – mieszkańców i aktywistów.
Daje nadzieję?
Ogromną. W ogóle widzę nadzieję w tym, że jest coraz większa świadomość. Że coraz mniej osób neguje zmiany klimatu. Widać w ludziach determinację, aktywiści Obozu dla Klimatu dawali sobie pryskać gazem po oczach, ale się nie bali – dla wyższej sprawy. Inni wchodzą na kominy elektrowni. Takie akcje są potrzebne, ciche protesty są umieraniem w cieniu. A dzięki odważnym ludziom temat kopalni odkrywkowych trafia do mediów, coraz więcej osób o nim słyszy. Dobrze, że w walkę o klimat angażuje się młodzież. Oni tu zostaną, a potem ich dzieci, które mogą żyć w świecie, jakiego my sobie nawet nie wyobrażamy. Wzrost temperatur, susze, a do tego przeludnienie. Zabraknie wody i jedzenia, niektóre kraje zaleją oceany, a inne będą za gorące, żeby tam żyć. Ci ludzie będą uciekać, szukać lepszego życia. To wszystko nas i nasze dzieci czeka, jeśli nic się nie zmieni. A dzięki coraz większej świadomości może się zmieniać.
Tylko czy te protesty, coraz bardziej masowe, przekonają rządzących i inwestorów do zmiany?
Pan Solorz-Żak, który jest właścicielem tutejszych kopalni, ogłosił ostatnio, że chce, żeby jego wnuki żyły w czystym powietrzu. My trzymamy kciuki, żeby jego rodzina była zdrowa i nie musiała oddychać zanieczyszczeniami ani żyć w zniszczonym świecie. Ale jeśli mówiłby szczerze, to powinien w tym samym dniu wycofać się ze starań o odkrywkę Ościsłowo. Nie zrobił tego. Politycy z kolei są pod silnym wpływem lobby węglowego czy energetycznego, dlatego tak nie chcą rezygnować z węgla. Ale to nie może trwać wiecznie. Są też światełka w tunelu – Unia Europejska przeznacza pieniądze na rejony pokopalniane, żeby pomóc w ich odbudowie i inwestowaniu w OZE. Dowiedziałem się też ostatnio, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska wspomaga finansowo pomysły na bezemisyjne źródła energii. Mogą u nas powstać farmy fotowoltaiczne, farmy wiatrowe, ma być wykorzystywany niedoceniany dziś wodór. To wszystko brzmi wspaniale. Brakuje jedynie zapewnienia, że kolejne odkrywki nie powstaną. Ale mam nadzieję, że w końcu do rządzących dotrze, że węgiel to żadne dobro narodowe, tylko paliwo przeszłości.
Panie Józefie, ostatnie pytanie – jak naprawić świat?
Działać, uświadamiać, nie poddawać się. Nawet ci, którzy teraz dążą do tego, żeby kopać i palić węgiel, też mają dzieci, wnuki. Tak jak pan Solorz, chcą czystego powietrza i bezpiecznej przyszłości dla swoich bliskich. W końcu pukną się w głowę, jestem tego pewien. Zrozumieją, że na ich pokoleniu świat się nie kończy. Myślę, że jest nadzieja na zmianę. A nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia.
PS. Pan Józef Drzazgowski chciałby podziękować wszystkim, którzy byli z nim od początku i wspierali w jego działaniach. Podkreśla, że walka o przyrodę na Pojezierzu Gnieźnieńskim jest pracą zespołową.
Józef Drzazgowski
Od 15 lat walczy o to, żeby na pograniczu Wielkopolski i Kujaw nie powstawały kolejne kopalnie odkrywkowe. – Nie godzę się na to, że wysychają u nas jeziora, dewastuje się lasy, bagna, torfowiska, narusza się stosunki wodne – mówi Józef Drzazgowski, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Przyjezierze.
Fot.Mateusz Łaganowski