Jakiś czas temu minister Jan Szyszko za smog obwinił niepolski węgiel.
Wywołało to falę dowcipów. Niektórzy uwierzyli. Inni uśmiechali się z politowaniem.
Jednak, warto wspomnieć, minister Szyszko nie był pierwszy. Kiedy w 2015 roku poprzedni rząd rozważał wprowadzenie rozporządzenia określającego normy jakości dla węgla, odbyły się konsultacje społeczne.
W tych zgłoszono wiele uwag, które – jak świadczą komentarze do nich – oceniano pod kątem tego, skąd węgiel jest, a nie jaki jest. Niektóre z odpowiedzi/stanowisk Ministerstwa Gospodarki, które wtedy się tym zajmowało, są niezwykle urocze i warte przypomnienia.
– Uwaga odrzucona. Ten parametr został przyjęty na podstawie średniej polskiego węgla. Ponadto należy pamiętać, że obniżając parametr wilgoci spowoduje wyeliminowanie z rynku polskiego węgla [tak w orginale] – pisano w odpowiedzi na wątpliwości Ministerstwa Środowiska, które zwracało uwagę, że dopuszczenie na rynek węgla zbyt wilgotnego, będzie fatalnie oddziaływać na powietrze.
– Tak wysoka zawartość wilgoci spowoduje wysoką emisję zanieczyszczeń (pyłu, OGC, TZO), stratę energii na odparowanie wilgoci i wzrost kosztów pozyskania energii użytecznej – podnosił wówczas resort odpowiedzialny za ochronę środowiska.
Przeczytajcie kilka najciekawszych z nich, bo wiele mówią o tym, czym kierują się autorzy przepisów w założeniu mających chronić środowisko. I dostrzec, że z pewnością nie jest to troska o nie:
Wszystkie znajdziecie TUTAJ. (PDF)
Warto zerknąć tym bardziej, że teraz sytuacja się powtarza a rozporządzenie o normach jakości dla węgla, przygotowano tak, żeby niczego nie zmieniało.