Komisja Europejska wezwała Polskę do zajęcia się prawem dotyczącym smogu. Chodzi o możliwość skarżenia się na treść wojewódzkich Programów Ochrony Powietrza. Tym samym unijni komisarze zapoczątkowali proces, który swój finał może mieć w Trybunale Sprawiedliwości UE.
Dziś organizacje i osoby fizyczne nie mogą „kwestionować spójności planów ochrony powietrza i wymagać od władz ustanowienia planów ochrony powietrza”- czytamy w piśmie Komisji Europejskiej. W praktyce oznacza to, że pozywanie władz w sprawie zanieczyszczenia powietrza w Polsce jest utrudnione.
Osoby fizyczne i aktywiści mogą co prawda domagać się odszkodowań za przekroczenie dopuszczalnych norm jakości powietrza. Było tak między innymi w przypadku aktorki Katarzyny Ankudowicz, jednej z inicjatorek akcji #pozywamsmog. Za jej przykładem poszli Jerzy Stuhr i Mariusz Szczygieł. Wszystkie te sprawy zakończyły się sukcesem pozywających.
Problem leży jednak gdzie indziej. Sądy w Polsce uznają, że osoby fizyczne i aktywiści nie mają podstaw do skarżenia się na Programy Ochrony Powietrza. Te uchwalane są przez sejmiki wojewódzkie. Mogą zawierać między innymi przepisy przyspieszające wymianę nieekologicznych pieców. Według KE każdy powinien mieć możliwość domagania się ich poprawy, jeśli uważa przepisy za niewystarczające.
Czytaj również: Aktorka Katarzyna Ankudowicz wygrała sprawę o smog!
Chciała zmian w POP-ie. Przegrała sprawę
Dziś są z tym problemy, co pokazał przypadek Jolanty Sitarz – Wójcickiej. Mieszkanka Zakopanego złożyła skargę na małopolski POP w 2016 roku. Chciała, by prawo nakładało na wszystkie gminy w regionie obowiązek wprowadzania uchwał antysmogowych. „Sąd uznał, iż skarżąca nie legitymuje się interesem prawnym do wniesienia skargi” – mówiła rzeczniczka krakowskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego „Gazecie Wyborczej”.
Oznacza to, że nawet słaba uchwała antysmogowa nie mogła, według WSA, naruszyć praw aktywistki Podhalańskiego Alarmu Smogowego. Ten wyrok został następnie utrzymany przez Naczelny Sąd Administracyjny. Podobnie orzekły sądy w sprawie skargi na POP województwa śląskiego złożony przez mieszkańca Rybnika.
Warto dodać, że sprawa Jolanty Sitarz-Wójcickiej znalazła finał w Trybunale Konstytucyjnym, który orzeknie o zgodności przepisów uniemożlwiających zaskarżanie POP z Konstytucją. Niestety mieszkanka Zakopanego czeka na wyrok trybunału już ponad trzy lata i nic nie wskazuje na to, aby został wydany w najbliższym czasie.
Według KE polscy obywatele powinni mieć możliwość domagania się zgodności POP-ów z unijnymi wymogami. Niedługo adresatem podobnej sprawy może stać się śląski samorząd. Przygotowuje się on do uchwalenia własnego Programu Ochrony Powietrza. Według lokalnych Alarmów Smogowych może być niewystarczający, by poprawić jakość powietrza w województwie.
Unijni oficjele wezwali Polskę i Bułgarię do „usunięcia uchybienia”, które stoi w kolizji z europejską dyrektywą o ochronie powietrza. Na dostosowanie się do unijnego prawa nasz rząd ma cztery miesiące. Jeśli nie zdąży, Polsce grozi kolejny etap postępowania przeciwnaruszeniowego, a w końcu sprawa w Trybunale Sprawiedliwości UE.
Źródło zdjęcia: KAY4YK / Shutterstock