Mamy niewielki wpływ na stężenie trucizny w powietrzu. Możemy sami zamienić „kopciucha” na pompę ciepła typu powietrze-powietrze, eliminując nasz osobisty udział w niskiej emisji. Jeśli przy okazji poddamy dom termomodernizacji, to radykalnie zmniejszymy zużycie energii i tym samym zredukujemy emisję CO2, obniżając tym samym nasz wkład w ocieplenie klimatu. Wymaga to jednak dużych (choć z reguły bardzo opłacalnych), inwestycji. Możemy także głosować na partię, która przedstawi skuteczny plan walki ze smogiem, czyli taką, która nie stawia dobrostanu górnictwa nad zdrowie narodu. Swoją drogą, w polskich warunkach elektryfikacja ogrzewania przy użyciu pomp ciepła, przy obecnej strukturze wytwarzania energii elektrycznej i wydolności górnictwa nie zmniejszy istotnie popytu na węgiel, a jedynie spowoduje, że będzie on spalany w instalacjach z profesjonalnym oczyszczaniem spalin. Działania te mogą dać jednak znaczący efekt dopiero po wielu latach, a niebezpieczeństwo grozi nam tu i teraz, z każdym wdechem zatrutego powietrza.
Czy ograniczenie przebywania na „świeżym” powietrzu chroni przed smogiem?
Niestety w niewielkim stopniu. Przede wszystkim zauważmy, że miarą zagrożenia jest ilość zabójczych substancji, które dotrą do naszych dróg oddechowych. Zatem im dłużej przebywamy w zanieczyszczonym powietrzu i im wyższe jest stężenie zanieczyszczeń, tym większe jest prawdopodobieństwo poważnego uszkodzenia naszego organizmu. Największe stężenie toksyn występuje w powietrzu zewnętrznym przy niekorzystnych warunkach meteorologicznych. Na szczęście już dziś skutecznie działają społeczne alarmy smogowe, które informują nas o niebezpieczeństwie. Możemy zatem do minimum ograniczyć przebywanie na „świeżym” powietrzu i zaopatrzyć się w skuteczne maski antysmogowe. Niestety nie likwiduje to zagrożenia, a jedynie je zmniejsza. Jeśli nawet ograniczymy do minimum czas przebywania na zewnątrz pomieszczeń, to nie znaczy, że uwolnimy się od smogu. Zarówno w domach jak i w miejscach pracy czy szkołach tradycyjne systemy wentylacyjne dostarczają zanieczyszczone powietrze do pomieszczeń. Przeciętnie w mieszkaniach stężenie zanieczyszczeń jest tylko dwukrotnie niższe niż na zewnątrz. Oznacza to mniejszą dawkę toksycznych związków, ale nie ich wyeliminowanie. Znacznie gorzej jest w szkołach i biurach, ponieważ systemy wentylacyjne dostarczają tam ponad dwukrotnie więcej powietrza zewnętrznego, niż w mieszkaniach i domach.
Czy można obronić się przed smogiem oczyszczając powietrze w pomieszczeniach?
Odpowiedź na to pytanie jest na szczęście pozytywna. Możemy – i to na kilka sposobów. Zacznijmy od najmniej skutecznego, choć najsilniej reklamowanego, bo przynoszącego najwyższy dochód dostawcom urządzeń. Tym sposobem jest zastosowanie oczyszczaczy powietrza. Mogłyby one być w 100% skuteczne, gdybyśmy zahermetyzowali pomieszczenia i nie dopuszczali do środka powietrza zewnętrznego. Niestety, musimy dostarczać do pomieszczeń tlen i usuwać CO2 oraz nadmiar wilgoci, w przeciwnym razie zagrzybimy mieszkanie i w końcu się podusimy. Dobry oczyszczacz przy stałym dopływie powietrza wentylacyjnego zmniejsza stężenie zanieczyszczeń w pomieszczeniu o połowę. Ponieważ w pomieszczeniu mamy z reguły dwa razy mniej zanieczyszczeń niż na zewnątrz, to dzięki instalacji oczyszczacza oddychamy czterokrotnie mniej zanieczyszczonym powietrzem. To spory postęp, ale przy skali występujących przekroczeń norm jakości powietrza nie gwarantuje uwolnienia się od smogu. Ponadto oczyszczacz działa tylko w pomieszczeniu, w którym jest zainstalowany pobierając, w zależności od modelu, więcej lub mniej energii elektrycznej i mniej lub bardziej hałasując. Do kosztów energii musimy też dodać niebagatelne koszty zakupu oczyszczaczy.
Czy są inne niż oczyszczacze powietrza sposoby eliminacji smogu w pomieszczeniach?
Są, i to znacznie skuteczniejsze i kilkukrotnie tańsze. Radykalnie lepszym sposobem poprawy jakości powietrza w pomieszczeniach jest zainstalowanie nawiewników powietrza z filtrem. Nawiewnik taki zatrzymuje na filtrze, w zależności od rodzaju, do 95% zanieczyszczeń. Oznacza to 20-krotne obniżenie stężenia zanieczyszczeń w stosunku do powietrza zewnętrznego, wobec 4-krotnego w przypadku oczyszczacza powietrza. Dodatkowo nawiewnik nie hałasuje i praktycznie nie zwiększa poboru energii elektrycznej.
Zainstalowanie nawiewników jest najprostsze w budynkach z instalacją wentylacji mechanicznej wywiewnej. Tam wystarczy wymiana istniejącego nawiewnika na nawiewnik z filtrem. Tam, gdzie mamy do czynienia z instalacją wentylacji grawitacyjnej z nawiewnikami, wymianie nawiewników powinna towarzyszyć instalacja wentylacji hybrydowej, czyli zainstalowanie na kanałach wentylacji grawitacyjnej wentylatorków wspomagających ciąg grawitacyjny. Ta ostatnia inwestycja ma o tyle istotne znaczenia dla poprawy jakości wentylacji, że powinna być stosowana także tam, gdzie smog nie występuje. Jest tak dlatego, że ciąg grawitacyjny maleje przy wyższych temperaturach zewnętrznych, co znacznie pogarsza sprawność wentylacji i może stwarzać warunki dla rozwoju grzybów, które mogą być równie szkodliwe jak smog. Zainstalowanie nawiewników z filtrem i wentylacji hybrydowej tam, gdzie mamy instalację wentylacji grawitacyjnej, uwalnia nas od smogu i poprawia mikroklimat pomieszczeń – jednak podobnie jak w przypadku oczyszczaczy powietrza nie za darmo.
Czy można mieć najwyższą jakość powietrza w pomieszczeniach i jeszcze na tym zarobić?
Dwa pierwsze sposoby poprawy jakości powietrza w pomieszczeniach różnią się skutecznością i kosztami, ale w obydwu przypadkach za ochronę zdrowia i wzrost komfortu trzeba zapłacić. Trzeci sposób jest znacznie lepszy, a ochronie zdrowia i wzrostowi komfortu nie towarzyszą koszty, lecz wręcz przeciwnie – ulegają one obniżeniu na tyle istotnemu, że możemy traktować poniesione nakłady na jego instalację, jako niezwykle atrakcyjną inwestycję o stopie zwrotu radykalnie wyższej niż oferowana przez system bankowy.
Tym sposobem radykalnej poprawy jakości powietrza w pomieszczeniach i zarobieniu na tym jest zastosowanie wentylacji mechanicznej nawiewno-wywiewniej z odzyskiem ciepła (tzw. rekuperacja). Instalacja tego rodzaju wentylacji w istniejących domach nie jest prosta, ale w wielu przypadkach można ja zastosować przy niewielkiej ingerencji w wystrój wnętrz. Koszt instalacji nowoczesnego rekuperatora o średniej sezonowej sprawności odzysku ciepła z usuwanego z budynku powietrza na poziomie 85% jest porównywalny do kosztu instalacji dobrych oczyszczaczy we wszystkich pokojach przeciętnego mieszkania. Dobre rekuperatory są nie tylko wyposażone w filtry HEPA, gwarantujące najwyższą jakość powietrza, ale także maja funkcję odzysku wilgoci, co zapobiega przesuszaniu powietrza przy ujemnych temperaturach powietrza (co jest zmorą wszystkich pozostałych sposobów wentylacji).
Systemy automatyki rekuperatorów gwarantują stałą kontrolę jakości powietrza przy optymalnym zużyciu energii. W starych domach daje to oszczędność energii na poziomie 25%, a w nowych nawet do 80% (co wynika z mniejszych strat ciepła przez przegrody budowlane w nowych domach i proporcjonalnie większy udział zużycia energii na podgrzewanie powietrza wentylującego pomieszczenia). Tak duża oszczędność energii powoduje, że czas zwrotu nakładów praktycznie nigdy nie przekracza 7 lat. Oznacza to najlepszą na rynku inwestycję kapitałową. W przypadku budynków użyteczności publicznej rentowność takich inwestycji ulega pomnożeniu dzięki wzrostowi wydajności pracy w wyniku utrzymywania poziomu dwutlenku węgla na optymalnym poziomie.
Czy stosowanie nawiewników z filtrami i wentylacji z rekuperacją może zmniejszyć skutki katastrofalnego stanu powietrza?
Biorąc pod uwagę, że około 80% czasu spędzamy w pomieszczeniach, zastosowanie zarówno nawiewników z filtrami jak i rekuperatorów powoduje, że o co najmniej tyle samo możemy zmniejszyć skutki zdrowotne występowania smogu.
Około 50% czasu spędzamy w mieszkaniach i to od naszej woli i posiadanych środków finansowych zależy, czy podejmiemy działania zmniejszające ryzyko oddychania zatrutym powietrzem.
Pozostaje 30% czasu, w którym jesteśmy w pracy, szkole czy w budynkach użyteczności publicznej. Tam za jakość powietrza w pomieszczeniach powinien odpowiadać zarządzający budynkami. Przepisy prawa unijnego regulują jakość powietrza zewnętrznego, ale nie wprowadzają rygorystycznych zapisów o dopuszczalnych stężeniach najgroźniejszych składników smogu w pomieszczeniach. Niestety polskie elity polityczne traktują prawo czysto instrumentalnie, respektując i egzekwując tylko te przepisy prawa, które służą ich interesom (lub przynajmniej z nimi nie kolidują). A tak się niestety składa, że najbardziej miododajne są monopole energetyczne, generujące większość zagrożeń środowiskowych. Na ołtarzu interesów tych monopoli politycy bez wahania składają zgony dziesiątek tysięcy Polaków rocznie i cierpienia milionów chorych na powodowane przez smog schorzenia, takie jak alergie, astma czy obturacyjna choroba płuc.
Dlatego jedynym sposobem walki o jakość powietrza w budynkach użyteczności publicznej jest społeczny opór. Pierwszym obszarem tego oporu powinny być placówki oświatowe.
Trzeba uświadomić rodziców, że wysyłając dzieci do szkoły w czasie, gdy przekroczone są normy zanieczyszczenia powietrza, narażają je na śmiertelne niebezpieczeństwo, ponieważ powietrze w klasach nie odbiega znacząco od powietrza zewnętrznego. Jedynym sposobem ograniczenia stężenia zanieczyszczeń w powietrzu w klasach podczas smogu przy wentylacji bez filtrów jest nieotwieranie okien. Tyle, że to w ograniczonym stopniu zmniejsza stężenie cząstek smogu w klasie, natomiast dramatycznie pogarsza jakość powietrze w zakresie stężenia CO2 i lotnych związków organicznych. W praktyce skuteczność procesu dydaktycznego spada o kilkadziesiąt procent, błyskawiczne rozprzestrzeniają się choroby przenoszone na drodze kropelkowej a u uczniów i nauczyciele pojawia się odczucie zmęczenia i bóle głowy. Traci więc praktycznie sens posyłania dzieci do szkoły. Wprowadzenie wentylacji z odzyskiem ciepła i zintegrowanymi filtrami pozwala wyeliminować smog w klasach, obniżyć stężenie CO2 i dać duże oszczędności na kosztach ogrzewania.
Fot. Broniszów/Smogowa Mapa Polski.