Radosław Wroński mieszka w bloku na krakowskim osiedlu Ruczaj. Jego dach zmienił w elektrownię słoneczną.
Dlaczego zrobiłeś sobie na dachu elektrownię słoneczną?
Chciałem mieć własny prąd: czysty, ekologiczny i darmowy. Myślałem o tym od jakiegoś czasu i zastanawiałem się jak to zrobić nie mieszkając w domu, ale w bloku. Wydawało mi się, że nie będzie gdzie tego zamontować, bo nie dysponuję własnym dachem.
Ale zamontowałeś. Pierwszy krok?
Poczytałem w sieci na temat tak zwanej własności instalacyjnej, czyli prawa do dysponowania fragmentami budynku w celu zamontowania tam przeróżnych urządzeń. Każdy z właścicieli lokali w budynkach wspólnot ma udział w częściach wspólnych budynku np. w elewacji oraz dachu. Policzyłem więc jaka część udziału w dachu wynika z posiadanego przeze mnie mieszkania. Chciałem sprawdzić jaka to jest powierzchnia i czy to ma w ogóle sens. Okazało się, że tak, że ma.
Drugi krok to przekonanie wspólnoty?
Tak. Wspólnota musiała mi udzielić zgody na takie wykorzystanie mojego udziału w dachu.
Zdziwili się?
Na pierwszym zebraniu było trochę pozytywnego zaciekawienia, ale nie było żadnej negacji. Zarówno ze strony członków wspólnoty, jak i przedstawicieli jej zarządu. Jeden z mieszkańców miał obawy, że instalacja będzie zakłócać odbiór radiowo-telewizyjny, ale gdyby ktoś się spotkał z podobnymi obawami, uspokajam – nie zakłóca.
Zgoda nie była więc kwestią?
Wtedy jeszcze nie było wiadomo, czy będzie zgoda, czy nie. Na zebrania przychodzi niewielka część mieszkańców. Poprosiłem o przygotowanie treści uchwały. Ci, którzy byli zagłosowali na tak. Potem zaczęło się zbieranie podpisów, w które częściowo się włączyłem. Trochę to zajęło, bo u nas mieszka mało właścicieli, ale udało się.
Zaraziłeś kogoś pomysłem?
Później. Sąsiedzi myślą teraz, żeby też sobie coś takiego sprawić. Co najmniej dwie rodziny są zainteresowane. Wzbudziłem też zaciekawienie prezesa zarządu wspólnoty, który myśli o fotowoltaice na dachu swojego domu. Może dlatego przychylnie patrzył na mój pomysł.
Mamy kawałek dachu. Co dalej?
Trzeba było znaleźć wykonawcę, który to zaprojektuje, sprawdzi techniczne możliwości wykonania i przygotuje dokumentację. Znalazłem dwóch. Podejście jednego przypadło mi do gustu, więc nawiązaliśmy współpracę.
Odzywasz się do firmy i oni pokazują ci dokładnie, co można zrobić?
Podajesz warunki, cel instalacji. Firma rozpoznaje sytuację. Przedstawia możliwości.
Pytam, bo ty wiedziałeś, czego chcesz. A ktoś może przeczyta ten wywiad i pomyśli tylko, że chciałby coś takiego mieć, ale nie chce mu się tego robić. Wystarczy zadzwonić i zapłacić?
Są firmy, które to zrobią dla takiego człowieka. Ja też tak naprawdę nie wiedziałem, co jest kluczowe. Bardzo mi pomogli. Dobrali wielkość instalacji. Bardzo ważna jest jej moc maksymalna. Tutaj podstawą wyliczenia jest sumaryczne zużycie energii w ciągu roku. Ważne jest to, czy chodzi o instalację prosumencką, która pozwala zaspokoić swoje potrzeby, czy raczej o komercyjną, na której ktoś chce zarobić. Jednak taki człowiek wie o tym pewnie więcej ode mnie…
Może wiedzieć, a może być na przykład prezesem spółdzielni mieszkaniowej, który zobaczy instalację na bloku i zamarzy mu się coś takiego na zarządzanych przez niego budynkach.
Spółdzielnia mieszkaniowa też może być prosumentem i zrobić taką instalację, by zaspokoić własne potrzeby. Tak samo szkoły, wspólnoty religijne, jednostki samorządu terytorialnego…
Ile prądu może wyprodukować dach przeciętnego bloku?
Na pewno wystarczy do zaspokojenia potrzeb części wspólnych budynku i częściowo potrzeb mieszkańców, ale odpowiem inaczej. Zrobiono analizę potencjału słonecznego wszystkich dachów w Krakowie. Są miejsca lepsze i gorsze. Jednak w sumie bylibyśmy w stanie wyprodukować dwukrotnie więcej energii elektrycznej niż wynosi całe zapotrzebowanie mieszkańców miasta na prąd.
Jakie to są koszty, kiedy chodzi o jedno mieszkanie?
On się zmienia. Koszty podaje się zwykle na jeden kilowatopeak. Obecnie jego cena to około pięciu, sześciu tysięcy złotych.
Mówisz o samych modułach, czy o wszystkim wraz z instalacją?
O wszystkim.
Ile kilowatopeaków potrzebuje przeciętne mieszkanie?
Ja mam dwa. Mieszkanie ma 72 m2 a moja rodzina jest trzyosobowa.
Czyli instalacja dla przeciętnego mieszkania to koszt 10-letniego auta średniej klasy?
Ile kosztuje taki samochód?
Kilkanaście tysięcy.
To tak.
Cena nie odrzuca. Raczej zachęca.
Im większa instalacja tym jest taniej za jednostkę mocy.
Może się zwrócić?
Zdecydowanie. Z dostawcą energii możemy rozliczać się na zasadach net meteringu. To oznacza, że sieć możemy traktować jako magazyn energii. Za każdą oddaną kilowatogodzinę energii, możemy odebrać 0,8 kilowatogodziny w innym czasie. Rozlicza się to w cyklach rocznych. Całość działa przez 15 lat. Po tym czasie nie ma już tego rozliczania, jest odsprzedaż energii do sieci. Cały system trzeba więc skalkulować tak, żeby zwrócił się w tym czasie. W praktyce zwraca się w czasie od 10 do 13 lat. Instalacje mają trwałość około 25, 30 lat. Można więc zakładać, że nie tylko zwróci się sama instalacja, ale dodatkowo da się zarobić jeszcze jej równowartość.
Oczywiście mówiąc w ogromnym uproszczeniu.
Krótki „podręcznik” budowy elektrowni słonecznej na dachu bloku, który przygotował dla nas Radek, znajdziecie TUTAJ.