Mięso bez mięsa. Z czego robi się wegańskie burgery, które sprzedają się jak ciepłe bułeczki?

Podziel się:
Burger bez mięsa

Skoro mamy bezalkoholowe piwo, to dlaczego nie moglibyśmy mieć wegańskiego mięsa? Twórcy Beyond Meat nie mają takiego dylematu. Firma oferuje szeroki wybór wyrobów mięsopodobnych, wytworzonych z surowców roślinnych. W zeszłym kwartale spółka po raz pierwszy odnotowała zysk. To znak, że zainteresowanie tego typu produktami rośnie.

Beyond Meat wchodzi do mainstreamu. Wprawdzie nie można jeszcze mówić o podboju rynku, ale „mięsopodobna” marka z Los Angeles trafiła do dużych sieci dystrybucyjnych i zwraca na siebie coraz większą uwagę mediów. W niemieckich lidlach burgery Beyond Meat sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Za opakowanie zawierające cztery sztuki trzeba zapłacić 5 euro. W Polsce produkty tej marki dostępne są w sieci Makro. Niestety cena jest jeszcze mniej zachęcająca. Opakowanie zawierające dziesięć burgerów kosztuje ponad 120 zł. Trochę drogo jak na kieszeń Kowalskiego, ale można przypuszczać, że Beyond Meat prędzej lub później ugnie się pod presją rynku. Pomysł kalifornijskiego startupu „odpatrzył” już Lidl, który wprowadził do oferty analogiczne burgery pod marką Next Level. Wykonane są z soi, grochu, pszenicy i – dla uzyskania efektu krwistości – soku z buraka. Produkt zadebiutował 1 sierpnia br. w prawie 3,5 tys. sklepów tej sieci za Odrą. Cena? 2,99 euro za paczkę o masie 275 gramów i 2,49 euro za 200-gramowego burgera.

Burger z grochu i fasoli

Według wstępnych danych sprzedażowych „mielone” Lidla nie cieszy się jednak takim powodzeniem, jak towar Beyond Meat. Magia marki czy magia smaku? Trudno ocenić. Produkty do pewnego stopnia różnią się składnikami, a więc zapewne stymulują podniebienie nieco inaczej. Analogi mięsa wytwarzane przez Kalifornijczyków składają się m.in. z izolatów białka grochu, ryżu i fasoli mung, oleju kokosowego, skrobi ziemniaczanej, lecytyny słonecznikowej i sproszkowanych pestek granatu z dodatkiem witamin i minerałów. Za efekt krwistości – podobnie jak w przypadku produktów Next Level – odpowiada sok z buraka. Oferta Beyond Meat nie ogranicza się do burgerów. Firma opracowała kilka rodzajów produktów opartych na analogach drobiu, wołowiny i wieprzowiny, w tym „wieprzowe” kiełbaski.

Twórcy alt-mięsa podkreślają, że nie adresują swojej oferty wyłącznie do jaroszy, a klientów znajdują również wśród mięsożerców. – Duża część konsumentów produktów Beyond Meat wcale nie jest wegetarianami czy weganami. To osoby, które jedzą mięso, ale dążą do zachowania do równowagi w diecie – mówił Willem Spigt, dyrektor sprzedaży Beyond Meat na Europę i Bliski Wschód, podczas debaty na Forum Rynku Spożywczego i Handlu 2019. Innymi słowy, marka celuje również we fleksitarian, czyli konsumentów, którzy preferują dietę wegetariańską, ale nie trzymają się jej w sposób ortodoksyjny – po prostu jedzą mięso okazjonalnie. To styl życia, który stopniowo zyskuje na popularności. Przemawia za nim szereg czynników, począwszy od zdrowotnych, po ekologiczne. Hodowla mięsa wymaga znaczących nakładów surowcowych, m.in. dużych ilości wody. Bardziej ekonomiczny charakter diety wegetariańskiej ilustruje prosty rachunek: aby krowa przybrała na wadze kilogram, z którego zaledwie 600 g to części jadalne, musi skonsumować 10 kg roślin. W warunkach gwałtownego przyrostu liczby ludności i eksploatacji zasobów naturalnych coraz więcej względów będzie przemawiać za pominięciem ogniwa pośredniego w produkcji żywności, w tym przypadku – krowy.

Kurs na wegetarianizm

Wegemięsu wyraźnie sprzyjają trendy konsumenckie. W Polsce co najmniej milion osób nie je mięsa, a niemal 60 proc. ankietowanych zamierza ograniczyć jego spożycie – tak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie serwisu Pyszne.pl oraz stowarzyszenia Otwarte Klatki. W wielu krajach świata liczba – a przynajmniej odsetek – wegetarian jest znacznie większa. Przykładowo w Szwecji przestrzeganie diety bezmięsnej deklaruje 10 proc. osób, w Australii – 12 proc., w Brazylii, Szwajcarii i Tajwanie – 14 proc., a w Indiach – ze względów religijno-kulturowych – aż 36 proc. Te wskaźniki będą raczej rosły, niż malały. W niedawnym sondażu przeprowadzonym w Wielkiej Brytanii 74 proc. respondentów zadeklarowało, że w ciągu minionego roku świadomie zmniejszyło spożycie czerwonego mięsa.

Diety wegetariańskie w rozmaitych odmianach kojarzone są ze zdrowym stylem życia, który staje się zwyczajnie modny. Na to nakładają się wspomniane już argumenty ekologiczne, które stopniowo zaczynają docierać do konsumentów. Możliwe, że bardziej gwałtowny zwrot w kierunku wegetarianizmu wymuszą również czynniki ekonomiczne. We wrześniu tego roku niemieccy socjaldemokraci i Zieloni zaproponowali podwyżkę podatku VAT na produkty mięsne – z 7 do 19 proc. Na razie propozycja nie przeszła, ale może to być jaskółka zmian, które czekają nas w nieodległej przyszłości. Za tego typu rozwiązaniami do pewnego stopnia przemawiają badania naukowe. Eksperci z Uniwersytetu Oksfordzkiego wyliczyli, że wprowadzenie podatku na czerwone i przetworzone mięso może przyczynić się do uniknięcia ponad 200 tys. zgonów rocznie. Szczególnie to ostatnie jest szkodliwe dla zdrowia ze względu na zawarte w nim konserwanty i inne substancje dodatkowe.

Mięso z drukarki

Analogi mięsa zdobywają rynek w niespiesznym tempie, ale nie ma wątpliwości, że Beyond Meat i podobne projekty mają przed sobą świetlaną przyszłość. Według prognoz agencji badawczej Allied Market Research do 2025 r. rynek zamienników mięsa ma osiągnąć wartość 6,6 miliarda euro. Szacunki Barclays idą znacznie dalej – w raporcie opracowanym na zlecenie banku mowa jest o 140 miliardach dolarów w roku 2029. Na razie tego typu produkty największym zainteresowaniem cieszą się Starym Kontynencie i w Stanach Zjednoczonych. W 2017 r. na europejskie rynki przypadało 40 proc. obrotów tej branży. W niedalekiej przyszłości wpływ na rozwój branży analogów mięsa może mieć… technologia druku 3D. Nad takim rozwiązaniem pracuje już całkiem sporo firm i laboratoriów uniwersyteckich. Spółka Novameat ogłosiła niedawno, że potrafi wydrukować substytut mięsa z białka roślinnego. Analog pod względem tekstury jest rzekomo łudząco podobny do prawdziwego mięsa. Podobnym osiągnięciem pochwaliła się firma Aleph Farms. Jest ono tym bardziej imponujące, że alt-mięso wyprodukowano na… Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Być może dzięki tego typu rozwiązaniom możliwa będzie kolonizacja Marsa?

Fot. Andriy Blokhin/Shutterstock.

Podziel się: