Krakowskie władze jeszcze niedawno zapowiadały, że chcą zadbać o lasy w mieście. Dziś szukają środków na ratowanie budżetu nadszarpniętego przez pandemię koronawirusa. Dlatego pod młotek ma pójść cenny dla mieszkańców las w dzielnicy Czyżyny.
Czyżyny jedna z najszybciej zabudowujących się dzielnic Krakowa. Wciąż powstają tu nowe osiedla. Decyduje o tym między innymi dostępność komunikacji miejskiej. Mieszkańcy zazwyczaj mają blisko do punktów usługowych, sklepów czy szkół. Rozwój jednak kosztuje, a z okolicy znikają kolejne tereny zielone. Jednym z nich jest „las paprociowy”. Na jego skrawku dawniej działały dzikie ogródki działkowe, a cała jego połać już niedługo może zostać wybetonowana. Jeszcze w 2013 roku zdecydowali o tym radni, którzy przeznaczyli ten teren na usługi. Od tamtej pory miasto zwlekało jednak ze sprzedażą działki.
– Tam się przez lata nic nie działo. Większość terenu jest gęsto zarośnięta. Widać było, że nikt się nim nie interesował – mówi Anna Warzyńska, mieszkanka okolicy lasu, który poznawała razem ze swoimi dziećmi – Miałam nadzieję więc, że jeszcze przez dłuższy czas działka będzie „w zawieszeniu”, a jej zabudowanie to odległy plan – przyznaje pani Anna.
Okolica ulic Dolnomłyńskiej, Strumyk, Poleskiej i Nowohuckiej – to tutaj rośnie „paprociowy las”.
Krakowianka chciała, by las utrzymał swój dziki charakter, ale był przystosowany do wizyt mieszkańców. Zaoferowała, że sama zaopiekuje się jego terenem.
– Zaproponowałam Zarządowi Zieleni Miejskiej, by w jego części, pozostałej po dawnym ogródku działkowym, powstał ogród społeczny. Urzędnicy byli na tak. Potem okazało się jednak, że miasto przygotowuje się do sprzedaży terenu.
Czytaj również: Zebrali 152 tys. zł na Wolny Las. Teren kupiły Lasy Państwowe
Budżet ważniejszy niż zieleń?
Rzeczywiście, magistrat chce pozbyć się lasu szybko i za spore pieniądze. Nabywca według urzędników musiałby wyłożyć na jego kupno ponad 12 milionów złotych. Mogłoby to pomóc w ratowaniu finansów miasta. Uzależniony od wpływów z turystyki Kraków przechodzi przez kryzys z powodu pandemii koronawirusa. Według doniesień portalu Onet wpływy miasta mogą spaść w tym roku o aż miliard złotych.
– Skrzyknęliśmy się razem z kilkoma mieszkańcami dzielnicy, by o ten teren zawalczyć. Musimy mieć pewność, że działka zmieni swój status i zostanie przeznaczona na zieleń – przekonuje Anna Warzyńska. By ochronić las, potrzebna będzie zmiana planu miejscowego. Zdecydować o tym mogą zdecydować radni miejscy, którzy mogą zablokować też sprzedaż działki. Przekonać ich może internetowa petycja, pod którą już teraz podpisało się ponad 2 tys. osób.
Las zbędny „z ekonomicznego punktu widzenia”
„W 2016 roku samorząd Krakowa zobowiązał się do zwiększenia lesistości naszego miasta z wyjściowego poziomu 4,4% do docelowego poziomu 8% w 2040 roku” – przypominają autorzy apelu do krakowskich władz. Urząd miasta jest jednak nieugięty. Rzecznik magistratu Dariusz Nowak mówi, że plan zagospodarowania nie wzbudzał większych emocji przy jego uchwalaniu. Dlatego radni postanowili, że działki będą przeznaczone pod usługi, a teraz można je sprzedać.
– Gmina w pierwszej kolejności pozbywa się tych działek, które nie rokują, gdzie nie są planowane żadne miejskie inwestycje. Z ekonomicznego punktu widzenia są one zbędne. Teraz poszukujemy pieniędzy, co prowadzi do sprzedaży tego terenu. Jeśli powstaną tam usługi, to ludzie znajdą pracę, a kasa gminy zyska na podatkach. Skorzysta więc całe miasto, nie tylko osoby mieszkające blisko lasu – przekonuje Nowak.
Zieleń łatwo sprzedać, trudniej odzyskać
Czy kryzys ekonomiczny będzie skłaniał kolejne miasta do wyprzedaży swojej zieleni? O to zapytaliśmy urbanistę Janusza Jeżaka, prezesa zarządu Instytutu Ekonomiki Przestrzeni. Według eksperta, miejskie budżety będą musiały dostosować się do nowych realiów.
– Nikt nawet nie potrafi powiedzieć, jak bardzo wpływy miast zostaną uszczuplone. Przez to ich władze będą szybko poszukiwać nowych środków. Sprawą dyskusyjną jest jednak to, czy najlepszą tego formą jest wyprzedawanie własnego majątku – uważa specjalista. Według niego lepiej szukać pieniędzy na rynku finansowym, na przykład emitując obligacje. – W końcu teren raz sprzedany nie wróci łatwo w posiadanie miasta – przekonuje Jeżak.
Urbanista uważa, że miasta przez lata zaniedbywały usługi publiczne. Cierpiała na tym służba zdrowia, szkolnictwo, ale i dostęp do terenów zielonych.
– Był jednak czas wzrostu gospodarczego, kiedy łatwiej było przeznaczać miliony na wykup terenów zielonych i urządzenie parków. Dziś niektórzy dziennikarze i mieszkańcy protestują na przykład przeciwko zakupom kosztownych mebli miejskich. To wydatki, które w dobie pandemii wydają się nieuzasadnione. Ale o dostęp do zieleni trzeba dbać. Przecież zapotrzebowanie na nie nie spadło z dnia na dzień – zauważa Jeżak.
Anna Wawrzyńska ma nadzieję, że radni zdecydują się na ochronę czyżyńskiej zieleni. Wsparcie zadeklarowali już członkowie klubu Kraków dla Mieszkańców. Petycję dotyczącą paprociowego lasu można podpisać pod tym adresem.
Zdjęcie: Anna Warzyńska i Piotr Warzyński, archiwum prywatne