Wyspy Normandzkie chcą zredukować ilość zużywanego przez mieszkańców plastiku. Mają w tym pomóc automaty sprzedające mleko. Może to uratować wiele ptaków z występującego jedynie na wyspach brytyjskich gatunku. Dziś obok pożywienia w ich żołądkach lądują również tworzywa sztuczne.
Pilotażowy projekt zostanie przeprowadzony na wyspie Alderney. Mieszkańcy będą mogli nalewać mleko do szklanych butelek wielokrotnego użytku. Co więcej, produkt będzie pochodził z lokalnej farmy Kiln. Jeśli pomysł się przyjmie, zostaną zaangażowani kolejni producenci, a maszyn przybędzie.
Obliczono, że aż 40 procent plastiku pochodzącego z Alderney a transportowanego na sąsiednią wyspę Guernsey, to właśnie opakowania po mleku. – System ponownego napełniania to najlepsze rozwiązanie, jeśli chodzi o redukcję ilości śmieci – mówiła lokalnym mediom Claire Thorp z organizacji proekologicznej Alderney Wildlife Trust.
W Polsce podobne rozwiązania działają od kilku lat. Mlekomaty ustawiane są w mniejszych i większych miejscowościach – można kupić w nich butelkę i nalać do niej mleko albo przyjść z własnym naczyniem. Polskie maszyny też sprzedają produkt do lokalnych wytwórców. Smaczniejszy, zdrowszy i tłustszy niż mleko z marketu – to z automatu ma ok. 4 procent.
Rozwiązanie z Alderney może więc wydawać się błahym.
Jednak problem odpadów z tworzyw sztucznych jest tam dość palący, a więc każda inicjatywa, mające je zredukować, ma sens. Co takiego dzieje się na wyspie w związku z plastikiem?
Na przykład cierpi populacja głuptaków. Na wyspie mieszka około 2 proc. globalnej populacji głuptaków – na całych Wyspach Brytyjskich aż 80 proc.
Głuptaki są więc symbolem tamtej części świata. Na samej Alderney znajduje się około 8 tysięcy gniazd. Niedawno zostały zbadane – w niemal wszystkich znaleziono odpadki z tworzyw sztucznych. Ptaki często się w nie plączą, łamią skrzydła, a nawet tracą nogi. Niektóre zjadają małe kawałki plastiku.
Z kolei u petreli, innych ptaków charakterystycznych dla Wysp Normandzkich, wykryto, że mają w brzuchach średnio po 33 kawałki plastiku.
Dlatego właśnie Alderney Wildlife Trust stara się, by niebezpiecznego dla środowiska i zwierząt plastiku było na wyspie jak najmniej. Regularnie organizowane jest tam sprzątanie plaż, a lokalni sprzedawcy nie mają w swoich sklepach produktów z mikrogranulkami. Ten pozornie nieznaczący składnik, dodawany przede wszystkim do peelingów i past do zębów, po zużyciu trafia do morza i jest zjadany przez ryby i plankton.
„W Alderney założyliśmy również naszą grupę działań plastycznych, spotykającą się co kwartał w celu omówienia sposobów zmniejszenia plastików na wyspie i zachęcenia przedsiębiorstw i lokalnych rządów do wspierania naszych działań.” – informuje Alderney Wildlife Trust.
Inna organizacja, Surfers Against Sewage już doceniła te starania, przyznając tytuł „wyspy wolnej od plastiku”. – Nie chodzi o to, że plastiku nie ma już w ogóle – tłumaczą aktywiści z Alderney. – Chodzi o to, że wszyscy działamy, by było go jak najmniej.
Zdjęcie: PRBaiao/Shutterstock