Londyn w czasie pandemii koronawirusa uruchomił nowy program wspierający poruszanie się po mieście, który nazwano Streetspace. Jego celem było między innymi ułatwienie poruszania się po mieście w okresie, kiedy wielu ludzi nie chciało korzystać z transportu zbiorowego. W ciągu kilku tygodni przygotowano sieć „pandemicznych” ścieżek rowerowych. Teraz zapowiedziano, że trasy dla jednośladów zostają na stałe. A plan zmian jest jeszcze bogatszy.
Nowy szef londyńskiego transportu Andy Byford zapowiedział, że zdecydowana większość tymczasowych ścieżek rowerowych, które miasto przygotowało na czas pandemii koronawirusa, zostanie w mieście na stałe. „Są fantastyczne i stanowią dobry początek zmian w miejskim transporcie” – mówił Byford, którego do Londynu sprowadzono z Nowego Jorku, by powierzyć mu zadanie postawienia na nogi miejskiej spółki Transport for London i ułatwienia przemieszczania się po niezwykle rozległej metropolii. Zdecydowały wcześniejsze sukcesy Byforda – w Nowym Jorku i Toronto – ale też jego wizja oraz osobowość.
Czytaj także: Nowy Jork zamknie 160 km ulic. Staną się chodnikami i ścieżkami dla rowerów
Podkreśla, że nie ma prawa jazdy, bo dwa razy oblał egzamin. W Nowym Jorku był nazywany „Train Daddy”, ponieważ dbałość o transport z wykorzystaniem kolejki stał się jego znakiem rozpoznawczym. Urzędowanie w Londynie rozpoczął od podkreślenia, że zdaje sobie sprawę, iż jego pensje płacą londyńczycy, więc mają prawo wiedzieć, kim jest i co robi. Mówił także, że nie da się kierować miejskim transportem zza biurka, więc często będą go mogli oglądać w różnych środkach komunikacji miejskiej. „Dużo chodzę. Roweru nie mam” – mówił jeszcze dziennikarzom.
Wracając jednak do planów, zapowiedział utrzymanie wszystkich lub zdecydowanej większości tymczasowych ścieżek rowerowych, które przygotowano na czas pandemii. Te były elementem większego projektu Streetspace, który ma ułatwić poruszanie się po Londynie rowerzystom oraz pieszym, a także promować komunikację zbiorową. Jego planowanym elementem jest między innymi stworzenie 19 stref o małym ruchu samochodów. Oznacza to tyle, że miasto wyznaczy osiedla, gdzie ruch będzie zorganizowany w taki sposób, by uniemożliwić tranzyt – wjazd będzie tylko dla ich mieszkańców, dostawców i tych, którzy mają uzasadnienie inne niż to, że jest to dla nich wygodna droga. Oprócz tego niektóre ulice, przy których mieszczą się szkoły, mają przynajmniej częściowo zostać zamknięte dla samochodów w godzinach odwożenia i odbierania dzieci ze szkoły. To rozwiązanie nie jest nowe i w Londynie funkcjonują już takie strefy – najwięcej jest ich w dzielnicy Hackney.
Zmian dotyczących rowerów będzie zapewne więcej, ponieważ na początku roku brytyjski rząd – na którego stoi zapalony rowerzysta Boris Johnson – przygotował warty 2 miliardy funtów projekt wsparcia rozwoju infrastruktury rowerowej. W okresie pandemii wydano z niego 250 mln funtów.
Także w innych krajach sięgnięto po podobne rozwiązania i – według danych Europejskiej Fundacji Cyklistów – w okresie pandemii w największych miastach Europy Zachodniej stworzono lub zaplanowano do szybkiej realizacji około 1500 kilometrów nowych ścieżek rowerowych. W ostatnim czasie szybko rośnie też sprzedaż rowerów, a dużą popularność zyskują rowery elektryczne. Na przykład w Niemczech w ubiegłym roku sprzedano ich już 1,36 mln. Sympatię zyskują tym, że jednocześnie można na nich ominąć korki i spocić się znacznie mniej niż na tradycyjnym rowerze. A to przecież ma znaczenie, kiedy jedzie się do pracy.
Zdjęcie: CK Travels/Shutterstock