Nowotarska stacja pomiarowa w ostatnim czasie regularnie odmawia współpracy i podawania odczytów zawartości pyłu w powietrzu.
Od pewnego czasu żartowaliśmy, że chodzi najpewniej o to, że automaty nie wytrzymują stężeń zanieczyszczeń powietrza, która są w nowotarskim powietrzu. Teraz mamy urzędowe potwierdzenie (uzyskane dzięki działaczom Podhalańskiego Alarmu Smogowego), że nie ma z czego żartować – powietrze w Nowym Targu rzeczywiście jest tak złe, że nawet sprzęt małopolskiego WIOŚ ich nie wytrzymuje.
Muszą je jednak wytrzymywać nowotarżanie.
A sytuacja wiele mówi też o poziomach zanieczyszczeń, przy których ogłasza się w Polsce alarm smogowy. W Nowym Targu nie da się go ogłosić, bo pyłomierze nie są w stanie wskazać stężeń, przy których powinno się to zrobić. Te są bowiem tak wysokie, że sprzęt dławi się przed ich osiągnięciem.
To sytuacja bardzo komfortowa dla władz samorządowych, które dzięki temu nie muszą nic robić. Ale niezbyt komfortowa dla Polaków, którzy muszą być na pył bardziej odporni od pyłomierzy.