Na stronach Gazety Wyborczej ukazał się obszerny wywiad Dominiki Wantuch z Andrzejem Gułą. Poniżej znajdziecie jego krótki fragment i link do całości.
Wierzy pan w to, że smog, który dziś unosi się nad Polską, spowoduje przebudzenie rządu?
Na razie widzę, że budzą się samorządowcy. Najpierw Kraków zakazał węgla, potem władze Małopolski przygotowały uchwałę antysmogową. Teraz robią to władze Śląska. Prezydent Rybnika zamknął w tym tygodniu szkoły, powiedział: dość, dzieci nie mogą żyć w tej…
…truciźnie.
Dokładnie. Stężenie szkodliwych pyłów przekroczyło tam normy o 1700 proc. To nie są żarty. Ten smog zbierze swoje żniwo – setki osób przez niego zachorują i umrą. I to nie jest moja histeria. To jest udokumentowane i przebadane. Tak naprawdę w ogóle nie powinniśmy się zastanawiać nad tym, czy rząd się zajmie problemem. On powinien się był nim zająć dawno temu. Niestety, kolejne rządy unikały problemu jak ognia. W efekcie jakość powietrza jest najbardziej zaniedbanym obszarem polityki środowiskowej od początku transformacji ustrojowej.
Na przestrzeni 27 lat nie mieliśmy żadnego świadomego, odważnego polityka, który by powiedział: dość. Wziąłby odpowiedzialność za zdrowie Polaków. Mamy Polskę resortową, w której rozmywają się kompetencje, w której minister środowiska zrzuca odpowiedzialność na ministra zdrowia, a minister zdrowia na Ministerstwo Energii. To z kolei odsyła do Ministerstwa Rozwoju, Finansów i Bóg wie czego jeszcze. Nad każdym z tych resortów czuwa lobby, które chce chronić swój interes ekonomiczny i naciska: „Nie zabraniajcie spalania odpadów węglowych, bo narazicie górników na straty”. Ale, do cholery, my musimy zacząć chronić zdrowie ludzi! Do tego potrzebujemy określonych przepisów.
Jakich?
Po pierwsze, standardów emisyjnych dla kotłów węglowych. Dziś jesteśmy jednym z nielicznych krajów w Unii, który zezwala na montaż w domach przestarzałych pieców węglowych niespełniających żadnych standardów. Wrzucamy do nich wszystko, jak leci: byle jakiej jakości węgiel i śmieci, a piec emituje rocznie kilkadziesiąt kilogramów szkodliwego pyłu.
Potrzebujemy też norm jakości paliw. Chodzi o to, aby zakazać, podobnie jak w zachodniej Europie, sprzedaży do polskich domów odpadów węglowych. Niskokaloryczny, niewydajny muł powinien trafiać do wyspecjalizowanych przedsiębiorstw zaopatrzonych w zaawansowane filtry. Tymczasem trafia do domów, do najprostszych pieców.
Do tego potrzebny jest sprawny system kontroli i program docieplania budynków, bo blisko 40 proc. domów ogrzewanych węglem jest nieocieplonych, a więc ciepło, zamiast ogrzewać pomieszczenia, ucieka przez nieszczelne ściany. Dlatego dokładamy więcej i więcej. I jeszcze potrzebujemy przepisów ograniczających ruch samochodów w miastach.
To nie są pomysły, nad którymi musimy się głowić. To są pomysły przeniesione z europejskich miast: Londynu, Paryża, Dublina, Wiednia, które kilkadziesiąt lat temu miały takie problemy jak my. Dziś są miastami niemal wolnymi od pyłów czy rakotwórczego benzo(a)pirenu. Nie stało się tam to jednak samo. Tam pojawili się politycy, którzy mimo początkowych sprzeciwów mieszkańców umieli zmierzyć się z problemem smogu.
Obawiam się, że w Polsce będziemy obserwowali kilka tygodni dyskusji polityków, będziemy wysłuchiwali obietnic, a na koniec wyjdzie jak zawsze: dyskusja się rozmyje, sprawie zostanie ukręcony łeb.
***
Całą rozmowę możecie przeczytać na stronach Gazety Wyborczej – TUTAJ. Polecamy.
Fot. Zabrze, Smogowa Mapa Polski.