Udostępnij

Coraz częściej goszczą na polskich stołach. Nitrofurazon, chloramfenikol i wycinka lasów w pakiecie

31.12.2023

Krewetki coraz częściej goszczą na polskich stołach, polecają je również blogi kulinarne. Warto jednak spożywać je z umiarem – mogą zawierać szkodliwe substancje, a ich hodowla niesie ze sobą poważne koszty ekologiczne.

Z badań przeprowadzanych przez Norweską Radę ds. Ryb i Owoców Morza na 25 rynkach, w tym polskim, wynika, że ponad 70 proc. naszych rodaków chciałoby zwiększyć spożycie ryb i owoców morza. Fauna wodna uchodzi za smaczną i zdrową. Niestety odstrasza ceną. W efekcie łosoś czy małże w przewidywalnej przeszłości nie staną się konkurencją dla schabowego i będą gościły na naszych stołach raczej od święta.

Może to i dobrze. Kwestie smaku są poza dyskusją, ale względy zdrowotne niekoniecznie przemawiają za radykalną zmianą jadłospisu. Od dawna wiadomo, że ryby pokroju pangi, tilapii czy mintaja lepiej jeść z umiarem. Ich mięso zawiera sporo toksycznych związków i stosunkowo niewiele składników odżywczych. Nieco później na cenzurowanym znalazł się również łosoś. Niestety problem skażenia dotyczy też coraz bardziej popularnych nad Wisłą owoców morza, m.in. krewetek – powszechnie dostępnych w formie mrożonej.

Krewetkowi potentaci: Chiny, Indie, Tajlandia

Krewetki to zbiorcza nazwa licznej (opisano ok. 2,5 tys. gatunków) grupy skorupiaków zamieszkujących słodkie i słone wody wszystkich kontynentów z wyjątkiem Antarktydy. Występują również w Bałtyku. Rodzime okazy są jednak na tyle małe, że nie opłaca się ich poławiać na skalę przemysłową. Najbardziej opłacalną metodą pozyskiwania krewetek jest hodowla.

Zaczęła ona zyskiwać na popularności w latach 80. w Chinach, które szybko wyrosły na głównego światowego producenta tego przysmaku. Kolejne krewetkowe potęgi to Tajlandia, Wietnam, Indonezja i Indie – obecnie największy eksporter krewetek na świecie.

Łącznie kraje azjatyckie odpowiadają za 75 proc. globalnej produkcji hodowlanej „wersji” tego skorupiaka. Pozostałe 25 proc. dostarcza Ameryka Łacińska, głównie Brazylia, Meksyk i Ekwador. Żadne z wymienionych państw nie słynie z wyśrubowanych norm bezpieczeństwa żywności ani troski o środowisko. (Gwoli sprawiedliwości warto dodać, że praktyki hodowlane łososiowych „farmerów” z Norwegii czy Szkocji również pozostawiają wiele do życzenia).

Nitrofurazon – rakotwórczy antybiotyk w krewetkach

Wątpliwości znajdują potwierdzenie w badaniach. Zarówno tych prowadzonych na rynkach docelowych, jak i na farmach. Doniesień skłaniających do nieufności wobec skorupiaków jest sporo.

Przykładowo naukowcy z Texas Tech University przeanalizowali próbki jadalnych części krewetek kupionych w kilku amerykańskich supermarketach. Część produktów pochodziła z Tajlandii, część z Indii. Badanie wykazało, że 10 proc. próbek skażonych było trzema rodzajami antybiotyków. Wśród nich był m.in. nitrofurazon – substancja o prawdopodobnym działaniu rakotwórczym. W dwóch przypadkach stężenia niemal trzydziestokrotnie przekraczały wartość dozwoloną przez amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA).

– Nitrofurazon to substancja o działaniu genotoksycznym. Może uszkadzać DNA komórek i sprzyjać rozwojowi nowotworów. Dlatego FDA stosuje politykę zerowej tolerancji w stosunku do tego związku – skomentował wyniki badania Ron Kendall, dyrektor Instytutu Zdrowia Człowieka i Środowiska w teksaskiej uczelni.

Wynik nitrofurazonu przebił chloramfenikol. W jednej z próbek stwierdzono obecność tego związku w stężeniu przekraczającym normę aż 150 razy. Chloramfenikol to silny antybiotyk o szerokim spektrum działania. Przewlekłe narażenie na tę substancję może sprzyjać rozwojowi antybiotykooporności. Również względem tego farmaceutyku FDA i agencje bezpieczeństwa żywności z wielu innych krajów stosują politykę niskiej tolerancji.

 class=
Krewetki stały się egzotycznym przysmakiem w polskich domach. Warto jednak spożywać je z umiarem. Fot. KarepaStock/Shutterstock

FDA blokuje dostawy krewetek

Podobnym „profilem chemicznym” cechuje się spora część krewetek egzotycznego pochodzenia. FDA każdego roku wydaje od kilkudziesięciu do kilkuset odmów wwozu krewetek ze względu na skażenie produktu zakazanymi antybiotykami.

Większość skorupiaków sprzedawanych w amerykańskich marketach importowana jest z azjatyckich i środkowoamerykańskich farm. U tych samych źródeł zaopatruje się również Europa (największym dostawcą mrożonych krewetek do UE jest Ekwador).

Oczywiście na Starym Kontynencie funkcjonują także rodzimi producenci, m.in. we Francji, Hiszpanii czy Niemczech. Jednak świeże krewetki z Morza Śródziemnego trafiają raczej do drogich restauracji i sklepów rybnych dla „bardziej wymagających” klientów. Te tańsze, importowane z domieszką antybiotyków i oferowane w budżetowej cenie, można znaleźć w supermarketowych zamrażarkach.

Hodowle krewetek źródłem antybiotykoopornych bakterii

Nadużycia dotyczące stosowania antybiotyków stwierdza się właściwie w każdym kraju zajmującym się przemysłową hodowlą krewetek. Dowodów jest na pęczki – do tego stopnia, że mniejszy lub większy poziom skażenia skorupiaków antybiotykami można uznać za ich własność „domyślną”.

Dostępne dane dotyczą m.in. Indii, Wietnamu, Malezji, Bangladeszu, Ekwadoru i innych krajów producenckich. Antybiotyki stosowane są nie tylko w celach „terapeutyczno-profilaktycznych”, ale również do stymulacji wzrostu. Podobne praktyki znane są zresztą z polskich (i zagranicznych) ferm drobiu – mimo że są nielegalne.

Wskutek nadużywania farmaceutyków farmy krewetek stają się wylęgarnią antybiotykoopornych drobnoustrojów. Metaanaliza przeprowadzona w marcu wykazała, że aż 55,7 proc. owoców morza, w tym krewetek, sprzedawanych w malezyjskich supermarketach, skażonych jest antybiotykoopornymi szczepami bakterii, w tym salmonellą i przecinkowcami.

 class=
Nadużycia dotyczące stosowania antybiotyków stwierdza się właściwie w każdym kraju zajmującym się przemysłową hodowlą krewetek. Fot. CGN089/Shutterstock

Krewetkowi potentaci niszczą lasy namorzynowe

Hodowcy krewetek rzucają wyzwanie nie tylko zdrowiu konsumentów, ale również środowisku. Ofiarą „farmerów” padają m.in. lasy namorzynowe. To wiecznie zielone ekosystemy będące środowiskiem życia wielu gatunków, w tym ryb i skorupiaków, ale również ptaków, gadów, płazów i ssaków. Zapewniają także barierę ochronną przed falami wywołanymi przez tsunami i cyklony.

Mangrowce są też istotnym źródłem dochodu dla lokalnych gospodarek. Według raportu UNEP lasy namorzynowe, jako obszary rybołówstwa, zapewniają większe wpływy niż turystyka i hodowla. Paradoksalnie (lub nie) są one wycinane pod farmy skorupiaków, które przynoszą zysk dużym hodowcom. Poza środowiskiem tracą na tym drobni rybacy i lokalne społeczności, dla których namorzyny są – albo były – głównym źródłem pożywienia i dochodu.

Według danych cytowanych przez organizację ClientEarth, w Ekwadorze aż 70 proc. lasów namorzynowych zostało zdewastowanych przez hodowle krewetek tworzone w zamkniętych systemach stawów.

– Biznes krewetkowy zostawił nas bez pracy. Lasy zniszczone przez hodowców zapewniały nam byt i miały być dziedzictwem dla naszych dzieci. Namorzyny, które jeszcze nie zostały zniszczone przez przemysł, co najwyżej umożliwiają nam przetrwanie – powiedział jeden z aktywistów cytowany w raporcie Client Earth.

Zdjęcie tytułowe: Ai Wai/Shutterstock

Autor

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.