Nie tylko będące na finiszu kampanii prezydenckiej Węgry stoją w opozycji do europejskiej jedności wobec rosyjskich zbrodni w Ukrainie. Coraz wyraźniej i mniej zrozumiale dla solidarnego zachodu przeciw zakazowi importu rosyjskich surowców protestują Niemcy. Tymczasem zespół naukowców przedstawił możliwe scenariusze dla gospodarki RFN. Model zawierający najwięcej danych wejściowych zakłada stratę w wysokości 80 euro na mieszkańca. Te uproszczone są bardziej pesymistyczne i dochodzą do 1000 euro. „Jeżeli embargo jest nieuchronne, powinno zostać nałożone tak szybko, jak to możliwe” – wskazuje współautor badania.
Zaprezentowany 7 marca 2022 roku raport przedstawia skutki ekonomiczne dla niemieckiej gospodarki w przypadku odcięcia od rosyjskich paliw. Opracował go zespół niezależnych naukowców pod kierownictwem ekonomistów prof. Moritza Schularicka i prof. Moritza Kuhna, w ramach połączonej inicjatywy dwóch uczelni: Uniwersytetu w Bonn oraz Uniwersytetu Kolońskiego. Z ich wyliczeń wynika, że wstrzymanie importu rosyjskich surowców oznacza dla Niemiec spadek PKB między 0,5 proc.- 3 proc.. Dla porównania w 2020 roku, w związku z pandemią, wskaźnik ten spadł o 4,5 proc.
Według badaczy niemiecka gospodarka byłaby w stanie dostosować się do nowej sytuacji. Żeby lepiej zobrazować konsekwencje takiej sytuacji policzono koszty, jakie potencjalnie poniesie przeciętny mieszkaniec RFN.
Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada, że cena za niemiecką niezależność od Rosji wyniesie zaledwie 80 euro w przeliczeniu na jedną osobę. Najgorszy scenariusz przewiduje kwotę aż 1000 euro na jednego mieszkańca.
Niemcy a rosyjskie surowce
– Nawet 0,5 proc. PKB to jest bardzo dużo. Przez taki spadek można zmienić rząd, więc nie bagatelizowałbym nawet tego dolnego szacunku – przekonuje w rozmowie ze SmogLabem profesor Krzysztof Berbeka z Instytutu Ekonomii, Finansów i Zarządzania na krakowskim UJ.
Według naukowca aktualną sytuację należy rozpatrywać również w kontekście historycznym. Szczególnie jeżeli chodzi o ruchy społeczne i ekologiczne przeciwko energetyce atomowej.
Podobnego zdania jest także Bartłomiej Kupiec, ekspert Stowarzyszenia „Z energią o prawie”. – Niemcy od lat konsekwentnie uzależniały się od importu gazu z Rosji – mówi w rozmowie ze SmogLabem. – Błędem polityki energetycznej Berlina okazał się brak odpowiedniej dywersyfikacji źródeł dostaw gazu. Gaz traktowany był jako paliwo przejściowe w Energiewende (transformacja energetyczna Niemiec – red.) – podkreśla Kupiec.
Nasz rozmówca przypomina, że Niemcy już za rządu kanclerza Schrodera postanowiły o wyłączaniu elektrowni jądrowych. W 2011 r. rząd kanclerz Angeli Merkel w reakcji na katastrofę w Fukushimie zdecydował o przyspieszeniu wygaszenia elektrowni jądrowych do końca 2022 roku. To sprawia, że sytuacja Niemiec jest w obliczu rosyjskich zbrodni w Ukrainie szczególnie poważna. Retoryka niemieckich władz wobec potencjalnych sankcji na rosyjskie surowce jest bardzo stonowana.
60 proc. energii bazuje na imporcie
We wspomnianym raporcie naukowcy rozłożyli gospodarkę energetyczną Niemiec na cztery części.
- Stan obecny. 60 proc. energii produkowanej u naszych zachodnich sąsiadów bazuje na surowcach z importu. Przy czym aż 1/3 niemieckiego sektora energetycznego jest zależna od Rosji. Największym wyzwaniem jest rosyjski gaz, który stanowi 55 proc. całości gazu ziemnego zużywanego do produkcji energii. Jeżeli chodzi o rosyjską ropę jest to 34 proc., a węgiel – 26 proc.
- Embargo na rosyjskie surowce. Ta część analizuje wpływ wstrzymania dostaw ze wschodu na niemiecką gospodarkę. Co ciekawe najbardziej rozbudowana analiza bazująca na modelu Baqaee-Farhi przewiduje najbardziej optymistyczny scenariusz. Przewidywania stanowiące wariant pesymistyczny są według autorów rodzajem buforu bezpieczeństwa i bazują na uproszczonych analizach.
- Dystrybucja energii i bezpośrednie skutki dla przeciętnych gospodarstw. Autorzy badania postulują, aby najuboższe domostwa otrzymały rządową pomoc przy jednoczesnym zachęcaniu do ograniczania zużycia gazu.
- Skutki polityczne embarga na rosyjskie surowce. W tym rozdziale naukowcy przedstawiają mocną rekomendację dla niemieckiej klasy politycznej. Jeżeli embargo jest nieuchronne, powinniśmy je nałożyć tak szybko, jak to możliwe. Dzięki temu przemysł i gospodarstwa domowe będą mogły dostosować się przez sezon letni – mówił prof. Schularick, współautor badania.
Według Bartłomieja Kupca w związku z rosyjską agresją na Ukrainę plan oparty na rosyjskim gazie się posypał. – Wydaje się, że do niemieckich polityków wreszcie dotarł dobitnie fakt że Rosja, pod rządami Putina, nie jest krajem respektującym prawo międzynarodowe i prawa człowieka. Europejski kryzys gazowy, którego ofiarą padły również Niemcy, oraz rosyjska agresja na Ukrainę sprawiły, że w społeczeństwie RFN wzrosła świadomość problemu skali zależności od rosyjskiego gazu – przekonuje nasz rozmówca.
Czytaj także: W Niemczech podpisano umowę ws. pierwszego terminalu LNG
Co z atomem?
Chociaż według wielu ekspertów atom wydaje się być naturalnym wyborem w drodze do niezależności energetycznej, w Niemczech myślą inaczej. Zaledwie dzień po publikacji badania, dwa ministerstwa: środowiska i gospodarki wydały opinię. „Przedłużenie czasu pracy elektrowni jądrowych przyczyniłoby się tylko w niewielkim stopniu do usunięcia problemu” – czytamy w oficjalnym komunikacie. Rządzącym nie daje do myślenia nawet fakt, że w ostatnich latach podwojono import energii z Francji. Tą uważa się za stolicę energetyki jądrowej, na której francuzi opierają swoje bezpieczeństwo. Wydaje się, że Niemcy nadal wierzą w rosyjskie surowce i ich dostawy.
Profesor Berbeka z krakowskiego UJ podkreśla, że przekaz niemieckich polityków przez lata był niespójny. Począwszy od obietnic odejścia od atomu, przez powroty do tego rodzaju energii, aż po kolejny zwrot wywołany awarią elektrowni w Fukushimie. Dziś z kolei powracają rozmowy o utrzymaniu atomu i społeczeństwo może być zdezorientowane.
– Z punktu widzenia ekonomicznego wyłączanie sprawnych elektrowni atomowych to marnowanie gigantycznych środków. Przez jedną decyzję, warte miliardy euro instalacje otrzymują wartość równą zero – chłodno kalkuluje profesor Berbeka, który do wyliczeń raportu podchodzi ostrożnie. – Sprytnie można dobierać założenia. Na przykład zakładając, że trzy elektrownie jądrowe pozostaną w użyciu i wpiszemy po stronie korzyści ich wartość, która miała za chwilę wynieść zero – to będzie kilka miliardów – mówi krakowski naukowiec.
Nasz rozmówca kolejne scenariusze dla rozwoju obecnej sytuacji uważa za obarczone wieloma niewiadomymi. – Nie wiem czy w tym momencie można całkowicie przewidzieć reakcję rynków na całkowite embargo rosyjskich surowców – podkreśla.
Obywatele krytykują rząd
Z kolei wspomniany wcześniej Bartłomiej Kupiec przekonuje, że polityka energetyczna Niemiec często nie jest zgodna z ideą solidarności energetycznej Unii Europejskiej. Jako przykład podaje zawirowania wokół Nord Stream 2. – Mimo, że niemieccy politycy odżegnywali się od politycznego kontekstu decyzji o budowie gazociągu, twierdząc, że jest to projekt komercyjny, to wzmacniał on pozycję Rosji na arenie europejskiej, a osłabiał kraje Europy Środkowej – twierdzi przedstawiciel Stowarzyszenia. Według niego ważne dla kontekstu całej sytuacji są także powiązania biznesowe, głównie byłego kanclerza Niemiec – Gerharda Schrödera, który znalazł zatrudnienie w rosyjskim paliwowym gigancie – Gazpromie.
Kupiec twierdzi, że społeczeństwo jest przygotowane na podwyżki. – Obywatele Niemiec są gotowi ponieść koszty w postaci wyższych cen energii związanych z niemiecką Energiewende. Koszty jednakże byłyby niższe gdyby nie eliminacja energii jądrowej z niemieckiego miksu energetycznego. Mimo, że energia jądrowa jest bezemisyjnym źródłem energii, silny ruch anty-atomowy doprowadził do przedwczesnego wyłączenia części elektrowni jądrowych – mówi nam ekspert.
– Tymczasem rosyjska agresja na Ukrainę pokazała, jak putinowska Rosja próbowała opleść energetycznie Unię Europejską, w celu jej osłabienia. Mit o pokojowych zamiarach Moskwy upadł. Unia Europejska musi dążyć do osiągnięcia niezależności od rosyjskich paliw kopalnych za pomocą przyjaznych środowisku źródeł energii. Rozwój wykorzystania OZE doprowadzi do decentralizacji i demokratyzacji sektora energetycznego – konkluduje Kupiec w rozmowie z redakcją SmogLabu.
O komentarz do aktualnej sytuacji poprosiliśmy przedstawicieli inicjatywy ECONtribute. To ona dpowiada za wspólne projekty niemieckich uczelni, w ramach których powstał wspomniany raport.
– Jako instytut badawczy nie możemy obecnie oceniać decyzji politycznych rządu, ale możemy przedstawić fakty naukowe – mówi nam Carolin Jackermeier z biura prasowego ECONtribute. Te fakty sugerują, że wpływ (embarga – red.) na gospodarkę byłby znaczący, ale możliwy do opanowania. Według ostatnich sondaży (m.in. YouGov, Civey, ZDF) większość niemieckiej społeczności opowiada się za wstrzymaniem importu rosyjskiej energii. Tym samym krytykuje stanowisko niemieckiego rządu – przekonuje Jeckermeier.
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Mo Photography Berlin