„Jesteśmy naukowcami i studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego. Chcemy przyglądnąć się lokalom gastronomicznym, gdzie produkty wykonane z plastiku są używane bardzo często. Czy uda się pozbyć plastiku w czasie określonym w Dyrektywie? To zależy też od nas – konsumentów. My kształtujemy ofertę lokali gastronomicznych” – tak pisze grupa twórców projektu na swojej stronie internetowej www.niedlaplastiku.pl. Stworzyli ankietę on-line, dzięki której każdy może pomóc w badaniu. O szczegółach pomysłu mówi prof. Małgorzata Grodzińska-Jurczak z Instytutu Nauk o Środowisku UJ.
Dlaczego grupa naukowców i studentów zajęła się plastikiem w restauracjach?
Projekt „Nie! dla plastiku” to typowy przykład oddolnej inicjatywy, powstał dość spontanicznie z inicjatywy mojej, studentów i Zespołu Ochrony Przyrody i Edukacji Środowiskowej w Instytucie Nauk o Środowisku, UJ, który prowadzę. Może to nieskromnie zabrzmi, kiedy mówię, że to moja inicjatywa. Ale nasz zespół od lat zajmuje się społecznymi aspektami ochrony przyrody, edukacją ekologiczną. Nie badamy stanu środowiska, skupiamy się na roli i miejscu człowieka w przyrodzie, na tym jak ją postrzega, jakie są postawy wobec niej i jak można je kształtować. Interesują nas również zagrożenia, jakie niesie człowiek i jego działalność. Jednym z takich zagrożeń są odpady komunalne. Czyli kolokwialnie mówiąc śmieci, które każdy z nas wytwarza na co dzień. W tym także tworzywa sztuczne. Ich ilość wciąż rośnie, praktycznie we wszystkich krajach, mając negatywny wpływ na środowisko, głównie poprzez wytwarzanie podczas jego produkcji i recyrkulacji jednego z głównych gazów cieplarnianych – dwutlenku węgla. Ostatnie szacunki mówią, że jeżeli w ciągu najbliższej dekady nie zmniejszy się emisja gazów cieplarnianych o połowę, to temperatura Ziemi może wzrosnąć nawet o 3 stopnie Celsjusza, co będzie katastrofalne w skutkach dla życia ludzi i przyrody. Zmiany klimatyczne już się dokonują, nie możemy ich cofnąć, ale możemy próbować zahamować. Wymaga to jednak nie popadając w wielkie słowa – wspólnego wysiłku wszystkich. I stąd nasze zainteresowanie plastikiem, głównie jednokrotnego użytku, który praktycznie wytwarza każdy z nas. Wytwarzając mniej produktów z plastiku ewidentnie doprowadzimy do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Jest się więc o co bić. Postanowiliśmy skupić się na lokalach gastronomicznych, bo uznaliśmy, że to są miejsca, gdzie produktów jednokrotnego (również tych, których zakaże dyrektywa europejska) użytku jest bardzo dużo.* Można nam zarzucić, że to projekt dla ludzi, którzy chodzą po restauracjach. Nic bardziej bzdurnego, każdy z nas co jakiś czas je w stołówce, barze, idzie z rodziną do restauracji, czy ze znajomymi do pubu. Działam razem z dwójką studentów- Wojtkiem Dybkiem z trzeciego roku ochrony środowiska i Anią Jurczak z drugiego roku psychologii.
Na czym ten projekt polega?
W pierwszym etapie chcemy zrobić inwentaryzację. Sprawdzimy, ile produktów jednokrotnego użytku z plastiku i jaki ich rodzaj jest używany w lokalach gastronomicznych. Stworzyliśmy ankietę on-line na stronie akcji www.niedlaplastiku.pl, która ma w tej inwentaryzacji pomóc. Może ją wypełnić każdy, idąc na piwo, kawę czy kolację. Ankieta jest prosta i krótka. Zadajemy pytania o jednorazowe kubki, mieszadełka, rurki, czy są w lokalu w którym w danej chwili jesteś. Osoba, która wypełnia ankietę, może dopisać komentarz. Zajmuje to dosłownie chwilę. Klik i ankieta przychodzi do nas. Jest anonimowa, jedyne co nie jest anonimowe, to nazwa lokalu – ale tylko do naszej wiadomości, w celach analitycznych.
Zaczęliście sprawdzanie od lokali uczelnianych.
Zawsze powtarzam, że zmiany powinno zacząć się od siebie i swojego najbliższego otoczenia. W naszym wypadku jest to UJ, gdzie w wielu instytutach są bary czy stołówki. Teraz badamy też lokale na innych uczelniach krakowskich. Ale spływa coraz więcej ankiet spoza uniwersytetu, z lokali w mieście, z miejscowości spoza Krakowa. Nasz projekt nie jest na pewno unikatowy, wiele ludzi interesuje się tym, jak żyć bardziej ekologicznie, jak próbować obniżyć zagrożenie jakie niesiemy dla środowiska. Ale mam nadzieję, że dzięki naszej akcji więcej osób zacznie zauważać i zdawać sobie sprawy, że plastik nie jest wcale taki konieczny na co dzień. W ogóle „Nie! Dla Plastiku” jest wynikiem w pewnym sensie poczucia pewnej niemocy. Idę do sklepu i widzę, ile osób pakuje zakupy do swoich toreb, a ile każdego pomidora wsadza do osobnej foliówki. Ile osób maszeruje ulicami z kawą w kubkach jednorazowych. Pomimo tego, że od lat działam na polu edukacji środowiskowej, uczę o tym studentów i nie tylko, postanowiłam zrobić coś więcej, coś szerzej. Nie mam zbyt dużo wolnego czasu, ale podjęłam się tego. Tak to się zaczęło.
Chcecie uświadamiać ludzi, którzy jeszcze nie przywiązują aż tak dużej wagi do ograniczenia plastiku?
Chcemy, żeby każdy z nas poczuł się odpowiedzialny za stan środowiska i przyrody. Wspólna odpowiedzialność – to bardzo trudne wyzwanie. To nie mogą być radykalne zmiany, szybkie. Chcemy działać spokojnie, krok po kroku, żeby pokazać, że jesteśmy w stanie hamować emisję CO2 poprzez eliminację plastiku z życia codziennego. Ja przynoszę jedzenie do pracy w szklanym pudełku, cały mój zespół chodzi z kubkami termicznymi czy wielokrotnego użytku. Najpierw w lokalu w budynku, gdzie pracujemy, były problemy. Bo kawę podają tam albo na miejscu w porcelanowych kubkach albo na wynos w jednorazówkach. Ale krok po kroku okazało się, że do przynoszonych ze sobą też można kupić kawę lub jakiś napój. Dobra wola jest i coraz więcej ludzi wie, że można inaczej. To oczywiście nie jest wyłącznie nasza zasługa, o ograniczaniu plastiku słyszy się dużo i wiele osób zaczyna naprawdę zwracać na to uwagę. Ale jeśli udaje nam się dołożyć do tego swoją cegiełkę, to tym lepiej.
Jak długo będziecie prowadzić ankiety?
Wyznaczyliśmy sobie, że do września. Ale reakcja na akcję nas przerosła. Jest bardzo duże zainteresowanie. Najpierw napisały o nas jedne media, potem drugie i tak to poszło dalej. Za każdym razem, kiedy akcja jest nagłośniona, kolejne osoby wysyłają do nas ankiety. Dlatego postanowiliśmy wydłużyć termin do grudnia. Wyniki będziemy stopniowo analizować. Chcemy, żeby ta akcja wyszła poza Małopolskę. Jak ktoś usłyszy o nas w Gdańsku, to dlaczego miałby nie wypełnić ankiety o jakiejś lokalnej restauracji? Mamy też już wersję angielską i strony i ankiety, więc zagraniczne osoby mieszkające w Polsce też mogą ją wypełnić.
Już można mówić o jakichkolwiek wstępnych wnioskach? Wynika z ankiet, że plastik jest nie tylko w McDonald’s, ale też w innych restauracjach?
Ciekawe, że mówi Pani o McDonald’s. Wszystkie sieciówki mają dokładne regulacje i muszą liczyć się z Dyrektywą o plastiku. Mają plastik, ale wcale nie jest go tak dużo, jakby mogło się wydawać. Już mamy jakieś wstępne wyniki, ale na razie pozostaje to naszą słodką tajemnicą.
Ale są lokale, w takim razie poza sieciami fast foodów, w których jest dobrze?
Są! To miejsca, gdzie ludzie przychodzą ze swoimi kubkami, gdzie nie ma rurek albo są, ale z papieru. Choć ja uważam, ze rurki są kompletnie niepotrzebne. Przydają się może niemowlakowi i osobie chorej, która nie może pić sama z kubka. Zdrowy człowiek ich nie potrzebuje. Są lokale, nawet szybkiej obsługi, gdzie stosuje się tylko talerze i sztućce wielokrotnego użytku. Zmorą oczywiście jest jedzenie na wynos. Nie mogę patrzeć, jak studenci czy pracownicy uczelni biorą obiad w styropianie i idą dwa piętra wyżej na ławkę albo do swojego biura. Albo weźmy posiłek do swojego opakowania, albo jedzmy na miejscu. Cateringi też są problematyczne. Opracowaliśmy z Wydziałem Edukacji Urzędu Miasta Krakowa 10 punktów – rekomendacji dla szkół i przedszkoli, jak redukować plastik. To podpowiedzi, nie obowiązki, ale mamy nadzieję, że dyrektorzy szkół wprowadzą je w życie. Marzy mi się, żeby lokali, o które pani pyta, było więcej. I żeby były na nich napisy: tu kupisz napoje i posiłki bez plastiku. Nie dla piętnowania tych, którzy plastiku używają. Ale żeby pokazać, że się da.
Mam wrażenie, że picie wody z kranu jest w polskich lokalach cały czas czymś dziwnym. Kiedy poprosi się o kranówkę w karafce, od razu pojawia się podejrzenie, że chcę zaoszczędzić na tej mineralnej w butelce. A nie o to chodzi.
Kompletnie tego nie rozumiem. Ja piję wodę z kranu od lat i nic mi nie jest! Ale wiem, że wiele osób tego nie akceptuje. Widzę to po konferencjach naukowych – rozmawiamy na przykład o zrównoważonym rozwoju, a na stole stoi rządek butelek z wodą mineralna i butelki to PET. Może pitniki by rozwiązały sprawę mentalnej blokady przed piciem wody z kranu? W wielu krajach są, stoją na ulicach i spełniają swoją rolę. Trzeba o tym mówić, namawiać, bo restauratorzy często nie mają czasu albo nie wiedzą, jakie są alternatywy. Mogą sobie nie zdawać sprawy, że podanie wody z kranu w karafce nie jest żadnym faux pas.
Co będzie się działo w kolejnych etapach projektu?
Jak dane pokażą jaka jest skala problemu plastiku w lokalach, przystąpimy do opracowywania programów warsztatów, szkoleń jak eliminować plastik. Nie chodzi o podanie paralelnych możliwości, jak np. plastik z trzciny cukrowej. On też potrzebuje produkcji i recyklingu, a więc w efekcie wytwarza CO2. Jesteśmy za eliminacją, a nie dawaniem alternatyw. Ale zmiany muszą zachodzić powoli. Akcja jest bardzo świeża. Ilość podstawowych obowiązków w pracy powoli nie pozwala na realizację akcji w takim tempie. Robimy to charytatywnie, w naszym wolnym czasie. Niestety popularyzacja nauki wciąż nie jest doceniana, w żaden sposób nie nagradzana. I nie mówię tu o gratyfikacji finansowej. Popularyzacja to obowiązek każdego naukowca.
Uniwersytet Jagielloński pozbędzie się plastiku? Myśli Pani, że pod wpływem Waszych działań, znikną kubeczki i butelki?
Akcja spotkała się z dużym poparciem władz UJ, została objęta patronatem rektora UJ. Mamy też duże wsparcie od Pani Kanclerz. Jak to wszystko będzie wyglądało w rzeczywistości, czy będzie mniej plastiku na naszej uczelni? Robimy wszystko, aby tak było. Na pewno w dużym stopniu zależy to od studentów, pracowników, nas wszystkich. Zmianę powoli widać. Na radach naszego wydziału wodę pijemy już nie z plastikowych kubeczków. Tak, jak powtarzam – musimy działać spokojnie. Krok po kroku. Na wielu frontach. Razem.
Ankietę można znaleźć TUTAJ
Prof. dr hab. Małgorzata Grodzińska-Jurczak jest biolożką i kierownikiem Zespołu Ochrony Przyrody i Edukacji Środowiskowej w Instytucie Nauk o Środowisku Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Zajmuje się m.in. tematyką ograniczania negatywnego oddziaływania odpadów komunalnych na środowisko i społecznymi uwarunkowaniami ochrony przyrody.
Zdjęcie: DeawSS/Shutterstock