W Polsce od kilku dekad notuje się systematyczny wzrost sprzedaży środków ochrony roślin. W latach 1991-2021 r. zużycie substancji czynnej liczone w kilogramach na hektar wzrosło ponad sześciokrotnie. Najwięcej substancji czynnych stosuje się w uprawie jabłoni: ponad 10 kg/ha.
Badania opinii publicznej opublikowane w październiku 2023 r. wskazują, że ponad 80 proc. respondentów i respondentek w Polsce jest zaniepokojonych wpływem pestycydów na zdrowie swoje i bliskich. Badania wykonano przez Ipsos na zlecenie Pesticide Action Network Europe.
Pestycydy w warzywach i owocach
Pestycydy to środki, które miały służyć zwalczaniu organizmów uznawanych za szkodliwe i tym samym ułatwić rolnikom pracę. Sprawy wymknęły się jednak spod kontroli. „W Polsce brakuje zdecydowanych działań prowadzących do zmniejszenia zależności rolnictwa od chemicznej ochrony roślin” – piszą autorzy „Atlasu Pestycydów 2024”. Jednocześnie wskazują, że ślady pestycydów można znaleźć w warzywach, owocach, miodzie, w trawie, w powietrzu, na placach zabaw, a nawet – co nie jest tak oczywiste – w ludzkich włosach. Nie dziwi jednak, że jest grupa interesariuszy zbijających na tym fortunę.
„Dane dotyczące sprzedaży środków ochrony roślin (ś.o.r.) w Polsce wyraźnie wskazują na tendencję wzrostową: w 2000 r. notowano sprzedaż poniżej 10 tys. ton substancji czynnych (s.cz.), a w 2021 r. zwiększyła się ona niemal trzykrotnie i wynosiła 26,9 tys. ton” – piszą autorzy Atlasu Pestycydów.
Wskazują też, że w uprawie zbóż stosuje się niewielkie ilości chemicznych środków ochrony w stosunku do powierzchni uprawnej. Za to w sadownictwie i warzywnictwie zdecydowanie więcej – znacznie powyżej średniej krajowej oraz europejskiej.
W 2021 r. pozostałości pestycydów wykryto w 57,9 proc. wszystkich przebadanych próbek produktów żywnościowych w Polsce. Najczęściej wykrywano je w owocach (77,2 proc.) i warzywach (58,8 proc.). Trzeba przy tym dodać, że odsetek próbek z partii towarów krajowych, które wycofano z obrotu z powodu przekroczeń pozostałości środków ochrony roślin, wynosił 3,8 proc.
Setki zatrutych Polaków rocznie
Autor jednego z rozdziałów w Atlasu Pestycydów wyjaśnia, na czym polega zagrożenie, które niosą za sobą pestycydy.
– Nie ma żadnych prawnych wytycznych, jeśli chodzi o tzw. „koktajle pestycydowe”, ponieważ badania toksykologiczne obejmują pojedyncze substancje. Z prawnego punktu widzenia produkt może mieć nawet 20 różnych pozostałości pestycydów. Ale jeśli żadna substancja nie przekracza normy, nie ma podstaw, żeby wycofać go ze sprzedaży – tłumaczy dr Artur Miszczak, kierownik Zakładu Badania Bezpieczeństwa Żywności w Instytucie Ogrodnictwa PIB w Skierniewicach.
Wynikiem jest m.in. wysokie ryzyko zawodowe zatrucia pestycydami przez osoby pracujące w rolnictwie. Organizatorzy konferencji podają, że każdego roku na całym świecie 385 mln ludzi choruje z powodu zatrucia pestycydami. To więcej niż liczba mieszkańców Polski i Stanów Zjednoczonych razem wziętych. Średnio około 11 tys. z tych zatruć kończy się śmiercią.
Nie dotyczy to tylko mieszkańców Krajów Globalnego Południa, ale również Polski. Eksperci podkreślają, że mimo szkoleń, informowania oraz samej kontroli opryskiwaczy, co roku stwierdza się zatrucia z powodu stosowania środków chemicznej ochrony roślin. W latach 2016-2017 NFZ odnotował niemal 900 takich przypadków. Spośród nich 530 osób wymagało hospitalizacji.
Straty są znaczne
Pestycydy są toksyczne nie tylko dla organizmów, przeciwko którym się je stosuje, ale także dla spokrewnionych z nimi gatunków. W efekcie są jednym z powodów spadku bioróżnorodności. Ponadto substancje aktywne pestycydów zazwyczaj nie pozostają w miejscu, w którym zostały zastosowane. Mogą przenikać do gleby i wód gruntowych, unosić się w powietrzu lub być przenoszone przez wiatr. Niektóre pestycydy można wykryć ponad 1000 km od miejsca ich zastosowania.
– Świadczą o tym choćby badania z Niemiec i Austrii, w których obecność środków ochrony roślin stosowanych w rolnictwie, stwierdzono nawet w oddalonych od upraw parkach narodowych – wyjaśnia Dorota Metera, ekspertka ds. rolnictwa ekologicznego i ochrony środowiska w rolnictwie Koalicji Żywa Ziemia, współautorka i redaktorka prowadząca polskiego wydania Atlasu Pestycydów.
Podkreśla, jak pilne jest ograniczenie stosowania środków ochrony roślin. – [Należy] promować i rozwijać alternatywne rozwiązania, takie jak prawidłowa agrotechnika i zmianowanie, wprowadzanie organizmów pożytecznych i biologiczna ochrona.
Ograniczanie zużycia pestycydów umożliwiają zdrowe ekosystemy i bioróżnorodność. Dobre praktyki to np.:
- zróżnicowane uprawy,
- płodozmian,
- tradycyjne elementy krajobrazu rolniczego (miedze, pasy kwiatów, krzewów i drzew między polami).
Niezbędne jest też zaprzestanie upraw monokulturowych, które rujnują środowisko.
– Konieczne jest więc przejście na praktyki od lat z powodzeniem stosowane w agroekologii i rolnictwie ekologicznym. Do tego potrzebne są jednak odpowiednie polityki publiczne: tworzenie rynków zbytu dla żywności produkowanej z poszanowaniem środowiska m.in. dzięki zielonym zamówieniom publicznym, inwestycjom w krótkie łańcuchy dostaw czy wynagradzanie gospodarstw za zachowywanie usług ekosystemowych – podsumowuje Joanna Maria Stolarek, dyrektorka Fundacji im. Heinricha Bölla w Warszawie.
„Atlas Pestycydów 2024” wydany przez Fundację im. Heinricha Bölla w Warszawie, Koalicję Żywa Ziemia oraz Polski Klub Ekologiczny Koło Miejskie w Gliwicach dostępny jest TUTAJ.
–
Zdjęcie tytułowe: Andrew Yurov/Shutterstock