W niedzielę 19 maja wędkarze zaalarmowali, że w korycie Wisły w Krakowie występuje gęsta piana. Jej największe ilości stwierdzono poniżej stopnia wodnego Przewóz. Zgłoszenie dotarło do m.in. Wód Polskich i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Co wykryły służby? Jak to zwykle bywa – niewiele. Eksperci wskazują, że pilnie należy wykonać kompleksowe badania wody. Może się w niej znajdować koktajl niebezpiecznych substancji, a wśród nich m.in.: metale ciężkie, WWA, dioksyny, fenole, benzyny, oleje mineralne i związki chlorowcoorganiczne. W nocy z wtorku na środę stan rzeki się nie zmienił, a gęsta piana wciąż była widoczna.
W pierwszych doniesieniach medialnych opinia publiczna została poinformowana, że piana jest efektem zakwitu glonów. Wody Polskie wskazywały też na nie do końca sprawnie działającą oczyszczalnię, która znajduje się aż w Oświęcimiu. Ta teoria jednak została zdementowana. W końcu pojawiła się trzecia wersja. Przyczyną piany na Wiśle miała być sól.
– W tym przypadku wzrosła nam gwałtownie przewodność (nasycenie wody minerałami – red.) Zawartość soli była miejscami bardzo duża – powiedział w wywiadzie dla RMF FM Wojciech Kozak dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej – Wody Polskie. Wyjaśnił, że kopalnie śląskie sypały sól, wykorzystując akcję strażaków i gaszenie pożarów, a do rzeki Przemszy, która jest dopływem Wisły, trafiły ścieki.
Zdaniem szefa regionalnych Wód Polski w rzece „pojawiła taka zawartość soli, która automatycznie powoduje pienienie się”. Podobna piana pojawiła się w sezonie zimowo-wiosennym na Potoku Olszanickim. Już wtedy eksperci wskazywali, że pienienie się wody powodują związki organiczne, a nie sól:
Sól przyczyną zapienienia? Ekspert: to nie jest prawda
Tym razem prawdopodobnie nie chodzi o złotą algę, znaną z katastrofy odrzańskiej. Zatem czy faktycznie przyczyną pojawienia się piany była sól, którą wskazał szef krakowskich Wód Polskich? Kategorycznie zaprzecza temu prof. Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH. – Nie, to nie jest prawda. Sól rozpuszczona w wodzie w szczególności chlorki nie powoduje pienienia się wody. Żeby woda mogła się pienić, muszą w niej występować związki organiczne – wyjaśnia ekspert. Większość związków organicznych, jak tłumaczy, ma działanie obniżające napięcie powierzchniowe, przez co daje lepszą możliwość mieszania się wody z powietrzem.
To jest najbardziej prawdopodobnym powodem powstawania piany. Skąd w Wiśle wzięły się powodujące powstawanie piany związki organiczne? Nietrudno się domyślić, że występują one w ściekach komunalnych. Występują także w tych przemysłowych. – Mogą się także pojawiać przez działalność bakterii i fitoplanktonu. One rozkładają te ścieki i produkują pianotwórcze związki powierzchniowo czynne – komentuje prof. Czop.
Kolejną możliwą przyczyną, którą wskazuje naukowiec, jest niedawny pożar w Siemianowicach Śląskich. – W tym przypadku duże ilości niezidentyfikowanych związków chemicznych przedostały się do wód. One spłynęły do rzeki Wisły, a rozkładając się, mogą dawać taką pianę – tłumaczy.
Jak udało się nam ustalić piana na Wiśle utrzymywała się także w nocy z wtorku 21 maja na środę 22 maja, a więc kilka dni od pierwszego zgłoszenia.
Zatrucie Wisły po pożarze? Miasto czeka na badania
Co dokładnie dostało się do Wisły po pożarze tego składowiska? Tego do dziś nie wiadomo. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie przedstawił wyników badań wody. Występowaliśmy o nie dwukrotnie. Próbowali je zdobyć także działacze społeczni, którzy na co dzień walczą o polskie rzeki.
– Od pożaru w Siemianowicach Śląskich nie dostaliśmy żadnych szczegółowych wyników badań dotyczących tego, co znajdowało się w wodach pogaśniczych, czyli całej chemii, która spłynęła do Brynicy i potem Przemszą do Wisły – potwierdza Paweł Chodkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Przypomina, że wyniki miały być po kilku dniach. Do dzisiaj nie wiadomo co dokładnie badał Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
To jednak nie pierwsza tego typu sytuacja. Ostatnia miała miejsce ledwie kilka dni temu. Wtedy wspomniany Paweł Chodkiewicz wykrył, że do Wisły pod Wawelem leją się… nieoczyszczone ścieki. Służby zostały postawione na nogi i wykryły awarię. Nie trudno się domyślić, co by się stało, gdyby społecznik nie odkrył zrzutu do rzeki.
Naukowcy wskazują, że powinno się zbadać szeroki wachlarz substancji.
W tym przypadku metale ciężkie, WWA, dioksyny, fenole, benzyny, oleje mineralne i związki chlorowcoorganiczne (AOX). Czy badały je służby mające chronić zdrowie i życie ludzi oraz środowisko? Przekonamy się niebawem.
- Czytaj także: Polskie rzeki to ściek. „Jak w kraju Trzeciego Świata”