To już trzecia skarga do KE, w której Polsce zarzuca się łamanie prawa unijnego. To jednocześnie trzecia skarga, której powodem jest kopalnia odkrywkowa Turów na trójstyku polskiej, czeskiej i niemieckiej granicy.
Władze i obywatele miasta Żytawa (Zittau), posłowie do Parlamentu Saksońskiego i powiatu Görlitz złożyli oficjalną skargę do Komisji Europejskiej w sprawie polskiej kopalni odkrywkowej Turów w Bogatyni (woj. dolnośląskie). Zarządza nią spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.
Jaki jest powód skargi? Mieszkańcy uważają, że to właśnie polska kopalnia jest odpowiedzialna za spadek poziomu wód gruntowych w Żytawie. Dzieje się tak, ponieważ teren pod wydobycie musi zostać osuszony. Wokół tworzy się tzw. lej depresyjny, czyli miejsca z obniżonym lustrem wód podziemnych. Jak wynika z analizy dr hab. Ralfa E. Kruppa, działalność kopalni Turów już obniżyła poziom wód gruntowych o 100 metrów po niemieckiej stronie granicy. Problem może się pogłębiać – naukowcy przewidują dalsze obniżanie poziomu wody o kolejnych 20 metrów. W związku z tym dochodzi do zapadania się gruntów – nawet o 72 cm. Niemcy boją się utraty stabilności i wartości swoich domów, na których już pojawiają się pęknięcia.
Czytaj także: PGE rezygnuje z Bełchatowa, Turowa i Opola. Elektrownie i odkrywki przejmie nowa państwowa spółka
Sprzeciwiają się także dalszemu niszczeniu przyrody na trójstyku granic i podkreślają, że pyły, które wydostają się z odkrywki, mają wpływ na jakość powietrza w Żytawie.
Podobne zastrzeżenia do działalności Turowa mają Czesi, którzy jako pierwsi wnieśli skargę do KE we wrześniu ubiegłego roku. Jak informują aktywiści EKO-UNII i Fundacji Rozwój Tak-Odkrywki Nie (RT-ON), Komisja doszła do wniosku, że eksploatując kopalnię Turów, Polska narusza europejskie dyrektywy. Teraz Czesi mają otwartą drogę, by pozwać Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Turów to problem dla polskich spółek
– Skarga mieszkańców Żytawy oraz członków niemieckich Zielonych dotyczy negatywnego wpływu odkrywki Turów na wody podziemne po niemieckiej stronie granicy – komentuje Kuba Gogolewski, koordynator projektów w Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”. – Jednocześnie PGE cały czas zaprzecza, destrukcyjnemu działaniu odkrywki na wody podziemne zarówno po niemieckiej, jak i po czeskiej stronie, bagatelizując zarzuty stawiane przez rząd czeski. O ile PGE oraz kontrolujący spółkę polski rząd nie zmienią swojego nastawienia, trudno będzie uniknąć eskalacji konfliktu. Dojdzie do sporu przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Warto podkreślić, że te problemy są także problemami PZU, które ubezpiecza elektrownie i kopalnie węglowe należące do PGE, w tym Turów – dodaje aktywista.
Kopalnia będzie działać do 2044?
Minister klimatu (dziś klimatu i środowiska) Michał Kurtyka w ubiegłym roku przedłużył koncesję na wydobycie węgla w Turowie na kolejne 6 lat – pomimo protestów ze strony naszych sąsiadów. Przeciwko przedłużeniu koncesji opowiedziało się aż 13 tysięcy osób, które podpisały się pod petycją do Parlamentu Europejskiego. Może się jednak okazać, że 2026 rok nie będzie datą zamknięcia kopalni. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin w liście do sejmiku województwa dolnośląskiego zapewnił, że odkrywka mogłaby działać aż do 2044 roku. Potem tereny kompleksu energetycznego miałby być rekultywowane.
Czytaj także: Ostatnia elektrownia w Polsce będzie zamknięta w 2037 roku? “Pojawiają się rozbieżne cele i daty”
Dalsze wydobycie węgla w kopalni Turów może pozbawić region szans na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji – zauważają działacze RT-ON. „Region zgorzelecki w związku z niejasnym stanowiskiem Polski dotyczącym przyszłości wydobycia i spalania węgla w Turowie oraz napiętą sytuacją międzynarodową jest jak na razie wykluczony ze środków unijnych na transformację” – czytamy w informacji przesłanej przez Fundację.
Zdjęcie: Fotokon/Shutterstock