Z powodu narażenia na spaliny samochodowe umiera rocznie 10 tys. Brytyjczyków. Naukowcy z Oksfordu sugerują, że w zmniejszeniu skali problemu może pomóc… praca zdalna. Gdyby mieszkańcy Wysp nie musieli dojeżdżać codziennie do miejsca zatrudnienia, zyskałoby na tym ich zdrowie i środowisko.
W Wielkiej Brytanii największymi „szkodnikami zdrowotnymi” są miasta – przynajmniej jeśli za kryterium przyjąć koszty opieki zdrowotnej związanej ze skutkami narażenia na zanieczyszczenia. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez naukowców z uniwersytetów w Oksfordzie i Bath w południowo-zachodniej Anglii. Wielkie aglomeracje generują najwięcej toksycznych związków, które zwiększają ryzyko przedwczesnego zgonu.
Londyn truje najbardziej
Na Wyspach numerem jeden pod tym względem jest Londyn. Naukowcy wyliczyli, że przeciętny samochód przemierzający stołeczne ulice odpowiada średnio za szkody zdrowotne o wartości 7714 funtów (według „taryfikatora” NHS – brytyjskiej służby zdrowia). W przypadku diesli jeżdżących po centrum Londynu kwota jest dwukrotnie wyższa. W sumie osobówki i vany jeżdżące po stolicy UK przysparzają opiece zdrowotnej kosztów w wysokości 605 milionów funtów rocznie. Dla porównania Birmingham, drugie największe miasto na Wyspach, generuje koszty w wysokości 150 milionów funtów w skali roku.
– Samochody osobowe i vany odpowiadają za 10 tys. przedwczesnych zgonów rocznie. Największy problem stanowią samochody z silnikiem Diesla. Szkody zdrowotne wywoływane przez diesle są pięciokrotnie wyższe od tych powodowanych przez pojazdy na benzynę i około dwudziestokrotnie wyższe od tych, które można przypisać samochodom elektrycznym – mówi dr Christian Brand z Uniwersytetu Oksfordzkiego i centrum badawczego UK Energy.
Wnioski są łatwe do wyciągnięcia, ale trudniejsze do wdrożenia. – Gdyby co czwartą podroż samochodem zastąpić spacerem lub jazdą rowerem, zdołalibyśmy zaoszczędzić ok. 1,1 miliarda funtów kosztów zdrowotnych rocznie. Gdyby udało się zastąpić milion diesli milionem aut elektrycznych oszczędności wyniosłyby dodatkowe 360 milionów funtów – komentuje Chris Large z organizacji pozarządowej Global Action Plan.
Telepraca, telezakupy i wirtualne spotkania
Rewolucja elektromobilna wprawdzie trwa, ale przebiega w tempie raczej ewolucyjnym. Szczególnie nad Wisłą, gdzie zresztą problemy smogowe mają bardziej złożony charakter. Zanim pojazdy na paliwa ropopochodne faktycznie zostaną zastąpione dwuśladami na prąd, w celu zmniejszenia emisji szkodliwych substancji można stosować inne półśrodki. Wśród sugerowanych przez autorów raportu rozwiązań jest m.in. praca zdalna. Brak konieczności codziennego dojeżdżania do miejsca zatrudnienia i z powrotem pomógłby zmniejszyć emisję spalin. To samo dotyczy zakupów, które – jak zalecają autorzy raportu – lepiej robić online.
Jednak w pewnym momencie rekomendacje naukowców ocierają się o absurd. Sugerują oni, że wskazane jest ograniczenie relacji towarzyskich „w realu” na rzecz komunikacji w świecie wirtualnym. O ile wizja telepracy i związanej z nią swobody w organizacji czasu dla wielu brzmi kusząco, o tyle przenoszenie życia osobistego do „wirtualu” raczej pozbawia motywacji do troski o środowisko. Autorom badania można więc zasugerować, by skupili się raczej na eliminacji źródeł problemu niż rozwiązaniach prowizorycznych.