Świat, w którym żyjemy nie tylko zmienia się coraz szybciej, ale też stał się miejscem globalnego wyścigu. W tym o sukcesie decyduje m. in. rozwój naukowy. Ale też zrozumienie tego, co się dzieje i w co grają inni. Dlatego dziś ważniejsze niż kiedykolwiek jest to, by klasa polityczna miała szerokie horyzonty i rozumiała najważniejsze procesy zachodzące na świecie. Bez tego trudno oczekiwać, by Polska miała jakiekolwiek szanse w trwającym wyścigu.
A co polska klasa polityczna wie o nauce, współczesnym świecie i tym, jak ten się zmienia? Niewiele.
Doskonale pokazują to dwa cykliczne konkursy, w których przyznaje się nagrody zbliżone do złotych malin. Z tym, że nie dostaje się ich za najgorszy film, a za największą wygłoszoną bzdurę. Jeden to „Klimatyczna bzdura roku”. Przyznaje go portal Nauka o klimacie. Drugi to „Biologiczna bzdura roku”, którą organizuje blog To tylko teoria. Łączy je to, że wśród wyróżnionych nie brakuje polityków, którzy w pokonanym polu zostawiają nawet celebrytów. A także to, że pokazują, ile ze współczesnego świata oraz nauki, która napędza zmiany, rozumieją ludzie rządzący Polską.
Suski i Kaczyński
Kilka dni temu rozstrzygnięto wyniki konkursu na największe bzdury opowiadane o klimacie. Wyróżniono ludzi, którzy najgłupsze rzeczy opowiadali w 2021 roku. Na liście nagrodzonych są same tuzy krajowej sceny politycznej.
Wygrał Marek Suski, który swoje „złote maliny” zdobył za to zdanie:
Nagrodzono go, bo ocenę przestrzelił o „jedyne” 95 procent. „Nauka o klimacie” sprostowała go pisząc: „w 2019 roku Polska wyemitowała według KOBiZE ok. 319,5 mln t CO2, z czego lasy wraz z uprawami pochłonęły jedynie ok. 17 mln ton CO2 – czyli mniej więcej 5% całkowitych emisji naszego kraju.” 95 procent to całkiem spora pomyłka, kiedy podejmuje się decyzje – na przykład dotyczące energetyki – mogące skutkować miliardami złotych zysków lub strat.
Tuż za nim znalazł się Patryk Jaki, który podważał naukowy konsensus ws. zmian klimatu, a podium domknął Jarosław Kaczyński. Ten bowiem opowiadał, że „Nie da się stwierdzić, że Europa, która emituje 8 proc. gazów, zmienia klimat.„
Wiadomo bowiem, że europejskie CO2 jest zupełnie inna niż np. amerykańskie CO2. I o ile to drugie klimat zmienia, to to pierwsze już zdecydowanie nie. Do tego – zwrócili uwagę autorzy plebiscytu – „choć aktualnie na emisyjnej scenie pojawili się też inni gracze, kraje Unii Europejskiej odpowiadają za ponad 20% CO2 znajdującego się dziś w atmosferze, a cała Europa za ponad 30%. Nie ulega wątpliwości, że jest to istotny wkład w zmianę klimatu.”
Żukowska
Niewiele odstaje też Lewica, której posłanka Anna Maria Żukowska może się pochwalić pierwszym miejscem w konkursie na największą bzdurę dotyczącą biologii powiedzianą w 2021 roku. Za taką uznano wypowiedź na antenie TVP Info, w której przekonywała, że zdarzają się sytuacje, w których biologiczny mężczyzna rodzi dziecko.
A jak już jesteśmy przy lewicy, to warto wspomnieć, że do „10-tki” załapał się tez kojarzony z nią publicysta, który przekonywał, że wilki to w gruncie rzeczy mili roślinożercy. Czym – jak sądzę – chciał przekonywać do diety wege, co jednak nie wydaje się być najskuteczniejszą metodą, by zachęcić ludzi do zamiany schabowego na wegeburgera.
Konserwatyści
Wracając jednak do Żukowskiej, to prowadzący się zdziwił. Internauci też, więc masowo zagłosowali na posłankę SLD. Tak chętnie, że ta pozostawiła w pokonanym polu wielu politycznych kolegów. A konkurencja była ostra, bo np. Jan Duda – radny małopolskiego sejmiku, a prywatnie ojciec prezydenta – ogłosił, że homoseksualizm jest zaraźliwy.
A Przemysław Czarnek, było nie było minister edukacji, przekonywał, że są rzeczy znane ludziom od miliardów lat. Co jest tezą o tyle zaskakującą, że miliardy lat temu ludzi nie było. Jako gatunek – prostuje „To tylko teoria” – mamy jakieś 300 tys. lat. Jako rodzaj „homo” może z 3 miliony. Ba. Miliardy lat temu nie było jeszcze nawet dinozaurów, więc nie da się ministra edukacji bronić nawet tym, że pomylił Flinstonów z filmem przyrodniczym.
Kopacz, Gowin i …
Tak jak Ewa Kopacz, która nagrodę zgarnęła za 2019 rok.
Musiała, bo opowiadała takie rzeczy:
Dzięki czerpaniu wiedzy z seriali Hanna Barbera pozostawiła w pokonanym polu postacie tak mocno kojarzone z nauką, jak Wojciech Cejrowski, Natalia Siwiec i Jessica Mercedes. W tym samym roku, ale w konkursie klimatycznym, wyróżnienie zdobył też były minister jej rządu, który później został wicepremierem konkurencyjnego rządu.
Jarosław Gowin przekonywał: „To, że znaleźliśmy się w fazie globalnego ocieplenia – widać gołym okiem. Natomiast kontrowersje – także w środowisku naukowców – dotyczą roli człowieka w globalnym ociepleniu. Tu zdania, także wśród naukowców, są bardziej podzielone.” Co – jak wskazywała „Nauka o klimacie”, którą Gowin niewiele wcześniej nagrodził za popularyzację nauki – nie jest prawdą, bo „nieliczne negujące to stanowisko prace naukowe nie tylko stanowią margines, ale są wzajemnie niespójne i zawierają elementarne błędy.” A znaczenie miało zapewne i to, że opowiadanie bzdur nie przystoi ministrowi nauki. I coś co może uszłoby na sucho komuś innemu, zwróciło uwagę w jego ustach.
Gowin przegrał wtedy tylko z publicystą „Gazety Wyborczej” Witoldem Gadomskim.
Politycy z pierwszych stron
I można się z tych głupot śmiać, ale tak naprawdę nie ma z czego. Mówimy bowiem o politykach z pierwszych stron gazet, który decydują o tym, jak Polska odnajduje się w realiach, na które nauka ma większy wpływ niż kiedykolwiek wcześniej. A także takim, w którym o wielu sprawach decydują zjawiska o charakterze globalnym.
Takie jak zmiany klimatyczne.
Żeby zrozumieć, co dzieje się dziś na świecie, potrzebna jest szeroka wiedza dotycząca różnych dziedzin życia. Bez znajomości podstaw biologii trudno rozumieć, jak wiele może wyniknąć z rozwoju biotechnologii. Nie mając pojęcia o zmianach klimatu, nie tylko nie da się sensownie wdrażać reform w energetyce, ale też rozumieć dzisiejszych relacji geopolitycznych. A od tych coraz trudniej uciec w świecie, w którym rozkręca się nowy wyścig o światową dominację.
Tymczasem – jak pokazują nagrody przyznawane ludziom opowiadającym największe bzdury – nasi politycy o wielu z tych spraw mają co najwyżej mierne pojęcie. Trudno więc oczekiwać, że mogą rządzić dobrze i podejmować trafne decyzje w sprawach ważnych. Tych które zdeterminują pozycję Polski za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat.
Czas na korepetycje.
Fot. DarSzach / Ajt / Praszkiewicz / Shutterstock.com