Poziom narażenia na smog w tym samym mieście może być bardzo różny. Zależy on bowiem od kilku czynników: nie tylko konkretnego miejsca zamieszkania, ale również stylu życia i codziennej aktywności. Naukowcy zaczynają analizować te różnice. Na razie głównie za granicą.
Mapy zanieczyszczeń powietrza – jak te dostępne na stronach Airly.eu czy AQICN.org – są bardzo pomocne w szacowaniu aktualnego ryzyka związanego z przebywaniem na „świeżym” powietrzu. Pomagają też ocenić, kiedy warto włączyć oczyszczacz powietrza – bo dla pyłów PM2.5 okna nie stanowią bariery nie do przekroczenia. Jednak nie mówią one „całej prawdy” o codziennym narażeniu poszczególnych osób na smog. Może ono być zarówno większe, jak i mniejsze, niż sądzimy na podstawie wskazań.
Po pierwsze dlatego, że zasięg i liczba czujników smogowych w przestrzeni miejskiej są bardzo ograniczone. Stężenie zanieczyszczeń może być inne przy ulicy, inne w podwórzu, a jeszcze inne za gęstym żywopłotem. To niuanse, których nie ukazują dane prezentowane na mapach.
Po drugie – ze względu na odmienność naszych codziennych zachowań. Ważnym czynnikiem różnicującym indywidualne narażenie na smog jest codzienna aktywność: ilość czasu spędzanego na zewnątrz, sposób przemieszczania się po mieście, konkretne trasy, którymi się poruszamy, a także warunki panujące w pomieszczeniach, w których przebywamy (szczelność okien, stosowanie oczyszczaczy, „zagęszczenie” roślin doniczkowych o korzystnym wpływie na powietrze itp.).
LHEM: hybrydowy model narażenia na smog
Zależność między trybem życia a codziennym narażeniem na zanieczyszczenia badają m.in. naukowcy z Wielkiej Brytanii. Eksperci z King’s College London opracowali London Hybrid Exposure Model (LHEM), czyli hybrydowy model narażenia na smog w Londynie. Ma on umożliwić lepszą ocenę ekspozycji na zanieczyszczenia powietrza – w tym przypadku dwutlenek azotu (NO2) i pył PM2.5 – w otoczeniu miejskim. Za pomocą tego narzędzia badawczego specjaliści próbują ustalić, jakie jest realne narażenie mieszkańców Londynu w ich miejscach zamieszkania, pracy czy nauki oraz na zewnątrz, w zależności od sposobu poruszania się po mieście.
LHEM nie umożliwia wprawdzie precyzyjnej oceny indywidualnej ekspozycji, ale zwiększa dokładność takich szacunków. Model hybrydowy ukazuje m.in. różnice w poziomie narażenia wśród różnych grup wiekowych, a także w zależności od sposobu spędzania dnia i dobieranych środków transportu oraz czasu spędzonego w ruchu. Z zaprezentowanych danych wynika m.in., że najbardziej narażone na oba rodzaje zanieczyszczeń są osoby dorosłe i młode – zarówno w szacunkach dla miejsca zamieszkania, jak i w ujęciu hybrydowym. Jak można się domyślić, wynika to z ich większej aktywności na zewnątrz oraz konieczności dojeżdżania do pracy lub miejsca nauki.
Londyńscy rowerzyści mniej narażeni na smog niż pasażerowie w aut i autobusów
Według ekspertów z King’s College dane uzyskane dzięki zastosowaniu LHEM wskazują, że poziom ekspozycji na smog przedstawiany w wielu badaniach jest zarówno zawyżony, jak i zaniżony – wiele zależy bowiem od codziennych zachowań konkretnych osób lub grup społecznych. To właściwie wiedza, którą mieliśmy wcześniej, jednak model LHEM dąży do jej usystematyzowana. Przykładowo, badanie przeprowadzone w śródmieściu Londynu wykazało, że wybierając alternatywne trasy i środki transportu można obniżyć narażenie na smog od 25 do nawet 90 proc.
Z innego londyńskiego badania wynika, że na zanieczyszczenia znacznie mniej narażeni są rowerzyści niż osoby poruszające się samochodami i autobusami. Poziom narażenia jest szczególnie wysoki w przypadku kierowców i pasażerów aut. Powodem tego są zarówno korki, jak i bezpośrednie narażenie na spaliny, które przedostają się do pojazdu przez systemy wentylacyjne, gdzie utrzymują się w wysokim stężeniu. Narażenie było niskie również w przypadku pieszych, choć rosło w sytuacji poruszania się wzdłuż ruchliwych dróg.
Ale uwaga! Ta zależność niekoniecznie dotyczy Polski, gdzie dominują zanieczyszczenia związane ze spalaniem paliw stałych w piecach. W okresie „zagęszczenia” smogu poruszanie się po mieście rowerem lub na piechotę jest prawdopodobnie bardziej ryzykowne niż jazda autobusem. Chyba że poruszamy się w masce antysmogowej.
Ścieżka dobrego samopoczucia
Świadomość tych zależności może być bardzo pomocna w codziennym życiu, np. przy dobieraniu środków transportu lub tras, którymi się poruszamy. Może też owocować ciekawymi inicjatywami, jak np. The Wellbeing Walk. To ścieżka dla pieszych utworzona – a ściślej: oznakowana – w 2015 r. jako alternatywa dla chodników prowadzących wzdłuż kilku „śmierdzących” londyńskich ulic. Zgodnie z informacją na poświęconej jej stronie od momentu oficjalnego otwarcia trasy liczba osób, które ją wybierają w celu zmniejszenia narażenia na smog, wzrosła trzykrotnie.
Tego typu inicjatywa mogłaby być inspiracją dla władz wielu polskich miast. Tym bardziej że nie wymaga kosztownej przebudowy infrastruktury, a jedynie zamieszczenia informacji i odpowiedniego oznakowania pozwalającego na uświadomienie pieszym problemu i ułatwienie im dotarcia do celu bez konieczności przedzierania się przez wiszącą w powietrzu „smołę”.