Leśnicy chwalili się bocianami czarnymi, potem utrudnili im zakładanie gniazd. Winne wycinki?

2063
0
Podziel się:
czarne bociany

Chodzi o bociany czarne z terenów nadzorowanych przez Nadleśnictwo w Kutnie. Społecznicy twierdzą, że leśnicy wykarczowali okolice ich gniazdowania. Przez to ptaki nie mogły osiąść w znanych im miejscach. Lasy Państwowe odpowiadają, że bociany nie korzystały z drzew w okolicach wycinek od kilku lat.

Bociany z okolic Kutna można obserwować w internecie od 2016 roku. Kamery ustawione przez nadleśnictwo pokazują ich codzienne życie, a transmisje obserwują tysiące osób. Niestety, ptakom coraz trudniej uwić sobie gniazdo. To dlatego, że niedaleko miejsc ich bytowania leśnicy wycięli duże połacie lasu.

Sprawę monitorowała inicjatywa Komitet Ochrony Orłów. Jej członkowie donosili, że bociany nie miały szans, by zasiedlić okolicę, która kiedyś była ich domem. Według społeczników stało się tak przez wycinki. W okolicy dwóch miejsc gniazdowania ptaków prowadziło je Nadleśnictwo Kutno. Bociany nie czują się teraz bezpiecznie i omijają drzewa, które wcześniej były ich schronieniem – przekonują aktywiści.



Czytaj również: Susza zmusiła bociany do uśmiercenia swojego dziecka. “Rodzic zwiększył szanse pozostałych”

„Bociany nie zajęły i nie odbudowały gniazda. Najbliższe otoczenie zostało całkowicie zmienione. Wycięte drewno leży nadal w dużej ilości niesprzedane” – czytamy w facebookowym wpisie Komitetu na temat jednego z wykarczowanych miejsc. Organizacja krytykuje Nadleśnictwo również za brak zgłoszenia miejsc gniazdowania ptaków do ochrony.

– Czarny bocian, w odróżnieniu od białego, to bardzo płochliwy ptak. Nie będzie czuł się pewnie, jeśli widzi, że takie miejsce jest odsłonięte i raczej je opuści – przekonuje Tomasz Przybyliński z Komitetu Ochrony Orłów.  

Sprawę skomentowała również Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Łodzi. W odpowiedzi na post Komitetu jej przedstawiciele piszą, że miejscowy leśniczy od 2017 nie zgłaszał obecności bociana czarnego w tamtym miejscu. Mimo wszystko Dyrekcja zapewnia, że sprawdza sytuację i wyciągnie konsekwencje wobec swoich pracowników.

– Ale nawet jeśli ptaków nie było tam przez kilka lat, to należy takie miejsce zostawić w spokoju – odpiera Przybyliński. – Ptaki mogą znowu zająć tam gniazdo i wrócić w takie miejsce nawet w ciągu pięciu lat, o czym można przeczytać w pracy prof. Piotra Zielińskiego z Uniwersytetu Łódzkiego. Nie można generalizować, z wieloma leśnikami współpracuje się dobrze, postępują rozsądnie. Nie można tego w tym przypadku niestety powiedzieć o Nadleśnictwie Kutno, które nie zasięgnęło opinii specjalistów i postąpiło lekkomyślnie. To przykry, bolesny wypadek – podsumowuje ornitolog.   

Źródło zdjęcia: Ondrej Prosicky / Shutterstock

Podziel się: