Samochody zazwyczaj robiące zdjęcia ulicom w Google Street View będą monitorować jakość powietrza. To pomysł z Wielkiej Brytanii, gdzie wypróbuje go Londyn. To odpowiedź miasta na tragiczną historię dziewięciolatki, której śmierć lekarze powiązali z zanieczyszczeniem powietrza.
Interaktywna mapa pokaże, na które ulice brytyjskiej stolicy lepiej nie wychodzić. Będzie to możliwe dzięki mobilnym sensorom umieszczonym na samochodach należących do technologicznego giganta. Samochody Street View będą prowadzić pomiary co 30 metrów, przemierzając powyżej 3500 kilometrów dróg Londynu. Będzie to część programu „Breathe London”, który jest jednym ze sztandarowych puntków programu Sadiqa Khana, burmistrza jednej z największych światowych metropolii. Pomiary mają być wyjątkowo dokładne i uwzględniać nie tylko zapylenie powietrza, ale i poziomy dwutlenku węgla czy tlenków azotu.
Czujniki jakości powietrza mają pojawić się również na lampach ulicznych i elewacjach budynków publicznych – takich jak szkoły czy przedszkola. Dane będą potem wykorzystane do sporządzenia powszechnie dostępnej, internetowej mapy zanieczyszczenia. Dzięki niej londyńczycy będą mogli sprawdzić, które ulice omijać podczas spacerów i powrotów ze szkoły czy pracy. Projekt nadzorować będzie amerykański Fundusz Obrony Środowiska (EDF), który zajmuje się podobnymi badaniami w Oakland w Kaliforni.
Pomagająca w projekcie Karin Tuxen-Bettman z Google Earth Outreach ma nadzieję, że przedsięwzięcie zwiększy świadomość ekologiczną mieszkańców stolicy, którzy cierpią przez smog. Inicjatywa jest odpowiedzią władz miasta na tragiczną historię dziewięcioletniej mieszkanki Londynu, Elli Kissi-Bebrah. Zmarła ona w 2013 roku po trzech latach nieznośnych napadów astmy i 27 wizytach w szpitalu. Lekarz przygotowujący ekspertyzę w śledztwie dotyczącego jej zgonu powiązali go z fatalną jakością powietrza w okolicy, w której mieszkała. Według pomiarów normy ustalone przez Unię Europejską przez trzy miesiące poprzedzające jej śmierć były tam stale przekroczone. Ostatecznie śledczy nie dopatrzyli się związku stanu zdrowia dziewięciolatki ze smogiem. Rodzina walczyła jednak o powtórzenie dochodzenia, zbierając 100 tysięcy podpisów pod internetową petycją. Dzięki niej prokurator generalny zezwolił rodzinie na zawnioskowanie o to do Sądu Najwyższego.