Norweskie władze zapowiedziały, że od 2020 roku planują wprowadzić całkowity zakaz ogrzewania domów paliwami kopalnymi. To pierwszy tego rodzaju zakaz na świecie. Politycy motywują decyzję koniecznością ograniczania emisji CO2. Kraj jest do niego przygotowywany od dłuższego czasu. Nie jest to pierwszy raz, kiedy Norwegowie decydują się na pionierską zmianę.
Wcześniej zadeklarowano, że od 2025 roku w kraju powinien zostać wprowadzony zakaz sprzedaży samochodów spalinowych. Zadeklarowano też utrzymanie wylesiania na zerowym poziomie. Od dłuższego czasu trwają też inwestycje w rozwój zielonej energetyki (więcej TUTAJ) oraz technologii, które ułatwiają energetyczną transformację (więcej TUTAJ). Dlatego, kiedy minister środowiska Vidar Hegesenladi na zadane podczas konferencji prasowej pytanie o to, co mają zrobić ci, którzy wciąż z nich korzystają, odpowiedział krótko: „muszą znaleźć inne sposoby”, nie wywołało to negatywnej reakcji. Warto jeszcze wspomnieć, że Norwegowie finansują te badania z pokaźnych dochodów ze sprzedaży ropy naftowej oraz gazu.
Zakaz ma dotyczyć produktów naftowych, a z czasem objąć także gaz. Władze zachęciły Norwegów, by przyjrzeli się dostępnym alternatywom: pompom ciepła, energetyce wodnej (ta zaspokaja 96 proc. zapotrzebowania kraju na prąd), a także kotłom na pellet. Ograniczenia będą dotyczyć wszystkich budynków: prywatnych, publicznych, mieszczących działalność gospodarczą.
Rząd chce dzięki temu ograniczyć emisje gazów cieplarnianych, z czym Norwegowie za sprawą ogromnego sektora wydobywczego, mają duży problem. Przewiduje się, że emisję CO2 uda się zmniejszyć o 340 tys. ton rocznie – to niewielka część całości, która w 2015 roku wyniosła 53,9 mln ton. Gdzie indziej znaczenie sektora mieszkaniowego jest jednak znacznie większe. Tutaj wymienia się między innymi Stany Zjednoczone, ale także w Polsce jest ono duże.
O sprawie donoszą światowe media, a w Polsce pisał już o niej m.in. Świat OZE.
Fot. dan.kristiansen/Flickr.