Na ziemi nie ma gatunku, który mógłby je zastąpić. Pszczoły znikają, a wpływ na to ma działalność człowieka. Sprawdziliśmy co im szkodzi oraz jak można poprawić sytuację.
– Jeśli z ziemi zniknie pszczoła, człowiekowi pozostaną tylko cztery lata życia. Nie ma pszczół, nie ma zapylania, nie ma roślin, nie ma zwierząt, nie ma ludzi. Są to słowa, które swego czasu miał wypowiedzieć sam Albert Einstein. Choć trwają spory co do źródła samego cytatu, to jego sedno jest jak najbardziej na czasie.
Krótko mówiąc – konsekwencje wyginięcia pszczół byłyby po prostu tragiczne dla ludzkości. Zapylanie roślin to podstawa ich istnienia oprócz takich zjawisk jak fotosynteza, czy obieg wody. Choć są też inne owady, które biorą udział w zapylaniu, to pszczoły miodne i wiele innych gatunków pszczół, a także ich więksi kuzyni – trzmiele, są nie do zastąpienia. Motyle zapylają kwiaty, ale kwiatami przecież się nie najemy. Bez pszczół z powierzchni ziemi zniknęłaby trzy czwarte gatunków roślin, które stanowią składnik naszej kuchni.
W związku z tym drastycznie zmniejszyłaby się ilość produkowanego przez nas jedzenia. To skutkowałoby nie tylko ogromnymi cenami, ale przede wszystkim powszechnym głodem na świecie, bo pszczoły to nie tylko miód.
Nie tylko pszczoły miodne
Co prawda pszczoły wciąż nie są zagrożone wyginięciem tak jak niedźwiedzie polarne czy pingwiny, ale ich populacja od lat spada. Szczególnie tych dzikich pszczół. Nie chodzi więc tylko o dobrze nam znane pszczoły miodne.
– Za bardzo skupiamy się na pszczołach miodnych, które hodujemy tak jak krowy i świnie i którym fundujemy coraz bardziej nieciekawy los. W wielu miejscach w Ameryce dzikie zapylacze już wyginęły. Tamtejsi rolnicy muszą zamawiać ule – wożone przez pszczelarzy tirami po całych Stanach Zjednoczonych i rozstawiane tam, gdzie są akurat potrzebne. Pszczoły podróżują w duchocie i zamknięciu. To przerażające, do czego dopuściliśmy. I to nie jest dystopijna wizja. To fakt – mówi prof. Piotr Skubała w książce Tomasza Borejzy „Odwołać katastrofę”.
Co powoduje kurczenie się populacji zapylaczy? Główną przyczyną jest ingerencja w środowisko. Problem stosowania chemii w rolnictwie, zmiana w użytkowaniu terenów czy karczowanie roślinności, w tym lasów. Obserwując reakcję rolników w zakresie unijnych ograniczeń stosowania pestycydów, problem nie wydaje się łatwym do rozwiązania. Nawet jeśli pestycydy są stosowane w odpowiedni sposób to i tak czynią szkody. Jak powiedział niegdyś Paracelsus, wybitny lekarz i przyrodnik, nazywany ojcem medycyny nowożytnej: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”. W naszym przypadku chodzi więc o olbrzymią skalę stosowania pestycydów.
Czytaj także: Uważana za wymarłą pszczoła odnaleziona na Florydzie
Najbardziej narażone są trzmiele
Od dawna wiadomo, że pestycydy stosowane w rolnictwie stanowią jedno z największych zagrożeń dla pszczół i innych niezbędnych zapylaczy. Rolnikom brakowało zrozumienia, w jaki sposób różne pestycydy stosowane w różnym czasie na różnych uprawach wpływają na ryzyko narażenia na kontakt z pszczołami żyjącymi w pobliżu pól. Naukowcy przepadali wpływ stosowania pestycydów na trzmiele.
W czasopiśmie Science of the Total Environment opublikowano pracę opartą na interakcjach trzmiela żółtolicego (Bombus vosnesenskii) z uprawami w Kalifornii. Badania pokazały, że stosowanie peptydów jest naprawdę poważnym zagrożeniem dla zapylających roślinność trzmieli. I to nawet w sytuacji, kiedy pestycydami potraktujemy te rośliny, których akurat trzmiel nie musi tykać.
– Odkryliśmy, że nawet jeśli uprawa nie jest zbyt atrakcyjna dla pszczół, w jej pyłku nadal będą znajdować się substancje chemiczne. Pszczoły mogą wchłaniać tę substancję chemiczną w wyniku przedostania się pestycydu na pobliskie chwasty, na których żerują – powiedział Eric Lonsdorf, główny autor badania.
Wpływ globalnego ocieplenia
Na świecie wciąż jest wiele miejsc, które człowiek nie tknął jeszcze w taki sposób, by zaszkodzić całej globalnej populacji pszczół. Jednak globalne ocieplenie jest zjawiskiem niemającym granic. Może więc dotknąć pszczoły tam, gdzie bezpośrednia działalność człowieka nie stanowi dla nich zagrożenia, lub zagrożenie to jest w miarę niewielkie. Problemem dla pszczół są także ekstrema pogodowe, susze i powodzie.
– Od ponad 10 lat zajmuję się badaniami nad zdrowiem pszczół, ze szczególnym uwzględnieniem pszczół miodnych. W 2021 roku po raz pierwszy usłyszałam od pszczelarzy o tym, jak ekstremalna susza i opady deszczu wpływają na zdrowie rodziny pszczół – powiedziała dr Jennie Durant z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Susza w zachodnich Stanach Zjednoczonych w 2021 roku spowodowała wysuszenie źródła pożywienia dla pszczół. Chodzi o nektar kwiatowy i pyłek potrzebny pszczołom do produkcji miodu i zachowania zdrowia. Ekstremalne deszcze na północnym wschodzie USA ograniczyły liczbę godzin, w których pszczoły mogły latać w poszukiwaniu paszy. Oba te zdarzenia negatywnie wpływają na populację tych owadów.
Połączenie wpływu zmian klimatycznych i pestycydów
Innym problemem związanym z globalnym ociepleniem będzie presja, by stosować więcej pestycydów w celu walki ze szkodnikami, którym globalne ocieplenie będzie sprzyjać. Kolejnym ogniwem w mechanizmie szkodliwości ocieplającego się klimatu są właśnie wspomniane wyżej pestycydy. Niedawne badania pokazują, że temperatura wpływa na to, jak pestycydy wpływają na zachowanie pszczół, co sugeruje szkodliwy wpływ zmiany klimatu.
Naukowcy z Imperial College London wykazali, że wysokie temperatury zwiększają negatywny wpływ pestycydów na trzmiele. Poważny problem związany z zasięgiem żerowania trzmieli pojawia się, gdy zaczynają występować upały. Według badań, w przedziale temperatur 21-27 st. C nic się poważnego nie dzieje. Jednak wzrost temperatury do 30 st. stanowi już problem związany z intensywnością działania pestycydu. Dr Richard Gill, główny autor badania powiedział: – Spadek wydajności lotu w najwyższej temperaturze sugeruje, że został osiągnięty punkt krytyczny w zdolności pszczół do tolerowania połączonej temperatury i ekspozycji na pestycydy. Ten efekt skrajny występuje w przedziale zaledwie trzech stopni, co zmienia nasze postrzeganie dynamiki ryzyka związanego z pestycydami. Biorąc pod uwagę, że takie zmiany temperatury mogą zwykle występować w ciągu jednego dnia.
Problem ten w związku ze stosowaniem pestycydów będzie się nasilać. Badacze przewidują, że częstotliwość narażenia pszczół na działanie pestycydów i ekstremalnych temperatur w związku ze zmianami klimatycznymi w przyszłości wzrośnie.
Tym bardziej że same rozmiary pszczół będą miały tutaj znaczenie. Obserwacje pokazują, że liczebność dużych gatunków pszczół zmniejsza się wraz ze wzrostem temperatur. Paradoksalnie nie ma to większego wpływu na te mniejsze. Duże pszczoły, takie jak trzmiele, mają niższą tolerancję na ciepło. Taki stan rzeczy czyni je bardziej podatnymi na zmiany klimatyczne i ocieplający się klimat. Badania prowadzono w Górach Skalistych. Wykazano, że takie obszary z subalpejskim, łagodnym klimatem są szczególnie narażone na zmiany klimatyczne. Zwykle to właśnie miejsca o łagodnym, chłodnym klimacie są poddawane największym zmianom, które odczuwają zwierzęta takie jak pszczoły.
Jak uratować pszczoły?
Sposobów na ratowanie pszczół jest wiele. Sadzenie ogrodów zapylających regionalnymi roślinami kwitnącymi przez cały rok może zapewnić pszczołom pożywienie. Rodzime pszczoły zakładające gniazda na ziemi potrzebują kawałków odsłoniętej i nienaruszonej gleby, wolnej od ściółki lub innych roślin okrywowych. Ogrodnicy mogą oczyścić trochę ziemi w słonecznym, dobrze osuszonym miejscu, aby stworzyć wydzielone miejsca dla pszczół do kopania gniazd.
Ekologiczne rolnictwo i mniej mięsa na stole
Jeśli chodzi o pestycydy, to tu problem jest poważny, ale nawet tu można wiele zdziałać, przynajmniej jeśli chodzi o ogrody. Wszystko jest przecież do zastąpienia. Jeśli chcesz mieć idealny ogród, a masz dość widoku chwastów, które są też potrzebne dla pszczół, to może warto usunąć je ręcznie. Jeśli jednak nie chcesz się schylać, to warto przygotować naturalny środek na chwasty. To pół litra wody, litr octu i trochę mydła w płynie. Ograniczenie pestycydów to jednak nie wszystko.
Problem są monokultury, które zastąpiły naturalne łąki. Brak różnorodności, ekspansja monokultur, to wszystko ma wpływ na liczebność wielu gatunków, w tym właśnie pszczół. Ratunkiem jest tu rolnictwo ekologiczne, które dzięki stosowaniu bioróżnorodności, zróżnicowaniu siedlisk i eliminacji chemicznych ośrodków ochrony roślin ma dobry wpływ na życie owadów zapylających.
Żeby jednak osiągnąć sukces, to najważniejsze jest przede wszystkim edukowanie ludzi na temat pszczół i ich znaczenia dla systemu żywnościowego na świecie. Edukowanie na temat tego, jak pomagać pszczołom, a nie im szkodzić. Warto dodać, że rolnictwo nie byłoby tak szkodliwe, gdyby nie nasza dieta.
Całkowita powierzchnia gruntów przeznaczonych na hodowlę zwierząt gospodarskich to połowa wszystkich obszarów rolniczych na świecie. I nie chodzi tu tylko o łąki, na których pasą się krowy, ale o zboża, które przerabia się potem na paszę. Nawet ograniczenie spożycia mięsa i nabiału o kilkanaście procent sprawi, że spore połacie terenu zostaną oddane naturze.
Czytaj także: Miejskie ogrody mogą być cennym źródłem pożywienia dla zapylaczy. Nawet te niewielkie
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Erika_Mondlova