Udostępnij

Mieszkańcy miast bardziej narażeni na depresję i stany lękowe. Czy powinniśmy uciekać na wieś?

29.06.2020

Miasta są szkodliwe dla zdrowia – tak przynajmniej sugerują wyniki badań. Z licznych opracowań wynika, że mieszkańcy terenów zurbanizowanych są bardziej narażeni na astmę, cukrzycę, choroby układu krążenia, ale również problemy związane z psychiką: od zaburzeń nastroju po schizofrenię.

W miastach żyje 4,2 miliarda ludzi. To ok. 55 proc. światowej populacji, szacowanej na 7,8 miliarda. Trend jest rosnący. Według szacunków ONZ do 2050 r. odsetek mieszkańców miast zbliży się do 70 proc. ogółu „ziemian”. Nad Wisłą ten wskaźnik jest wyższy od średniej światowej: w miastach mieszka 60 proc. Polaków. Procesy urbanizacyjne najsilniej postępują w Azji i Afryce, gdzie przyrost ludności jest najszybszy. Obecnie największe miejskie molochy to:
1) Tokyo z 37 milionami mieszkańców,
2) Delhi, zamieszkałe przez 26 milionów osób,
3) Szanghaj – z „wynikiem” 25 milionów.

Skutki życia w mieście: cukrzyca, depresja, paranoja

Po co ta wyliczanka? Głównie po to, by zobrazować skalę problemów zdrowotnych, z jakimi mamy i będziemy mieć do czynienia. Badania prowadzone od wielu lat wskazują, że życie w miastach nie służy zdrowiu. Mieszkańcy obszarów zurbanizowanych częściej cierpią na otyłość, cukrzycę, astmę, nowotwory, choroby układu krążenia, a także dolegliwości o charakterze psychicznym.

Przykładowo opracowanie z 2010 r. wskazuje, że „mieszczuchy” są o 21 proc. bardziej narażone na stany lękowe i o 39 proc. na depresję niż mieszkańcy terenów wiejskich. Z kolei metaanaliza z roku 2017 wykazała wyższy poziom narażenia wśród mieszkańców miast na takie zaburzenia czy choroby, jak PTSD, paranoja, choroba afektywna dwubiegunowa, a nawet schizofrenia.

Ryzyko tej ostatniej jest ponad dwukrotnie wyższe w przypadku osób, które pierwsze piętnaście lat życia spędziły w dużym mieście – wynika z badania przeprowadzonego w Danii. Z kolei dane dotyczące populacji Szwecji wskazują na wyższe nawet o 77 proc. ryzyko rozwoju psychozy wśród mieszkańców miast.

Mieszkańcy miast mają inne mózgi

Przywołane badania mają charakter epidemiologiczny. Jednak istnieją również dane laboratoryjne, wskazujące na związek między życiem w mieście a funkcjami obszarów mózgu odpowiedzialnych za stres i zaburzenia nastroju. Podczas eksperymentu opisanego w 2011 r. na łamach „Nature” naukowcy przyjrzeli się, jak zachowuje się ciało migdałowate podczas czynności wywołujących stres. Ten ośrodek mózgowy, stanowiący część układu limbicznego, odpowiada m.in. za wytwarzanie negatywnych emocji, agresji oraz reakcji obronnych.

Okazało się, że stopień pobudzenia ciała migdałowatego skorelowany był z wielkością miast, w których mieszkali poszczególni badani. Eksperyment wykazał również analogiczne powiązanie między aktywacją zakrętu obręczy – innego ośrodka układu limbicznego, biorącego udział w regulacji odpowiedzi na stres społeczny – a długością życia w mieście w okresie dzieciństwa poszczególnych badanych. Mówiąc prościej: im więcej miasta w naszym życiu, tym większy stres.

To nie wszystko. Inne badania wykazały, że „miejskie życie” może nasilać podobne zmiany u osób z dziedziczną podatnością na rozwój zaburzeń psychicznych.

Miasto miastu nie równe. Podobnie jak wieś wsi

No dobra, postraszyliśmy – teraz spróbujmy uporządkować kilka kwestii, by uniknąć szkodliwych uogólnień. Przywołane badania nie dowodzą, że kontakt z miastem szkodzi zdrowiu. Bo miasto nie jest jednorodną substancją o właściwościach toksycznych dla układu nerwowego. W dodatku dane miarodajne dla krajów skandynawskich niekoniecznie będą równie „relewantne” dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Jednym z kluczowych czynników wpływających na stan zdrowia mieszkańców miast jest bowiem smog. W Kopenhadze osiąga on nieporównywalnie niższe stężenia niż w Żywcu. Z kolei duńska czy szwedzka wieś nie zmaga się z problemem niskiej emisji i spalania plastiku w domowych piecach. Ponadto powietrze na skandynawskiej prowincji jest czystsze niż w tamtejszych metropoliach ze względu na niższy ruch samochodowy czy emisje przemysłowe, charakterystyczne dla miast.

Różnicę robią również lokalne stężenia zanieczyszczeń. Powietrze przy ruchliwej obwodnicy nadaje się do oddychania w mniejszym stopniu niż mieszanina gazów w głębi spokojnego osiedla. Znaczenie ma także bliskość terenów leśnych. Potwierdzają to m.in. badania kohortowe prowadzone w Australii na grupie ponad 45 tys. osób. Mieszkanie w okolicy, w której drzewostan pokrywał co najmniej 30 proc. powierzchni, korelowało z lepszym ogólnym stanem zdrowia i lepszą kondycją psychiczną.

„Mieszczuchom” szkodzi też hałas i smog świetlny

Jak przekłada się to na „szkodliwość” życia w mieście? Rozmaicie. Nie każda część największej choćby metropolii jest morzem betonu, podobnie jak nie każda wieś może pochwalić się gęstym zadrzewieniem. Zmiennych jest więcej. Na ciało i umysł wpływają również hałas czy smog świetlny. Ten pierwszy powoduje stres i utrudnia zasypianie. Ten drugi – też. Badania wskazują, że nadmiar światła po zmroku zaburza rytm dobowy, co z kolei wywołuje szereg niekorzystnych zmian fizjologicznych w organizmie.

Po uwzględnieniu tych zmiennych, które w dodatku zależą od szeregu innych rzeczy (styl życia, odżywianie, predyspozycje organizmu itd.) sytuacja robi się jeszcze bardziej skomplikowana. Czy układając się do snu w górskiej chacie ze smartfonem w ręce, lepiej zadbamy o wytwarzanie melatoniny (to hormon, który reguluje cykl dobowy) przez szyszynkę, niż zasuwając szczelnie kotary, by uchronić się przed światłem miejskich latarni? (Podpowiedź: nie.)

Czy powinniśmy uciekać z miast?

A teraz spróbujmy wyprowadzić z powyższego jakiś zborny wniosek. To może tak:
1) Zarówno miejski styl życia (cały ten stres i pośpiech), jak i wiele czynników, na które jesteśmy narażeni w „morzu betonu”, faktycznie szkodzą zdrowiu.
2) Na część tych czynników mamy wpływ. Możemy je minimalizować, jeśli mamy świadomość ich oddziaływania i skutków, jakie ze sobą niesie – choć czasem wymaga to zbiorowego, zorganizowanego działania (vide: Krakowski Alarm Smogowy).
3) Życie na wsi nie daje gwarancji zdrowia, szczególnie jeśli sąsiedzi hajcują węglem.

Co oczywiście nie znaczy, że nie warto rzucić wszystkiego i wyjechać w Bieszczady. W niektórych przypadkach to całkiem niezły plan na zdrowe życie.

Zdjęcie: Milos 86/Shutterstock

Autor

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.