„Olbrzymie rozczarowanie”, „fatalnie zaprojektowany proces”; „typowy zabieg pijarowy” – to tylko niektóre komentarze, które płyną z trwającej II Ogólnopolskiej Narady o Lasach i które oddają atmosferę spotkań prowadzonych w kilkunastu miejscach na terenie całego kraju. Organizowany przez ministerstwo proces ma zakończyć się zrealizowaniem jednej z flagowych obietnic wyborczych rządzącej koalicji – ochrony 20 proc. lasów w Polsce. Jak na razie jest „po staremu”: Lasy Państwowe wzbraniają się przed zmianą podejścia do terenów leśnych, a reprezentacja mieszkańców i środowisk naukowych – walczy o powstrzymanie wycinek. Dziś (28 listopada) zaczyna się kolejny dzień rozmów.
Lasy społeczne, o które toczy się jeden z największych sporów, to takie lasy, które pełnią istotne funkcje dla lokalnych społeczności. Ministerstwo przyjęło bardzo szeroką definicję takiego lasu, przez co w zasadzie każdy las ważny dla obywateli, może zostać lasem społecznym. Liczą się nie tylko funkcje rekreacyjne, ale też te związane z ochroną dziedzictwa przyrodniczego.
- Zamiast obiecanych 20 proc. obszarów leśnych chronionych przed wycinkami Lasy Państwowe proponują 7,9 proc. całkowitych wyłączeń. W tym znajdują się także tereny już dziś chronione.
- „Ministerstwo po fatalnie zaprojektowanym, oddanym walkowerem Lasom Państwowym procesie ogłosiło, że z 14 planowanych miejsc, lasy społeczne powstaną na razie tylko w 5” – mówi Marta Jagusztyn, założycielka Fundacji Lasy i Obywatele
- Dodatkowo w 4 z 5 miejsc nie ma żadnych konkretów ani zgody co do tego, jak lasy społeczne mają być chronione. „Porozumienie jest fikcją” – mówią nam uczestnicy rozmów.
- Dotychczasowe spotkania przebiegały w atmosferze „wyjątkowo przykrego łamania przez Lasy Państwowe regulaminów, standardów czy nawet ogólnych zasad współżycia społecznego” – komentuje prof. Mariusz Czop, ekspert włączony do prac z ramienia ministerstwa.
Kontrolę oddano Lasom Państwowym. „Złamały wszystkie ustalenia”
Przez ostatnie miesiące w kilkunastu miejscach w Polsce Lasy Państwowe miały za zadanie dogadać się z lokalnymi społecznościami, co do zakresu ochrony najcenniejszych lasów.
Z tego procesu niewiele wyszło, ponieważ leśnicy, mimo nowych władz (głównie związanych z PSL), nadal kontynuują podejście dobrze znane z poprzednich 8 lat – las ma pełnić głównie funkcję gospodarczą, czyli służyć do pozyskiwania drewna.
Trwająca właśnie Druga Ogólnopolska Narada o Lasach ma podsumować dotychczasowy stan rozmów. A te są dalekie od uzyskania jakiegokolwiek kompromisu.
Marta Jagusztyn z Fundacji Lasy i Obywatele (organizacja odpowiada za dobrze znaną ogólnopolską mapę wycinek, dzięki której mieszkańcy mogli sprawdzić, czy ich las będzie wycięty): – Słyszymy dzisiaj na drugiej Ogólnopolskiej Naradzie o Lasach partycypację społeczną odmienianą przez wszystkie przypadki. Słusznie, bo to społeczne zainteresowanie lasami sprawiło, że w ogóle o zmianach w lasach rozmawiamy na poziomie ministerialnym. Tymczasem mieliśmy możliwość realnie partycypacyjnego procesu w postaci procesu negocjacji, czy też konsultacji – przypomina pytana przez SmogLab o przebieg spotkań z leśnikami.
– Do dziś nie wiemy czym był ten proces w sprawie lasów aglomeracyjnych. I ten proces się po prostu nie udał, bo kontrolę nad nim oddano Lasom Państwowym. A te – mając taką możliwość – złamały wszystkie wspólnie ustalone na pierwszej „Naradzie” zasady partycypacji społecznej takie jak: responsywność, koordynacja, dobra wiara, przejrzystość, powszechność, dbałość o dobro wspólne czy równość stron – mówi Jagusztyn.
Próba poprawy wizerunku czy realne rozwiązania?
Pozostałe głosy są podobne.
– Jest to typowa konferencja PR-owa – mówi bez ogródek Monika Konieczna ze Stowarzyszenia Akcja Ratunkowa dla Krakowa, członkini zespołu ds. lasów społecznych w Małopolsce. – Ma niewiele wspólnego z procesem, który się odbywał przez ostatnie miesiące, ale pozwala odtrąbić sukces i zaprezentować się w dobrym świetle społeczeństwu, które w większości nie brało udziału w dyskusjach i będzie polegać na komunikatach prasowych.
Małopolska szczególnie ambitnie podeszła do zadania wyznaczania lasów społecznych. W zbieranie propozycji ważnych dla mieszkańców lasów zaangażowało się kilkadziesiąt organizacji pozarządowych oraz kilka samorządów, w tym stolica województwa – miasto Kraków.
Dzięki temu zebrano niemal tysiąc propozycji miejsc wartych ochrony. Większość z nich lokalny oddział Lasów Państwowych, którym kieruje dyrektor Piotr Kempf (PSL) – zostało wyrzuconych do kosza. Leśnicy pod rękę z przedstawicielami przemysłu drzewnego przeforsowali własną propozycję.
Witold Koss: zależy nam na spokojnej pracy
Konieczna przyznaje, że jako członkini krakowskiego zespołu regionalnego ds. lasów społecznych, ciężko było jej słuchać prelekcji leśników. – A już sformułowanie w prezentacji dyrektora Kossa o „huśtawkach nastrojów”, którego użył w kontekście chęci „stabilizowania emocji społecznych”, jasno pokazuje, że nie chodzi o chęć dialogu i wygaszania napięć, a raczej dalsze antagonizowanie i podsycanie konfliktu, byleby w LP zostało jak jest.
Słowa wspomnianego Witolda Kossa – dyrektora generalnego Lasów Państwowych, dotyczyły właśnie strony społecznej, która walczy o to, aby idąc na kolejny spacer do lasu nie okazywało się, że las został wycięty.
– Ważna jest dla nas, dla leśników, stabilizacja emocji społecznych. Leśnikom zależy na spokojnej pracy, wolnej od napięć i niepotrzebnych konfliktów. Kluczowym celem jest wygaszenie „huśtawek nastrojów” – mówił dyrektor podczas swojego wystąpienia, zapewniając, że chodzi o uwzględnianie różnych punktów widzenia.
Lasy Państwowe: proponujemy 7,9 proc. całkowitych wyłączeń
Koss zapowiedział, że leśnicy mają propozycję według poszczególnych RDLP. – Według kryterium I proponujemy 564 171 ha, co daje nam 7,9 proc. całkowitych wyłączeń [z użytkowania gospodarczego]. Częściowe ograniczenia proponujemy na obszarze blisko 647 tys. ha [647 071 ha – red.], co daje nam 9,1 proc.
Leśnicy przeliczają te procenty na wolumen pozyskanego drewna i straty wpływów do państwowej kasy. – Propozycje przekładają się na zmniejszenie podaży ok. 3 mln m3 – mówił Koss. Wskazane 3 mln określił jako wartość akceptowalną dla ciągłości funkcjonowania instytucji. – Jak i jest to bezpieczne gospodarczo rozwiązanie dla naszych partnerów zarówno z przemysłu drzewnego, jak i z zakładu usług leśnych. Tak więc dzisiaj przedstawiamy propozycję 1 211 243 ha, co stanowi 17 proc.
📢 Wyznaczyliśmy 17% powierzchni najcenniejszych lasów będących w naszym zarządzie, gdzie zmienimy sposób prowadzonej tam gospodarki leśnej, by skuteczniej je chronić.
— Lasy Państwowe (@LPanstwowe) November 27, 2024
Stąd tylko krok do osiągnięcia postulowanych 20% powierzchni leśnej objętych szczególną opieką🌲
✅ Nasza… pic.twitter.com/VmQBEz21Mp
O lasach społecznych dodał:- Już w tej chwili mamy w 14 lokalizacjach ok. 1,5 proc. zapisanych obszarów. Ogłosił, że trwają prace nad objęciem innym sposobem zagospodarowania lasów na powierzchni blisko 32 tys. ha. Miał na myśli lasy na stromych stokach.
Co ze starolasami? – Na dzień dzisiejszy bezpiecznym rozwiązaniem, oczywiście otwartą sprawą, przedstawiamy propozycję 111,2 tys. ha [111 262 ha] – zapowiedział Koss. – Kolejnym rozwiązaniem, które braliśmy pod uwagę (…) to jest Moratorium. W całości zostało objęte ochroną w ramach projektu Nadleśnictw Puszczańskich. MKiŚ informuje, że za 2 lata starolasy mają obejmować co najmniej 2 proc. polskich lasów. Ma to być zupełnie nowa forma ochrony przyrody. Koss przedstawił także inicjatywę 100 rezerwatów na 100-lecie LP. W jej ramach leśnicy zaproponowali 218 kandydatur. – Mamy już zaakceptowanych 139 lokalizacji. Jest to powierzchnia blisko 10 tys. ha.
Leśnicy przekonują, że są zadowoleni z dialogu i ostatecznej propozycji. Mają już tylko jedno zadanie – przekonać do swoich racji ministerstwo klimatu i środowiska, które odpowiada za proces.
– Wchodzimy siedemnastoma proc. na drugą edycję narady, ale do wspomnianych przez pana ministra 20 proc. jeszcze brakuje nam 3 proc. Myślę, że te 3 proc. zostawilibyśmy sobie na właśnie te inicjatywy oddolne, inicjatywy ministerstwa. W czym będziemy jako leśnicy pomagać i myślę, że byłaby to dobra cyfra, te 3 proc., jako propozycja z naszej strony, taka w ciemno, póki co, na utworzenie nowych parków narodowych – dodał dyrektor generalnych Lasów Państwowych.
Strona społeczna o propozycji Lasów Państwowych: „To już nie manipulacja danymi, tylko jawne kłamstwo”
– Największym nieporozumieniem są dla mnie te rzekome konkrety – mówi Konieczna. Umowa społeczna była jasna: 20 proc. lasów do wyłączeń spod gospodarki leśnej. Nie do ochrony, pod którą nie wiadomo co się teraz kryje, nie do ograniczeń, tylko do wyłączeń. Takich konkretów na tym spotkaniu nie było. Dyrektor Kloss przedstawił niecałe 8 proc. i też nie wiemy, co dokładnie się w tym zawiera. Ale twierdzenie, że modyfikacje i ograniczenia są tożsame z wyłączeniami, to już nie manipulacja danymi, tylko po prostu jawne, zamierzone kłamstwo – mówi przedstawicielka Akcji Ratunkowej dla Krakowa.
Działacze podliczają deklaracje: mamy 2 proc. starolasów, 3 proc. na nowe parki narodowe. „Przekłamaniem” nazywają narrację, że 8 proc. wyłączeń plus 9 proc. ograniczeń, modyfikacji to realizacja zapisów umowy koalicyjnej i programu wyborczego (leśnikom wychodzi w ten sposób 17 procent).
Przedstawicielka Fundacji Lasy i Obywatele punktuje nieprawidłowości. – To porozumienie w 4 z 5 miejsc jest fikcją. W Katowicach np. zgodzono się tylko co do zakresu powierzchniowego, a nie co do metod gospodarki. W Kielcach realnych proponowanych wyłączeń w lasach społecznych są DWA hektary, bo reszta to już istniejące lasy referencyjne – wylicza. – W MKiŚ zabrakło odwagi by samodzielnie podjąć decyzję i systemowo chronić pozaprodukcyjne usługi ekosystemowe ważne dla lokalnych społeczności. MKiŚ na konferencji zapomniał też o tym, że pilotaż miał służyć wyznaczaniu lasów społecznych w całej Polsce.
Zdaniem Jagusztyn w ten sposób nie spadnie liczba i intensywność konfliktów o polskie lasy.
Ekspert ministerstwa: Lasy Państwowe nie wykazały żadnej woli współpracy
Organizacje pozarządowe wyrażają niezadowolenie, ponieważ, jak mówi członek zespołu powołany przez ministerstwo, prof. Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, specjalista z zakresu m.in. hydrogeologii i ochrony środowiska, proces przebiegał w warunkach „wyjątkowo przykrego łamania przez Lasy Państwowe regulaminów, standardów czy nawet ogólnych zasad współżycia społecznego”. Instytucja ta – jak zaznacza, nie wykazywała żadnej woli współpracy.
– Ludzie, widząc to, oczekiwali więcej ze strony ministerstwa. Czyli, że ktoś się ujmie za stroną społeczną i sprawi żeby Lasy Państwowe przestały zachowywać się niepoważnie. Nic takiego się jednak nie stało. Być może nie da się na nie wpłynąć bo skoro nie słuchają ludzi i naukowców to czemu mieli by się przejmować ministerstwem? – zastanawia się naukowiec.
Ekspert mówi nam, że „ma ogromne wątpliwości czy próby powrotu do konsultacji mają sens, bo przedstawiciele Lasów Państwowych nie mają sobie nic do zarzucenia”. – Mówią, że wszystko świetnie przebiegało, dogadali się, próbowali. Mówią to np. osoby, które wg strony społecznej nigdy nie byli na żadnym posiedzeniu. Takie przypadki trudno wytłumaczyć i tak po ludzku zrozumieć.
Prof. Czop zauważa coś jeszcze. – Niestety, ale Ogólnopolska Narada o Lasach, w której uczestniczę pierwszy raz, przebiegała w sposób kuriozalny. Kilka osób siedzących przy stole prowadziło moderowaną dyskusję a właściwie wypowiadało swoje zdanie. Czasami dyskusyjne lub mocno kontrowersyjne, ale nikt z sali nie mógł nic powiedzieć czy zadać pytania. Nie jest to więc żadna żywa dyskusja, tylko coś jakby oglądanie brazylijskiego serialu.
Z 14 lasów społecznych zostało 5. „Mam nadzieję, że są z siebie dumni”
Podczas wystąpień 27 listopada Paulina Hennig-Kloska i Mikołaj Dorożała przedstawili wizje dalszej pracy i dali nadzieję na powrót do rozmów.
Prof. Czop odnosi to do działań małopolskiego zespołu. – Niestety w Krakowie mamy bardzo trudną sytuację, bo wskutek nieprzejednanej postawy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie jesteśmy na ostatnim miejscu w Polsce. W bezwzględnych liczbach, bo to się przecież liczy, propozycje RDLP Kraków są naprawdę mizerne. Pan dyrektor Kempf tłumaczy się, że ma najmniej tych lasów, ale nie uwzględnia kompletnie potrzeb mieszkańców.
Zaznacza przy tym: – My w rejonie Krakowa mamy ponad 1 mln mieszkańców, którzy potrzebują przestrzeni lasów społecznych, bo nie mają ich w ogołacanym z drzew mieście. To powoduje, że musimy udostępnić procentowo więcej terenu niż w przypadku znacznie mniejszych miast. Nie patrzeć na procenty powierzchni nadleśnictw tylko na średnią powierzchnię na mieszkańca. Rozumie to każdy logicznie myślący człowiek.
Podobnie wypowiada się wspomniana Monika Konieczna. – Gratuluję dyrektorowi krakowskich LP Piotrowi Kempfowi. Mam nadzieję, że jest z siebie dumny po ogłoszeniu przez ministrę Hennig-Kloskę, że w Krakowie lasów społecznych nie będzie – ironizuje.
Marta Jagusztyn, założycielka i członkini zarządu Fundacji Lasy i Obywatele, mówi SmogLabowi: – Jest olbrzymim rozczarowaniem, że MKiŚ po fatalnie zaprojektowanym, a w zasadzie oddanym walkoverem Lasom Państwowym procesie ogłosił, że z 14 miejsc, gdzie toczył się pilotaż lasy społeczne powstaną na razie tylko w 5 miejscach – przyznaje.
Starolasy będą wyznaczane poza istniejącymi rezerwatami przyrody, a ich rozkład przestrzenny ma być równomierny w skali kraju. Priorytetem będą drzewostany na siedliskach przyrodniczych, zgodnie z Rozporządzeniem UE w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych. @LPanstwowe od 1… pic.twitter.com/Qcrsi7HoOm
— Ministerstwo Klimatu i Środowiska (@MKiS_GOV_PL) November 27, 2024
Nowe forma ochrony i lasy dla przyszłych pokoleń?
Fatalną sytuację wokół polskich lasów ma łagodzić realizacja innej obietnicy, czyli zwiększenia ochrony rezerwatowej niektórych terenów. Zarówno ze strony MKiŚ, jak i Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska pojawiły się zapewnienia o zwiększeniu liczby ustanawianych rezerwatów.
Mają powstać 53 nowe rezerwaty. Docelowo ma ich powstać 100. Potrzeby są jednak dużo większe, co wynika z nowego opracowania Klubu Przyrodników. – W Polsce ciągle jeszcze tereny cenne przyrodnicze w bardzo małym stopniu mamy zabezpieczone tą najskuteczniejszą formą ochrony – przyznaje prof. Czop. Mówi przy tym, że żadna inna forma ochrony, nawet Natura 2000, nie jest w stanie zapewnić takich możliwości ochronnych jak rezerwaty.
– Oczywiście straszy się ludzi, że w rezerwatach nie można zbierać grzybów czy jagód, ale przecież są to tak małe obszary, że te argumenty są dla mnie po prostu niepoważne. Nową formą ochronny będą wspomniane starolasy. Ta całkowicie nowa definicja określa tereny, w których dominują drzewa wiekowe. – W przepisach prawnych pojawią się zasady ochrony takich urokliwych leśnych zakątków. Oczywiście to nie będzie tak, że te tereny, które są rezerwatami, staną się starodrzewami. To będą zupełnie nowe obszary – wyjaśnia ekspert.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Bogdan Vacarciuc