Marek Józefiak: musimy zadbać o świadomość ekologiczną sędziów i nauczycieli

Podziel się:

-Kilka miesięcy temu była taka bulwersująca sprawa. Dotyczyła warsztatu samochodowego w Krakowie, w dzielnicy Bronowice, gdzie palono przepracowanym olejem – co jest barbarzyństwem. W końcu prokuratura umorzyła postępowanie. To spowodowało, że zajęliśmy się wątkiem świadomości ekologicznej wymiaru sprawiedliwości – mówi Marek Józefiak z Polskiej Zielonej Sieci.

Jesteśmy w ogromnej części odpowiedzialni za zanieczyszczenie powietrza – to pewne. Ale zdajemy sobie z tego sprawę?

Zacznijmy od tego, że w Polsce poziom świadomości ekologicznej nie jest najwyższy. Jeśli w badaniach wychodzi, że 20 procent Polaków uważa, że palenie śmieci jest eko – to znaczy, że jest duże pole do poprawy. Mam wrażenie, że przez lata narosło wiele mitów, co jest czyste, a co nie. Nie możemy mówić tylko o paleniu śmieciami. Wiele osób myśli na przykład, że ogrzewanie domu drewnem jest ekologiczne, a tak naprawdę jest bardzo emisyjne, jeśli jest spalane w najpopularniejszych w Polsce nisko sprawnych kotłach. Podobnie jest z paleniem węglem czy ekogroszkiem (czyli nadal węglem), gdzie sama nazwa wprowadza nas w błąd. Węgiel i drewno spalane w kotłach zasypowych, tzw. „kopciuchach” powodują ogromne emisje pyłów i benzoapirenu.

I później pojawiają się ogłoszenia, takie jak ostatnio: sprzedam meble na opał.

Dokładnie. Chociaż, żeby nie brzmieć tak pesymistycznie, trzeba podkreślić, że świadomość rośnie. Jeśli pytamy mieszkańców dużych miast, jak chociażby Wrocławia czy Krakowa, w których o smogu mówi się od lat, co zmieniliby w swoim mieście, to okazuje się, że poprawa jakości powietrza jest dla nich absolutnym priorytetem. W Krakowie ruszyła niedawno kampania informacyjna pod nazwą „94 procent”, gdyż taki odsetek krakowian domaga się walki ze smogiem. Widać więc wyraźnie, że – w miejscach, gdzie oddolne ruchy antysmogowe są aktywne – coraz częściej zdajemy sobie sprawę z zanieczyszczeń. Nadal wydaje się jednak, że brakuje nam świadomości co do praktycznych aspektów tego problemu. Nie zdajemy sobie np. sprawy, że nie każdy papier i nie każde drewno nadaje się do ogrzewania. Tę lukę edukacyjną trzeba wypełnić.

Właśnie, Polska Zielona Sieć zapowiadała jakiś czas temu, że pojawił się pomysł edukowania sędziów z zagrożeń, jakie niesie za sobą zanieczyszczenie powietrza. Dlaczego akurat sędziowie?

Taki pomysł zrodził się w trakcie jednego ze spotkań Polskiego Alarmu Smogowego. A wynikł stąd, że chcielibyśmy uświadomić osobom, które mają wpływ na przestrzeganie prawa w Polsce, jak ważne jest dbanie o ekologię. Chcemy, żeby podejmując decyzje i wydając wyroki, wiedzieli, jak poważnym zagrożeniem dla zdrowia są przestępstwa przeciwko środowisku. Mamy przecież twarde dane – jakość powietrza rocznie zabija tysiące Polaków. Jeśli prawo nie będzie egzekwowane, jeśli nadal będziemy pobłażliwi – sytuacja się nie poprawi.

Jakieś szczególne sytuacje zmusiły was do tego, że zaczęliście myśleć o szkoleniu sędziów?

Kilka miesięcy temu była taka bulwersująca sprawa. Dotyczyła warsztatu samochodowego w Krakowie, w dzielnicy Bronowice, gdzie palono przepracowanym olejem – co jest barbarzyństwem. W końcu prokuratura umorzyła postępowanie. To spowodowało, że zajęliśmy się wątkiem świadomości ekologicznej wymiaru sprawiedliwości. Na razie szkolenia dla sędziów są pomysłem, ale realnie już działamy w Zakopanem, gdzie współpracujemy ze strażą miejską. Takie inicjatywy przydadzą się nam wszystkim.

Skąd straż miejska? Dlaczego akurat oni?

Bo straż odpowiada za kontrole pieców w domach. To strażnicy sprawdzają, czy w piecach nie są spalane odpady. Dochodziły do nas sygnały od mieszkańców, że po telefonie na straż stracili motywację do obywatelskich interwencji. Słyszeli: „smog powodują przecież samochody, a nie piece”. Albo: „to na pewno tylko węgiel, a nie śmieci, nie ma co dzwonić”. Już teraz, dzięki naszej współpracy i dzięki naciskom medialnym, widać poprawę. Chcemy jeszcze bardziej wyczulić straż miejską.

Kolejną grupą, jaką chcecie szkolić, są nauczyciele.

Nauczyciele w tej układance są kluczowi. Jeśli ich wyszkolimy, będą mówić na lekcjach dzieciom o zagrożeniach związanych z zanieczyszczanym powietrzem. To ma zarówno długofalowy i krótkofalowy efekt zarazem. Z jednej strony jest szansa, że dziecko tę lekcję zapamięta i będzie żyć ekologicznie w przyszłości. Na zasadzie: czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. Krótkofalowo, liczymy, że za pomocą dzieci uda nam się dotrzeć do dorosłych. Jeśli uczeń usłyszy w szkole od nauczyciela, że nie pali się śmieciami, to powie to mamie i tacie. I tak może na nich wpłynąć.

Program dla nauczycieli musi być ułożony tak, żeby potem dzieci dobrze zrozumiały istotę problemu.

Wbrew pozorom dzieci podchwytują ten temat łatwo, mówienie o zanieczyszczeniach bardzo pobudza ich wyobraźnię. Dlatego są wdzięcznym materiałem do szkolenia. Choć oczywiście nie zapominamy o dorosłych i dla nich też prowadzimy kampanię na Podhalu. Podhalańskie samorządy złożyły wielomilionowe wnioski o wsparcie ze środków unijnych na wymianę źródeł ogrzewania. Jest szansa, że dzięki tym środkom w ciągu kilku lat nastąpi zdecydowana poprawa jakości powietrza. Zwłaszcza, że w przyszłym roku możemy się spodziewać uchwały antysmogowej dla całej Małopolski , która będzie środkiem dopingującym mieszkańców do tego, by zajęli się kwestią ogrzewania. Zgodnie z projektem uchwały do 2023 roku będzie czas na wymianę pieca na ekologiczny. Dlatego kluczowe jest, aby mieszkańcy skorzystali w ciągu najbliższych kilku lat z dotacji unijnych, gdyż w następnej perspektywie finansowej po 2020 roku, może być o nie trudniej. Kolejną motywacją do wymiany pieca może być ekologiczny certyfikat dla obiektów hotelarskich, nad którym pracujemy wspólnie z Tatrzańską Izbą Gospodarczą. W ten sposób chcemy promować ekologiczny, odpowiedzialny biznes.

Na razie mówimy o Małopolsce. A co z resztą kraju?

Lokalne alarmy smogowe rosną w kolejnych miastach jak grzyby po deszczu, więc mam nadzieję, że szkolenia będą się odbywały w kolejnych miastach. Ale podkreślmy też, że w Polsce potrzeba strukturalnej zmiany. Bo szkolenia robione przez organizacje społeczne to jest kropla w morzu potrzeb.

Edukacja nie załatwi wszystkich problemów.

Dokładnie. Świadomość świadomością, ale musimy pamiętać, że ona sama nie oczyści nam powietrza. Dla przykładu – gdyby tańsza benzyna ołowiowa nadal była dostępna na stacjach paliw, to sporo ludzi nadal by jej używało, nie zważając na zanieczyszczenia. Pewne sprawy muszą być uregulowane prawnie. Wydaje mi się, że czasami ta niska świadomość ekologiczna jest idealną wymówką dla polityków. Nie ma świadomości, więc nic nie możemy zrobić. A oprócz edukacji brakuje nam też kluczowych zmian prawnych – jak na przykład rozporządzeń w sprawie standardów emisyjnych kotłów czy norm jakości węgla. Województwa ociągają się z wprowadzaniem uchwał antysmogowych. Nie poradzimy sobie też bez konsekwentnego wspierania odnawialnych źródeł energii i termomodernizacji domów jednorodzinnych. Świadomość trzeba kształtować przez dobre regulacje. To musi iść w parze.

Marek Józefiak – z wykształcenia prawnik. Koordynator programu Klimat i Energia w Polskiej Zielonej Sieci.

Podziel się: