Susza stanie się zjawiskiem powszechnym na całym świecie. O tym, że wiele regionów świata stanie się suchych klimatolodzy mówią od lat. Dojdzie tam do radykalnych zmian. Jednym z takich obszarów będzie południowo-zachodnia część USA, w tym Teksas – największy po Alasce stan USA. To dla amerykańskich żołądków ważny, bo będący na czwartym miejscu pod względem produkcji rolnej, stan. Teraz Stan Samotnej Gwiazdy doświadcza uporczywej suszy. Problemy typowe dla Kalifornii, teraz dotknęły Teksasu.
Z Kalifornii do Teksasu
W zeszłym roku to Kalifornia miała ogromny problem z suszą, która dotykała każdego aspektu ludzkiego życia. Od rolnictwa, na bezpieczeństwie energetycznym kończąc. Kiedy wzorce pogodowe uległy zmianie, posucha opuściła ten stan, ale nie zniknęła z USA. Jak podaje w swoim raporcie Narodowa Administracja ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA), ten rok w Ameryce był tak samo ciężki, jak poprzednie lata. Zmieniły się tylko regiony.
Lato w USA było cieplejsze niż zwykle, szczególnie widać to było na południu. W tym właśnie w Teksasie. Pisaliśmy o tym pod koniec lipca. Ekstremalne, wręcz rekordowe upały na południu USA przyczyniły się do szybkiego rozwoju suszy. Działy tutaj dwa czynniki. Pierwszym były właśnie same temperatury, które wzmagały proces parowania, tym samym utraty wody z wierzchniej warstwy gleby. Drugim był brak opadów związany z występowaniem tzw. kopuły ciepła. To zjawisko polegające na utrzymywaniu się przez dłuższy czas wyżu barycznego, który więzi w sobie gorące masy powietrza. Powyższa mapa przedstawia, jak wyglądał procentowy rozkład sum opadów w okresie letnim. Kolory pomarańczowe i czerwone to miejsca, w których opadów było za mało.
Wszystko zaczęło szybko wysychać
Owa kopuła ciepła, której trwałość wzmacniały także konsekwencje zmian klimatycznych w Arktyce teraz już zanikła, ale pozostawiła po sobie odcisk. Raport NOAA, który ukazał się 21 września, mówi o tym, że ochłodzenie nie zmieniło sytuacji. Poza tym ostatnio południe USA ponownie zaczęło doświadczać wysokich temperatur, typowych bardziej dla lata niż jesieni.
– Pracuję nad jeziorem, więc obserwuję, jak opada – powiedział JM Perez, reporter CNN. – Jesteśmy teraz nieco ponad 18 stóp pod ziemią. Bardzo smutno jest to widzieć, ale z drugiej strony bardzo fajnie jest zobaczyć niektóre ukryte jaskinie. A także historia, która wychodzi na wierzch – mówił Perez. Kiedy zszedł na dno jeziora, wskazał na znajdującą się tam jaskinię. Owa jaskinia zawsze znajdowała się pod wodą.
Jak tłumaczy reporter CNN, w XIX wieku te tereny były suche. Jezioro odsłoniło budowle osadników sprzed ponad 100 lat. Można więc stwierdzić, że to nic nadzwyczajnego skoro. Kiedyś było sucho, więc co w tym złego dziś. Jednak dziś nie mamy do czynienia z naturalnymi procesami, kiedy występują suche lata, a potem mokre.
Ponad połowa stanu jest wyschnięta
– W zeszłym roku mieliśmy szczęście, że w ostatnich trzech tygodniach sierpnia zaczęły się ulewne deszcze – powiedział stanowy klimatolog John Nielsen-Gammon. – Tym razem sierpień nas nie uratował, a wrzesień był nieco lepszy, ale z pewnością nie na tyle, aby spowodować powszechną poprawę – dodał. W części Teksasu od miesięcy utrzymuje się wyjątkowa susza. Trawniki i pola są martwe, drzewa usychają, nawet wzdłuż potoków, które oczywiście są wyschnięte. Rzeka Guadalupe, główna arteria, która przyciąga mieszkańców i turystów, by mogli odpocząć od letnich temperatur wyschła na niektórych swoich odcinkach. Teraz zamiast przyjaznej człowiekowi i zwierzętom oazy znajduje się tam wysuszone koryto rzeki, a grunt chrzęści pod stopami.
Mieszkańcy regionu są przyzwyczajeni do susz i pamiętają tę z początku poprzedniej dekady. Wtedy było bardzo sucho. Jednak to, co dzieje się w tym roku wydaje się być gorsze niż dekadę temu. A jeszcze latem wydawało się, że nie będzie źle, teraz ponad połowa stanu objęta jest suszą.
Kryzys w rolnictwie
Susza stanowi ogromny problem dla całego stanu. Choć tak jak w przypadku wielu zamożnych regionów świata rolnictwo w PKB ma bardzo mały udział, bo blisko 2 proc. PKB, w liczbach bezwzględnych liczba już nie jest tak mała. To 24,7 mld dolarów rocznych wpływów, gdzie podstawą jest słynna w regionie hodowla bydła. Dramat związany z suszą jest tym większy, że w grę wchodzą nie tylko statystyki gospodarcze. To też ludzie, dla których rolnictwo jest zawodową pracą. Teksas jest drugim po Kalifornii stanem, jeśli chodzi o liczbę osób pracujących w rolnictwie. To blisko 2 mln ludzi, a więc ponad 6 proc. społeczeństwa.
W tym słynącym z hodowli bydła stanie susza doprowadziła wielu ludzi do granic możliwości utrzymania się. Megan Mitchell, która wraz z mężem Clayem hodowała małe stado krów przeznaczonych na mięso w hrabstwie Gillespie, powiedziała: „Jeśli nie będzie padać deszcz, nie chodzi o to, czy nasza studnia wyschnie. To tylko kwestia, kiedy tak się stanie”. We wrześniu Mitchellowie poddali się. Najpierw sprzedali pięć swoich krów, ale teraz sprzedali resztę. Małżeństwo nie jest w stanie wykarmić zwierząt, ani też sprzedawać bel siana.
O sprzedaży krów myśleli już od początku roku, gdyż w poprzednim sezonie Teksas także doświadczył suszy, ale mniejszej niż obecnie. Pierwszy problem pojawił się wiosną. – Od marca do połowy kwietnia nie mieliśmy okrągłych bel – powiedziała Megan. „Nie można było znaleźć okrągłej beli w całym Teksasie”. Potem sytuacja się poprawiła, ale pod koniec lata problem wrócił ponownie. Teraz nie mają już krów, ani siana. W podobnej sytuacji są tysiące rolników. I choć otrzymają oni wsparcie ze strony państwa, to w wielu przypadkach pieniądze nie zastąpią pracy, która była przecież częścią ich życia.
Zasoby wodne szybko się wyczerpują
Choć w przeszłości Teksas przeżywał dotkliwe susze, to były one częścią naturalnych zmian związanych ze zmianami cyrkulacji powietrza. Dziś mamy globalne ocieplenie i świat cieplejszy o ponad 1 st. C. I widać tego skutki. Zasoby wodne Teksasu potrzebne dla rolnictwa, przemysłu i dla gospodarstw domowych szczupleją. W północnej części stanu jezioro North Fork Buffalo Creek ponownie traci wodę. Sytuacja nie jest jeszcze tak tragiczna, jak w latach 2012-2014, ale najwyraźniej zmierza ponownie do tego stanu. Zbiornik wypełniony jest wodą w niecałych 30 proc. W przypadku innych zbiorników wodnych sytuacja jest jeszcze gorsza. Jezioro Travis w pobliżu Austin wypełnione jest w 36 proc. Szybko jednak traci wodę, bo w ubiegłym roku było wypełnione w 49 proc.
Biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację w regionie, władze stanowe już na początku tego roku zatwierdziły ustawę, która przewiduje przeznaczenie miliarda dolarów na nowe projekty, pozwalające lepiej gospodarować wodą. Warto przy tym pamiętać, że problem sprowadza się nie tylko do zmian klimatycznych, ale też rosnącego zapotrzebowania wody. W grę wchodzi także lekkomyślne wykorzystywanie wody, chociażby w przypadku podlewania trawników. Swoje również robi starzejąca się infrastruktura. „W miarę rozwoju gospodarki Teksasu i wprowadzenia Ameryki w XXI wiek zapotrzebowanie naszego stanu na wodę przewyższy naszą podaż. Ponadto Texas Water Development Board szacuje, że 70 proc. naszej infrastruktury wodociągowej zbliża się, osiąga lub przekracza swój przewidywany okres użytkowania” – napisał w oświadczeniu odnośnie ustawy Dan Patrick, zastępca gubernatora Teksasu.
Ponura wizja naukowców
Ostatecznie jednak to właśnie globalne ocieplenie będzie stanowić problem. Nie ulega wątpliwości, że bez globalnego ocieplenia, a więc działalności człowieka, takie upały i związane z nimi susze, nie miałyby miejsca. Dr Zong-Liang Yang, profesor na wydziale nauk o Ziemi na Uniwersytecie Teksasu w Austin mówi, że problem stanu „to tylko mikrokosmos sytuacji globalnej”. Jak zauważa, to, co działo tego lata na całym świecie, nieoperlanie nie miałoby miejsca. – Sądzę, że w przypadku trwających obecnie susz bardzo dużą rolę odegrają zmiany klimatyczne wywołane działalnością człowieka – stwierdza.
Zachodnia część USA będzie stawała się coraz bardziej sucha w miarę, jak rosnąć będą temperatury. Cała zachodnia część kraju tak naprawdę zmaga się z trwającą od ponad 20 lat megasuszą. Jak pokazują analizy – najgorszą od 1200 lat. Tylko co jakiś czas przerywaną bardziej wilgotnymi latami. Tyle tylko, że kiedy jeden stan może odpocząć, cierpi drugi. Kilka lat temu w czasopiśmie Nature przedstawiono porażające wyniki badań. – Spodziewaliśmy się, że system będzie znacznie bardziej odporny. Okazało się, że jest wręcz odwrotnie: system wykazuje taką samą wrażliwość na suszę i ciepło, jak w 1930 roku, – powiedział Joshua Elliott, współautor badania. Mówiąc o 1930 roku miał na myśli Dust Bowl – suszę, której nie wywołało globalne ocieplenie. Badacze ocenili, że kiedy dojdzie do wzrostu temperatury o 2 st. C względem ery preindustrialnej, amerykańskie plony spadną nawet o 80 proc. Miejmy nadzieje, że naukowcy się mylą, a do ocieplenia o 2 st. C nie dojdzie.
- Czytaj także: „Dust Bowl” już nie jest najcieplejszym latem w USA
–
Zdjęcie: Anna Happy/Shutterstock