W Kalifornii ma miejsce bioluminescencyjny zakwit alg, dzięki czemu zobaczyć tam można dosłownie świecące fale morskie. Tym razem jednak zjawisko trwa nie 1-2 tygodnie, jak zazwyczaj, lecz już ponad miesiąc. W związku z pandemią władze wysyłają dodatkowe patrole na plaże, by dbać o bezpieczeństwo gapiów. Przyczyn tak obfitego zakwitu eksperci doszukują się w wyższych temperaturach, a także w możliwym wpływie nawozów sztucznych.
Zakwit glonów w Kalifornii przyciąga uwagę mieszkańców i odwiedzających stan, ze względu na bioluminescencję. Dzięki reakcji chemicznej z udziałem enzymu lucyferazy odnieść można wrażenie, że morska woda dosłownie świeci.
Jak podaje portal Euronews, stanowe służby podkreślają, że tegoroczny zakwit, jest największym od dekady. Trwa on także dłużej niż zwykle: zamiast jednego lub dwóch tygodni, jak miało to miejsce zazwyczaj, efekty świetlne można obserwować od ponad miesiąca.
Media społecznościowe obiegają więc zdjęcia i nagrania, których autorzy porównują zastany widok m.in. do scen z filmu Avatar:
I got to witness a once in a lifetime phenomenon, bioluminescent algae appeared in the ocean and beaches in California. We ran down to Venice beach, when we arrived this is what we saw! I had to jump in the sea, it was glowing all around me, I literally felt like I was in Avatar! pic.twitter.com/KA43YoGLKA
— Louis Cole (@louiscole) May 7, 2020
Problemem dla lokalnych władz stali się także gapie, którzy przybywają nocą na kalifornijskie plaże, by podziwiać i filmować niecodzienne zjawisko. Jak podaje lokalna stacja CBS Los Angeles, w związku ze znaczącym wzrostem liczby odwiedzających w ostatnich tygodniach, policja zwiększy liczbę patroli na plaży Manhattan Beach.
Władze obawiają się zgromadzeń, ponieważ trwa pierwszy weekend, w którym plaże Los Angeles znów są otwarte dla odwiedzających. Należy jednak przestrzegać zasad bezpieczeństwa, ustanowionych w kontekście zagrożenia epidemicznego .
Eksperci podkreślają, że do końca nie wiemy, dlaczego tym razem zakwit jest tak obfity. Według pracowników systemu obserwacyjnego SCCOOS (Southern California Coastal Ocean Observing Service) do obfitości zakwitu mogły przyczynić się wyższe temperatury, obserwowane od 2015 roku, a także ilość określonego pożywiania, dostępnego w wodach. Jak podaje portal Euronews, rozważany jest także wpływ używanych w rolnictwie nawozów sztucznych.
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego podkreślają natomiast, że potrzeba dalszych badań, by zrozumieć tą kwestię. Zaznaczają oni, że w skali globalnej częstotliwość zakwitów rośnie.
Brytyjski „Independent” podkreśla, że trwające teraz kalifornijskie zakwity glonów nie wiążą się z powstawaniem toksyn, które byłyby szkodliwe dla ludzi lub morskich zwierząt. Dziennik zaznacza jednak, że inne glony mogą stanowić takie zagrożenie, a wzrost liczby zakwitów odnotowuje się także w ich przypadku.
_
Źródło: Shutterstock/padelphoto