Tempo wymiany komunalnych kopciuchów w Łodzi to 50 sztuk rocznie – ustaliła redakcja SmogLabu. Jeśli to tempo się utrzyma, to Łódź pozbędzie się trujących urządzeń dopiero za 256 lat. Dla porównania Wrocław, tylko w tym roku wymieni 1600 urządzeń, Wałbrzych wymienia ich ponad tysiąc rocznie, a Kraków i Warszawa już dawno pozbyły się wszystkich kopciuchów.
Redakcja SmogLabu zapytała ponad 30 największych miast w Polsce o to, jak idzie im wymiana pozaklasowych kotłów, które wciąż znajdują się w mieszkaniach komunalnych. Chodzi o przypadki, w których to miasto odpowiada za wymianę wysokoemisyjnego źródła ogrzewania.
Kopciuchy, czyli najbardziej trujące urządzenia, to palący problem w polskich miastach. Po pierwsze, z racji na gęstość zaludnienia ośrodków miejskich, takie źródła ogrzewania mają wielokrotnie wyższe, negatywne oddziaływanie na mieszkańców i ich zdrowie. Drugą kwestią jest fatalny przykład, który płynie od administracji publicznej najniższego – samorządowego szczebla, do ogółu społeczeństwa.
Okazuje się bowiem, że gminy często same nie wykonały zadania, czyli wymiany nielegalnych kopciuchów, a zachęcają do tej czynności swoich mieszkańców.
Najgorsze informacji dotarły do nas z Łodzi, która została rekordzistką tegorocznego zestawienia.
Ponad 250 lat na wymianę łódzkich kopciuchów. To rekord
W łódzkim zasobie komunalnym znajduje się prawie 13 tys. najbardziej emisyjnych urządzeń, z czego część jest nielegalna już dzisiaj, a wszystkie będą nielegalne od 2026 roku, gdy wejdzie w życie kolejny etap uchwały antysmogowej. W odpowiedzi na nasze pytania łódzki Zarząd Lokali Miejskich odpowiedział, że lokale mieszkalne należące do mieszkaniowego zasobu miasta to kolejno:
- Miejska/lokalna sieć ciepłownicza – 11 326
- Ogrzewanie elektryczne – 10 138
- Kocioł gazowy – 1 540
- Kominek/koza/ogrzewacz na paliwo stałe – 8 511
- Kocioł na paliwo stałe zasypowy – 548
- Kocioł na paliwo stałe z podajnikiem – 75
- Kuchnia węglowa – 1 833
- Piec kaflowy na paliwo stałe – 3 757
- Kocioł olejowy – 55
Redakcja zapytała urzędników, które z nich to najgorszej jakości, nielegalne urządzenia pozaklasowe. Miasto odpowiedziało, że… nie wie. – Zintegrowany System Informatyczny DOM5, na podstawie którego wygenerowano dane do odpowiedzi na wniosek, uniemożliwia wyodrębnienie klas urządzeń grzewczych, zatem Zarząd Lokali Miejskich nie może udzielić odpowiedzi na pytanie – czytamy w piśmie przesłanym do SmogLabu.
Wyobraźmy sobie, że podobną odpowiedź otrzymujemy od łódzkiego MPK, które nie wiedziałoby, jakim taborem dysponuje i które z autobusów to zeroemisyjne elektryki, a które przestarzałe Jelcze. Sytuacja nieprawdopodoba.
W związku z tym, kalkulując liczbę łódzkich kopciuchów uwzględniliśmy urządzenia z kategorii kominek/koza/ogrzewacz, kotły zasypowe i piece kaflowe na paliwa stałe. W kalkulacji nie uwzględniliśmy kotłów z automatycznym podajnikiem, ani kuchni węglowych (prawie 2 tys. sztuk!), które choć są bezklasowe, to prawdopodobnie nie służą do ogrzewania. Do całkowitej liczby nie dodaliśmy też 3 tysięcy pustostanów, do których miasto… nie przypisało żadnego źródła ogrzewania.
W łódzkim urzędzie dopytaliśmy także o tempo wymiany przestarzałych urządzeń. Okazało się, że w ostatnich 4 latach tempo wymiany miejskich kopciuchów to 50 sztuk rocznie. Jeśli to tempo się utrzyma, to Łódź pozbędzie się trujących urządzeń dopiero za 256 lat. Dla porównania Wrocław, tylko w tym roku wymieni 1600 urządzeń, Wałbrzych wymienia ich ponad tysiąc rocznie, a Kraków i Warszawa już dawno pozbyły się wszystkich kopciuchów.
- Czytaj także: Łódź daje do pieca i bije rekordy. „3 miliony na wymianę kopciuchów, 6 na prezydencką gazetkę”
Dokładniej tempo wymiany kotłów w komunalnym zasobie Łodzi wyglądało tak:
- 2021 – 17 sztuk
- 2022 – 5 sztuk
- 2023 – 5 sztuk
- 2024 – 174 sztuk
Pytaliśmy też o rok 2020 – okazało się, że wtedy nikt takiej ewidencji nie prowadził.

Mały budżet na wymianę komunalnych kopciuchów
W każdym z miast, które zapytaliśmy o stan antysmogowej gry, sprawdzaliśmy ile środków jest zaplanowanych na pozbywanie się najbardziej emisyjnych urządzeń.
– W budżecie Zarządu Lokali Miejskich na 2025 rok ujęto kwotę 650 000 zł na prace zduńskie oraz wymianę pieców i ogrzewania. W Wieloletniej Prognozie Finansowej nie zabezpieczono środków na ten cel – informuje nas pełniąca obowiązki zastępcy dyrektora ds. nadzoru i organizacji w ZLM – p. Dorota Tomczak-Dratkiewicz.
To jednak nie koniec złych informacji, bo okazuje się, że kopciuchów w gminnym zasobie Łodzi może być jeszcze więcej, ponieważ ZLM zastrzega: – Dane obejmują wyłącznie lokale mieszkalne wchodzące w skład mieszkaniowego zasobu Miasta Łodzi. W celu posiadania pełnej informacji, proponuję zwrócić się w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej do pozostałych jednostek organizacyjnych Miasta oraz spółek – czytamy w piśmie od wicedyrektorki ZLM.
Przypomnijmy – o tym, że miasto (ale też sami mieszkańcy) powinni pozbyć się kopciuchów wiadomo od 2017 roku, gdy weszła w życie uchwała antysmogowa dla województwa łódzkiego. Pierwotnie zakładała, że pozaklasowe kotły będą nielegalne od 1 stycznia 2023 roku. Ostatecznie termin ten został przesunięty na 1 stycznia 2025 roku, co oznacza, że najbardziej emisyjne kotły są już dziś nielegalne. Kolejne przepisy wchodzą w życie za mniej niż rok – od początku 2026 roku. Wtedy zniknąć muszą też bezklasowe piece i kominki używane do ogrzewania. Ostatni etap uchwały to początek 2028 roku, kiedy z użytku wycofane mają być urządzenia 3 i 4 klasy.
„3 miliony na wymianę kopciuchów, 6 milionów na prezydencką gazetkę”
Prezydent Łodzi – Hannę Zdanowską, o sprawę miejskich kopciuchów pytał w ubiegłorocznej interpelacji łódzki radny i działacz społeczny – Kosma Nykiel.
– Okazało się, że w ubiegłym roku wymiana pieców w lokalach komunalnych przyspieszyła. Ale czy sufitem marzeń w blisko 700-tysięcznym mieście jak Łódź jest wymiana kilku pieców rocznie (poza dofinansowaniem unijnym na rewitalizację) w miejskich lokalach? Zwłoka w tym temacie niestety kosztuje setki tysięcy łodzian zdrowie, a priorytety miasta są aktualnie inne. Łódź notorycznie omija pomija informowanie o przekroczonych normach zanieczyszczeń powietrza, podczas gdy inne polskie miasta stają na wysokości zadania. Przemilczany problem nie znika – mówi radny Nykiel w rozmowie z redakcją SmogLabu.
Na problem zwraca uwagę także Justyna Wołkowska ze stowarzyszenia „Łódź Cała Naprzód!”. – Łódź dusi się w smogu, a władze miasta udają, że prowadzą walkę o czyste powietrze. W 2019 prezydent Hanna Zdanowska zapowiadała, że w przeciągu 10 lat Łódź stanie się miastem „wolnym od smogu”. Minęło sześć lat, a liczba „kopciuchów” wciąż bije rekordy. Przy obecnym tempie wymiany, mieszkańcy Łodzi będą musieli czekać 250 lat na oddech świeżym powietrzem. Tempo to jest całkowicie niewystarczające, aby realnie walczyć o czyste powietrze – komentuje mieszkanka.
Wspomniany radny Nykiel podkreśla jeszcze jedną kwestię. – Polityka wymiany źródeł ogrzewania na elektryczne wiąże się z ogromną podwyżką comiesięcznych rachunków dla lokatorów miejskich kamienic – szczególnie, gdy ceny prądu osiągają rekordowe poziomy. Z drugiej strony zaniechano podłączania miejskich budynków do sieci centralnego ogrzewania. Dodatkowo, miasto prowadzi politykę wycofywania się ze współwłasności i wspólnot, a to właśnie te kamienice wspólnotowe najczęściej są podłączone do CO – podsumowuje.
Justyna Wołkowska dodaje, że „Łódź z powodu reform lat 90 ma wiele problemów, które nie występują w takiej skali jak w innych miastach”. – Niemniej jednak, obecne władze Łodzi w ostatnich latach większą wagę zdaje się przykładają do przeznaczania dużych środków na działania PR-owe, zamiast w pierwszej kolejności zadbać o zdrowie i życie mieszkańców. Corocznie miasto wydaje chociażby miliony na wydawanie 3 razy w tygodniu gazety propagandowej, w której mieszkańcy nie przeczytają za dużo o smogu, programach wymiany „kopciuchów”, ale za to się dowiedzą o sukcesach Urzędu. W 2025 władze miasta mają zamiar wydać 3 mln złotych na dofinansowanie wymiany „kopciuchów”, tymczasem budżet gazety to 6 mln. To jasno pokazuje na czym władzom miasta bardziej zależy. Tymczasem przeciętny łodzianin ma w perspektywie krótsze życie niż mieszkańcy większości regionów kraju, do czego przyczynia się również smog.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Avillfoto