Na terenie krakowskiego kombinatu ma zostać zlokalizowana strefa przemysłowa. Może być tworzona na obszarach określonych w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Takim planem zajmą się niebawem krakowscy radni. Mimo starań strony społecznej w projekcie planu – jak na razie – nie znalazł się twardy zakaz lokalizacji takiej strefy. O strefie rozmawiamy z Włodzimierzem Pietrusem.
Jak do planu miejscowego „Kombinat” podchodzi przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości?
Włodzimierz Pietrus: My zgłaszaliśmy prezydentowi Jerzemu Muzykowi, kiedy przedłożył pierwotny projekt uchwały, że jeżeli nie będzie zmian, to nie będziemy go popierać w całości. Wynika to z pewnej odpowiedzialności za ten obszar. ArcelorMittal Poland stawia sprawę w ten sposób, że w obecnej sytuacji koncern daje sobie radę. Dotychczas odsprzedaje pewne tereny tym spółkom, które w zasadzie były na tym terenie i kontynuują działalność. To na przykład spółki odlewnicze i spółka samorządowa Nowa Huta Przyszłości.
To nie jest temat numer 1. Chociaż plan miejscowy by pewnie pomógł w zbywaniu nieruchomości, ale to nie jest najważniejsze. Natomiast plan miejscowy pewnie bardziej potrzebny jest miastu. Nowe podmioty inwestujące nie chcą bez planu miejscowego podejmować takich działań, ponieważ czasami jest to ryzykowna gra. To miasto ma oczekiwania wobec ArcelorMittal, że będzie przekazywał pewne grunty, których nie wykorzystuje do swojej działalności. A miasto znajdzie podmioty gospodarcze, który to przejmą pod swoją działalność.
- Czytaj także: „Prof. Mariusz Czop: „Prawo chroniące ludzi i środowisko przed wpływem stref przemysłowych to fikcja”
Prezydent robi uniki
A co ze strefą – jesteście za stworzeniem tam strefy przemysłowej?
Jeżeli chodzi o strefę przemysłową, to oczywiście prezydent robi uniki w tym temacie. Najpierw wywołał ten temat jako zagrożenie. Natomiast sam świadomie potwierdził, że to był element przystąpienia do planu miejscowego. Tak wnioskował ArcelorMittal, kiedy składał wniosek o przystąpienie do planu, czyli to nie jest jakaś nowość. To oczekiwanie po stronie kombinatu było od samego początku na piśmie. W związku z tym przewidywanie, że będzie tam strefa było zakładane.
Ja rozumiem spojrzenie ArcelorMittal. Jeżeli oni dostaną możliwość strefy przemysłowej, to nie po to, żeby tam zwiększać emisje, ponieważ oni mają pozwolenie zintegrowane i są z tego pozwolenia zadowoleni i trzymają się jego ram. Oczywiście co do kontroli się nie wypowiadam, bo od tego są odpowiednie organy.
Jeżeli byłaby tam strefa przemysłowa, to ona sprowadza się do takiego działania, że pojawia się jakikolwiek inwestor i on dostaje od razu warunki funkcjonowania. To znaczy, że on nie będzie miał potem pretensji, że za miedzą wydostają się mu jakieś tam gazy technologiczne, czy nadmierny hałas. Ponieważ on tam jest, on spełnia warunki w ramach tego ogrodzenia i ten, który przychodzi, nie może sobie pozwolić na to, że mówi: no słuchajcie wy producenci wyrobów stalowych, musicie się zamknąć, bo nie spełniacie warunków, które obowiązują w przepisach prawa wobec bezpośredniego „sąsiada”. Strefa powodowałaby to, że ktoś się dostosowuje do warunków, które zastanie.
„ArcelorMittal będzie mógł robić wszystko to, co jest w granicach prawa”
Ok. Ale strefa przemysłowa według ustawy umożliwia wprowadzenie tam nienormowanych substancji na takim obszarze. Jaką mamy gwarancje, że ktoś tego nie umożliwi?
To znaczy, ja nie sądzę, żeby było jakieś uwolnienie emisji lub możliwość jej zwiększania. Tu chodzi bardziej o to, że ten który przybędzie do strefy nie będzie miał pretensji do koncernu ArcelorMittal, że ten tam funkcjonuje.
Ja nie chcę tutaj być jakimś wyrazicielem – ani prezydenta, ani kombinatu – tego jak oni to widzą. Na przykład przedstawiciele ArcelorMittal mówili „Priorytet numer 1: Nie chcemy mieć zagrożenia dla swojej produkcji, którą teraz realizujemy”.
A jaką mamy gwarancje, że nie sprowadzą nam jeszcze brudniejszego przemysłu do strefy?
ArcelorMittal będzie mógł robić wszystko to, co jest w granicach prawa. Tu nie zabronimy nikomu podjąć innego działania. Natomiast bardziej jest pytanie, jakie plany ma prezydent w tym rejonie, bo jeżeli miałby on możliwość przejęcia tam gruntów niewykorzystywanych przez kombinat – jako pośrednik, no to wtedy właśnie on będzie ściągał te nowe podmioty i firmy.
Miasto może wpaść na minę. Koszt przewyższy wartość gruntu
Czy możemy w ogóle cokolwiek planować w tym obszarze, nie znając stanu zanieczyszczenia gleb i gruntów na terenie i wokół kombinatu?
Jeżeli chodzi o stan środowiska, to zapewne wiedzę ma ArcelorMittal oraz Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska, który odpowiada za remediację. Przepisy mówią, że ten, który ponosi ryzyko inwestycyjne, musi dokonać oczyszczenia tego obszaru, czyli jeżeli miasto będzie pośrednikiem, no to faktycznie ponosi wtedy pewne ryzyko, że nabędzie grunt, który może mieć ujemną wartość. W takim przypadku koszt oczyszczenia może przewyższyć wartość gruntu. W takiej sytuacji, może wystąpić ryzyko dla kupującej firmy i pośredniczącego miasta… że mogą wpaść na minę.
To jeszcze wróćmy do początku. Czy jako klub jesteście za strefą przemysłową?
To znaczy klub, ani rada miasta do tego nie ma nic, ani nawet prezydent, ponieważ tak jak powiedziałem, my tylko podejmujemy uchwałę o planie miejscowym, który dopuszcza przemysł lub usługi na gruntach, które i tak są przemysłowe lub usługowe. Decyzje będzie podejmował sejmik województwa, który będzie badał, czy okoliczności są spełnione, czy jest to uzasadnione. To jest jego kompetencja.
- Czytaj także: „Tu 'chemię’ dostaje się bez kolejki”. Gdy ogłaszano alarm, musieli zamykać dzieci w domach
Włodzimierz Pietrus – przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Krakowa.
–
Zdjęcie tytułowe: Shutterstock/Bart1986.