W sercu Nowej Huty, w miejscu, gdzie miała triumfować wizja przestrzeni godnej człowieka, toczy się jeden z najbardziej palących i symbolicznych konfliktów urbanistycznych współczesnego Krakowa. Spór o budynek przy osiedlu Teatralnym 19 to nie tylko lokalna walka z deweloperem. To opowieść o systemowym przyzwoleniu na patologię inwestycyjną, która przekształca niegdyś przyjazne przestrzenie miejskie w betonowe enklawy dla nielicznych.
Historia zaczęła się ponad 20 lat temu, gdy była radna Ewa Bielecka rozpoczęła inwestycyjne działania na terenie po dawnej stołówce Kombinatu Budownictwa Mieszkaniowego. W 2007 roku uzyskano pozwolenie na nadbudowę i przebudowę obiektu – co od razu spotkało się ze zdecydowanym oporem mieszkańców. Zbierali podpisy, organizowali protesty, a nawet pozyskali wsparcie projektanta Nowej Huty, Stanisława Juchnowicza.
- Czytaj także: Od dwóch dekad walczą z deweloperem. „Nie odpuścimy”
W 2018 roku teren przejęła firma Frax-Bud. Od tej pory konflikt nabrał nowego wymiaru – zaangażowano ciężki sprzęt, rozpoczęto intensywne prace budowlane, mimo że pozwolenie było przez lata sporne i niejednokrotnie unieważniane przez władze Krakowa.

Zmiany prawne i bezsilność urzędów
W lutym 2025 roku wydano decyzję o wygaszeniu pozwolenia na budowę. Urzędnicy z Wydziału Architektury jasno wskazali, że prace powinny zostać wstrzymane już od 1 kwietnia – na mocy rygoru natychmiastowej wykonalności. Jednak inwestor zignorował ten obowiązek. Jak relacjonują mieszkańcy, zamiast zaprzestania prac, deweloper zwiększył tempo – roboty prowadzono od świtu do późnej nocy, przez siedem dni w tygodniu.
Mimo oczywistego łamania prawa, przez niemal miesiąc żadna z odpowiedzialnych instytucji nie podjęła skutecznej interwencji. Urzędnicy, PINB, Wydział Architektury – wszyscy pozostali bierni. Zareagowali dopiero 24 kwietnia, gdy presja społeczna osiągnęła apogeum. Tego dnia, po wielu tygodniach ignorowania sytuacji, na plac budowy wkroczyli inspektorzy PINB. I choć oficjalnie uznali, że „wszystko jest w porządku, bo budowa stoi”, mieszkańcy mają inne zdanie.

Dzień symboliczny
Tego dnia pracownicy, jak nigdy wcześniej, pojawili się w kaskach, ale już o godzinie 10:00… zniknęli. Na bramie zawisł łańcuch, a teren został zamknięty. Czyżby deweloper poczuł oddech kontroli na plecach? Protestujący nie mają wątpliwości: to reakcja na nagłośnienie sprawy i mobilizację lokalnej społeczności, która od lat prowadzi nierówną walkę z układami.
Jak wskazują, deweloperzy w Krakowie działają ponad prawem, a instytucje państwowe nie tylko nie przeszkadzają, ale często – milcząco – wspierają działania, które niszczą tkankę miejską. Przykłady? Budowanie na terenach zalewowych, przy słupach wysokiego napięcia, bez dostępu do komunikacji miejskiej czy zaplecza społecznego.
Protestujący wskazują jednoznacznie winnych – instytucje, które zawiodły. Od urzędników, przez prezydenta miasta, aż po wojewodę i ministra kultury. Nikt nie podjął realnych działań, aby powstrzymać nielegalną budowę. Jak mówią: „gdyby to był zwykły obywatel, dawno trafiłby za kratki”.
Mieszkańcy pod wodzą Amelii Juszczak-Michalskiej przedstawili niezbite dowody, że wpisy w dzienniku budowy to fikcja. Ujawnili świadków, wskazali łamanie prawa budowlanego, ujawnili nielegalne podłączenia mediów – gazu i ciepła. Wszystko na oczach urzędników, którzy przez ponad rok milczeli.

Kraków miastem deweloperów?
Dla wielu rodowitych krakowian to moment przełomowy. Rozczarowanie miastem, które kiedyś było symbolem kultury i ładu urbanistycznego, dziś przeradza się w decyzję o wyprowadzce. Bloki wciskane w każdą możliwą lukę, ignorowanie planów zagospodarowania, brak szkół, przedszkoli, parkingów – to nowy obraz miasta.
Budowa przy os. Teatralnym 19 to nie tylko lokalna afera. To symbol systemowego przyzwolenia na bezprawie. Mimo, że decyzja o wygaszeniu pozwolenia zapadła, nie została ona opatrzona rygorem natychmiastowej wykonalności, co – jak twierdzą mieszkańcy – było możliwe na podstawie Kodeksu postępowania administracyjnego, w imię ochrony interesu społecznego.

Apelują o sprawiedliwość
Dziś społeczność osiedla Teatralnego mówi jednym głosem: „Dość”. Chcą, by odpowiedzialni urzędnicy odpowiedzieli za swoją bierność. By instytucje wreszcie stanęły po stronie mieszkańców. Bo sprawa Teatralnego 19 to już nie tylko kwestia jednej budowy – to sprawdzian dla całego systemu.
Czy Kraków obroni jeszcze swoją tożsamość? Czy Nowa Huta pozostanie dzielnicą z duszą, czy też padnie ofiarą bezwzględnej patodeweloperki?
Tego dowiemy się w najbliższych tygodniach.