Kenijski sąd zablokował budowę elektrowni węglowej. Powodem troska o środowisko

2923
2
Podziel się:
Kenijski sąd zablokował budowę elektrowni węglowej. Miała dostarczać blisko 1000 MW energii

Budowa elektrowni węglowej w kenijskim Lamu została zatrzymana decyzją sądu, w związku z niewystarczającą ekspertyzą na temat jej wpływu na środowisko. Od kilku lat przeciwko budowie protestowali lokalni aktywiści, a w zeszłym tygodniu o ponowną ocenę środowiskową poprosiło UNESCO. W spór wokół elektrowni zaangażowali się również ambasadorowie – Stanów Zjednoczonych oraz Chin.

Lamu to miasto w Kenii, leżące nad Oceanem Indyjskim. Jego zabytkowa część, zbudowana w czasach przedkolonialnych, stanowi najlepiej zachowaną zabudowę kultury suahili – w związku z czym znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Kenia to jednak kraj intensywnie rozwijający się, dlatego wzrasta jego zapotrzebowanie na energię elektryczną. Na lokalizację nowej elektrowni węglowej – mającej dostarczać niemal 1000 megawatów energii – wybrano nową część Lamu. Wywołało to zaniepokojenie zarówno insytucji międzynarodowych, jak i lokalnych aktywistów alarmujących, że inwestycja radykalnie pogorszy jakość powietrza w mieście i regionie.

W związku z kontrowersjami wokół przedsięwzięcia, przede wszystkim wokół jego wpływu na środowisko, kenijski sąd zablokował rozpoczęcie budowy. Zdaniem lokalnych aktywistów wpływ ten został niedoceniony, a o skutkach inwestycji nie poinformowano w wystarczającym stopniu mieszkańców. Inicjatorzy budowy mają teraz 30 dni na odwołanie się od decyzji sądu.

Kontrowersje

W inwestycję było zaangażowane jedno z chińskich konsorcjów, zajmujących się energetyką opartą na węglu. Mimo tego, ambasador Chin w Kenii publicznie zadeklarował, że Państwo Środka szanuje wolę miejscowej ludności, jeśli chodzi o powstanie elektrowni. Co ciekawe, projektu bronił amerykański ambasador Kyle McCarter, mianowany przez Trumpa. Na Twitterze pisał on m.in., że węgiel jest surowcem przyjaznym dla środowiska.

W sprawę kenijskiej inwestycji zaangażowało się UNESCO. W związku z wpisaniem Starego Lamu na listę światowego dziedzictwa, organizacja wyraziła ubolewanie z powodu ograniczonych informacji na temat wpływu inwestycji na lokalną architekturę, a także środowisko naturalne.

Wątpliwości przeciwników elektrowni wzbudzała także opłacalność inwestycji. Z opublikowanej kilka miesięcy temu ekspertyzy – wykonanej przez amerykański Instytut Ekonomiki Energii i Analiz Finansowych – wynika, że energia z planowanej elektrowni kosztowałaby 10-krotnie więcej, niż zakładał inwestor.

 

Źródła: QZ.com, The Guardian, UNESCO, Reuters

Zdjęcie: Shutterstock/mbrand85

Podziel się: