Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował przed paroma dniami raport, w którym ocenia skuteczność globalnych zmagań z kryzysem klimatycznym. Główna teza raportu brzmi, że „najpotężniejszym i najbardziej efektywnym” sposobem przeciwdziałania zmianom klimatycznym jest podatek od emisji dwutlenku węgla, zwany węglowym. Zdaniem MFW musi on być jednak znacznie wyższy niż obecnie, by świat mógł zrealizować zobowiązania zawarte w tzw. porozumieniu paryskim. Kwestią otwartą pozostaje natomiast to, kto i w jakim stopniu faktycznie miałby zapłacić za transformację energetyczną: bogaci czy biedni.
W raporcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego podatek węglowy określono mianem „najpotężniejszego i najbardziej efektywnego” sposobu na globalną walkę ze zmianami klimatycznymi, dla których najistotniejsze jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, w tym CO2. Zdaniem MFW to polityka fiskalna stanowi kluczowe narzędzie, by zniechęcać do emisji dwutlenku węgla i tym samym zachęcać do inwestowania w alternatywy.
Autorzy raportu podkreślają jednak, że by zrealizować tak ambitny cel, jak ograniczenie wzrostu średnich temperatur poniżej 2 stopni (w odniesieniu do czasów sprzed rewolucji przemysłowej), podatki węglowe w dzisiejszej formie, wprowadzone w poszczególnych krajach i wspólnotach, nie wystarczą. Według MFW konieczne jest stopniowe podnoszenie wysokości podatku – tak, by do 2030 roku wynosił on 75 dolarów amerykańskich za tonę emisji CO2. Co warto podkreślić, dziś podatek węglowy obowiązuje tylko w niektórych państwach i wynosi on znacznie mniej: średnio 2 dolary.
Nie obeszłoby się bez kosztów
Idea podatku węglowego nie jest wybitnie skomplikowana: podatek płacony przez przedsiębiorstwa emitujące dwutlenek węgla miałby je zmusić do transformacji w stronę rozwiązań bardziej przyjaznych klimatowi, a tym samym bardziej opłacalnych ze względu na brak opodatkowania podatkiem węglowym.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie ukrywa jednak, że spodziewany efekt nie nastąpiłby od razu oraz że miałby swoją cenę. Najpierw nastąpi wzrost cen opodatkowanych dóbr: paliw kopalnych oraz ich pochodnych, w tym m.in. energii elektrycznej. Według zawartych w raporcie wyliczeń rachunki za energię elektryczną wzrosłyby (na całym świecie) średnio o 43 procent. Zastrzegają jednak, że podwyżka cen byłaby wyższa w przypadku państw opierających energetykę na węglu (tak jak Polska), a niższa w przypadku innych, już dziś zorientowanych proklimatycznie.
Jeśli chodzi o ceny samych paliw kopalnych, można byłoby spodziewać się następujących (średnich) wzrostów cen: węgla o 200 proc., gazu ziemnego o 70 proc., natomiast paliw o między 5 a 15 procent.
Kto zapłaciłby najwięcej?
Z raportu wynika więc jasno, że nie ma transformacji – a więc i ratowania klimatu – bez kosztów finansowych. Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że kwestią otwartą pozostaje kwestia tego, w jakim stopniu koszty te miałyby być podzielone pomiędzy biznes i klientów, którzy za transformację płaciliby w wyższych cenach i rachunkach.
Krytycznie nastawiona do propozycji MFW jest na przykład Kate Aronoff, dziennikarka komentująca raport dla brytyjskiego „Guardiana”. Zwraca ona uwagę na przykład Francji, gdzie podatek dotyczący paliw wywołał społeczne poruszenie w postaci ruchu „żółtych kamizelek”. Podkreśla przy tym, że powody „oburzenia” nie są niczym dziwnym: bogatym (w domyśle korporacjom) łatwiej dostosować się do zmieniających się warunków niż pozostałym, „zwykłym” obywatelom. Taka opinia nie dziwi: szczególnie, że to w większym stopniu od firm zależy, jaką część kosztów przerzucą na swoich klientów, a także pracowników.
Oczywiście w grę wchodzą tutaj mechanizmy rynkowe, a nie jedynie ich arbitralne ustalenia, dlatego trudno dziwić się i przedsiębiorstwom, które zapewne próbowałyby minimalizować straty. Dlatego więc warto spojrzeć i na drugą stronę medalu, czyli to, co z pieniędzmi pochodzącymi z podatku miałoby się stać dalej. Czyli mówiąc kolokwialnie, co zrobiłoby z nimi państwo. Autorzy raportu MFW zwracają zatem uwagę, że środki zebrane z podatku mogłyby zostać wykorzystane do złagodzenia skutków transformacji, ponoszonych przez obywateli: na przykład poprzez ograniczanie skutków zwolnień, które mogłyby się pojawić w związku z cięciami budżetowymi w przedsiębiorstwach.
Z całością raportu MFW (w języku angielskim) można zapoznać się tutaj.
Zdjęcie: Shutterstock/RomanR