Kraków wesprze termomodernizację. "Wielu zwleka z wymianą pieca, bo liczy, że kary będą symboliczne"

2327
4
Podziel się:

Stare, nieocieplone domy na obrzeżach miasta, bez szans na szybkie podłączenie do sieci centralnego ogrzewania – to między innymi właściciele takich budynków ociągają się z likwidacją pieca węglowego w Krakowie. W dwa lata przed wejściem w życie całkowitego zakazu palenia węglem władze Krakowa dostrzegły ten problem i postanowiły stworzyć nowy program sporych dopłat do termomodernizacji. Jeśli się uda, może to być przełom w walce ze smogiem, która w bieżącym roku bardzo wyhamowała. Czasu jest jednak niewiele.

Dlaczego krakowianie przestali masowo likwidować piece?

Kraków zaczął na dobre walczyć z niską emisją dopiero w 2013 roku. W znowelizowanym wówczas programie ograniczania niskiej emisji (PONE) przyjęto zasadę malejącej dotacji, aby zmotywować ludzi do nie ociągania się z wymianą paleniska. Kto złożył wniosek do końca 2016 roku, mógł liczyć na 100% dotację, w 2017 roku na 80%, w 2018 – 60%, a w 2019 roku tylko 40%. Chęć otrzymania dotacji w pełnej wysokości rzeczywiście zmotywowała ludzi do składania wniosków. Od stycznia 2018 roku proces ten jednak wyhamował. Kto chciał zlikwidować piec i był do tego autentycznie przekonany, już to zrobił lub zrobi to w tym roku. Pozostałe około dziesięciu tysięcy palenisk – to już przypadki problematyczne. Na czym więc polega problem i w jakich dzielnicach on występuje?
Odpowiedzi na to pytanie dostarcza spacer w chłodniejsze dni po osiedlach peryferyjnych takich jak Tyniec, Kostrze, Bodzów, Bielany, Przegorzały, Swoszowice, Witkowice czy Pleszów. To dawne wsie, które nawet po kilkudziesięciu latach od włączenia ich w granice miasta nadal zachowały wiejski lub podmiejski charakter. Nigdy nie dotrze tam sieć ciepłownicza (z niewielkimi wyjątkami), skłonność do palenia śmieciami jest tu dużo wyższa, niż w centrum, a straż miejska tych terenów raczej nie patroluje. Tyniec, Kostrze i Witkowice nadal spowijają gryzące dymy i swąd palonego plastiku, a mieszkańcy palący śmieci pozostają bezkarni – inaczej niż w przypadku osiedli położonych bliżej centrum, gdzie kontrole Straży Miejskiej są bardziej skuteczne.

Stare nieocieplone domy na obrzeżach

Jak twierdzi krakowski Urząd Miasta, przyczyną ociągania się z wymianą pieca na wspomnianych osiedlach peryferyjnych są obawy o zwiększone koszty ogrzewania. Co prawda mieszkańcy po przejściu na gaz, prąd lub OZE mogą liczyć na dopłaty do rachunków z Lokalnego Programu Osłonowego, ale mieszkańcy nie do końca wierzą w to, że takie wsparcie będzie trwałe. Wielu z nich liczy też na to, że kary za łamanie zakazu palenia węglem będą symboliczne, rzędu 100-300 złotych. Straż Miejska studzi te oczekiwania wskazując na to, że należy się liczyć raczej z karami rzędu 5000 złotych, zwłaszcza że łamanie zakazu będzie łatwo udowodnić – inaczej niż w przypadku obecnego zakazu spalania śmieci.
Nie zmienia to jednak faktu, że nawet widmo kar obecnie nie skłania mieszkańców starych nieocieplonych domów na obrzeżach do wymiany pieca węglowego na ekologiczne źródło ogrzewania. Z badań przeprowadzonych przez miasto wynika, że do tej decyzji może ich skłonić wsparcie dla termomodernizacji budynków, na poziomie wyższym, niż jest to możliwe z już istniejących programów. Wówczas zapotrzebowanie energetyczne spadnie na tyle, że nawet ogrzewanie gazem lub prądem będzie tańsze, niż obecne koszty ogrzewania w piecu „węglowo-śmieciowym”.

Dlaczego dotychczasowe programy nie działały?

Ze wsparcia na termomodernizację budynków Polacy mogą korzystać już dziś: w całym kraju funkcjonuje kilka różnych programów dotacji i preferencyjnych kredytów przyznawanych na ten cel. Niestety, programy te nie spowodowały powszechnego ocieplania starych budynków czy stosowania w nich rekuperatorów (systemów odzysku ciepła). Dlaczego?
Powód jest prosty: istniejące programy przewidują, że wnioskodawca i tak musi przynajmniej połowę środków wyłożyć z własnej kieszeni. Koszt termomodernizacji przeciętnego domu z czasów PRL to kwota rzędu 50 tysięcy złotych, w związku z czym według obecnych zasad wnioskodawca musi z własnych środków wysupłać przynajmniej 20-30 tysięcy. Dla osób zarabiających 2000 – 3000 złotych miesięcznie lub mniej jest to często kwota niewyobrażalnie duża i nierealna do wygospodarowania z domowego budżetu. A wśród właścicieli nieocieplonych domów dominują właśnie osoby o niższych dochodach – ci bogatsi przeważnie już swoje domy ocieplili.

Krakowski program ma ruszyć w 2018 roku

Pomysł na miejski program wsparcia dla termomodernizacji pojawił się latem, gdy urzędnicy pod presją radnych i mediów zaczęli zastanawiać się, jak uratować szansę na likwidację pozostałych palenisk węglowych przed wejściem w życie zakazu palenia węglem. – Prace związane z programem dotacji dla mieszkańców Krakowa chcących wykonać termomodernizację nieruchomości z jednoczesną wymianą pieca węglowego są na ukończeniu. Planowany termin rozpoczęcia realizacji programu: początek 2018 r. Celem programu jest wsparcie i przyśpieszenie decyzji osób odkładających w czasie decyzję o wymianie pieca węglowego z obawy na możliwy wzrost rachunków za ogrzewanie w sezonie zimowym. Najważniejszym założeniem jest, że Gmina Miejska Kraków będzie finansować działania do kwoty max. 25 tys. zł, wszystkie koszty powyżej tego limitu ponosić będzie beneficjent ze środków własnych lub ewentualnie pożyczki z WFOŚ (program JAWOR) – informuje nas Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa.
Założeniem programu jest dokonanie takiego montażu finansowego, by łączne wsparcie zbliżyło się do 100%, a więc było do udźwignięcia nawet dla niezamożnych mieszkańców. Co najmniej połowa wsparcia ma być udzielana w formie bezzwrotnej dotacji, reszta – w postaci niskooprocentowanej długoterminowej pożyczki. Jeżeli jej miesięczna rata nie będzie wyższa, niż 300-500 złotych, a w dodatku termomodernizacja wraz z wymianą pieca spowoduje obniżenie kosztów ogrzewania, miasto liczy na to, że ten program się upowszechni także wśród uboższych właścicieli starych domów.

Województwo Małopolskie chwali działania Krakowa, ale nie pójdzie w jego ślady

W związku z podjęciem takiej inicjatywy przez Kraków, zapytaliśmy Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, czy planuje „dorzucić się” do tego wsparcia oraz stworzyć swój własny program dopłat do termomodernizacji, zwłaszcza dla obszarów podległych mu parków krajobrazowych oraz parków narodowych. Jest oczywiste, że województwo nie ma środków, by sfinansować termomodernizację budynków wszystkim chętnym. Z drugiej strony, gminy wiejskie tym bardziej nie są w stanie ponieść tych kosztów, a to właśnie na wsiach, zwłaszcza tych biedniejszych, problem nieocieplonych budynków ogrzewanych węglem i śmieciami jest najbardziej palący.
Jako sposób na rozwiązanie tego dylematu pojawiają się propozycje, by województwo na początek wprowadziło programy pilotażowe, ograniczone do obszarów najcenniejszych przyrodniczo. Chodzi głównie o parki krajobrazowe i narodowe: zwłaszcza Ojcowski Park Narodowy (OPN), gdzie paradoksalnie problem ze smogiem jest dużo większy, niż w samym Krakowie. Dowodem na to są przeprowadzone zeszłej zimy pomiary w Gminie Skała (należy do niej niemal połowa OPN włącznie z samym Ojcowem), która została uznana za najbardziej zanieczyszczoną gminę w Europie (pisała o tym nawet zagraniczna prasa, m. in. Financial Times).
– Program dopłat do termomodernizacji budynków powinien być wynikiem ujednoliconego, krajowego programu wsparcia oferującego trwałe instrumenty pomocy finansowej. Województwo Małopolskie wraz z Bankiem Światowym i Komisją Europejską uczestniczy w realizacji projektu „Catching-up regions”, gdzie wypracowywane są założenia do programów wsparcia dla mieszkańców w postaci trwałych instrumentów finansowych na termomodernizację budynków. Propozycja Banku Światowego w tym zakresie ma zostać przedstawiona do końca marca 2018 r. – informuje nas zespół prasowy urzędu marszałkowskiego. Urząd nie planuje natomiast wprowadzenia ambitniejszego programu na wzór tego, który przygotowuje miasto Kraków.
Warto przy tym zaznaczyć, że urzędy marszałkowskie zarządzają parkami krajobrazowymi: na terenie Małopolski jest ich 11, w całym kraju – 122. Zdaniem niektórych aktywistów byłoby bardzo motywujące, gdyby oprócz wysokich walorów krajobrazowych i przyrodniczych były to obszary wolne od smogu. Pojawił się w związku z tym pomysł, aby urzędy marszałkowskie wprowadziły pilotażowy program rzeczywistego wsparcia (sięgającego 90-100%) dla termomodernizacji dla mieszkańców parków krajobrazowych i narodowych. Wzorem dla takiego programu mógłby być wspomniany już program krakowski.
Na razie jednak na taką inicjatywę się nie zanosi. Najbardziej ambitnym programem ma szansę zostać ten przygotowywany przez miasto Kraków, któremu będziemy się dokładnie przyglądać.
Fot. petrOlly/Flickr. Licencja: Creative Commons.

Podziel się: