Arktyka jest najbardziej doświadczonym przez globalne ocieplenie miejscem na Ziemi. Opublikowane w tym roku badanie, w którym wzięło udział dwóch polskich naukowców, pokazuje, jak ogromnych zmian doświadcza Daleka Północ. Ocieplający się klimat sprawia, że krajobraz Arktyki zmienia się na naszych oczach i to dosłownie. Czy powinnyśmy się tym martwić?
Ci, którzy widzieli na własne oczy arktyczne lodowce, mogą powiedzieć, że wydają się wieczne. I kiedyś tak faktycznie było, tym bardziej że są to twory, których wiek liczony jest dziesiątkach, a nawet setkach tysięcy lat. Sam grenlandzki lądolód zaczął formować się wiele milionów lat temu, w miocenie. Teraz, lodowce te przestają być wieczne – zmieniają się na naszych oczach, a skutkiem jest nie tylko rosnący poziom mórz i oceanów.
Lodowce odsłoniły setki kilometrów wybrzeży w Arktyce
W czasopiśmie Nature Climage Change opublikowana została praca badawcza, pokazująca, jak Arktyka zmienia się na naszych oczach. Autorzy badania wykorzystali zbiór zdjęć satelitarnych, przez które opisali ogrom tych zmian.
Okazuje się, że topniejące lodowce w czasie ledwie 20 lat wycofały się tak mocno, że odsłoniły miejscami bardzo długie odcinki wybrzeży. Te wybrzeża nie miały kontaktu ze światem przez setki tysięcy lat. Zanik lodowców, głównie na Grenlandii sprawił, że oczom ukazało się prawie 2,5 tys. km nowej linii brzegowej.
Jakby tego było mało, powstały „nowe” wyspy. „Nowe”, bo stopienie dużych fragmentów schodzących do oceanu lodowców odsłoniło te, które wcześniej przez setki tysięcy lat przykrywał lodowiec.

Załączone na powyższej ilustracji zdjęcia satelitarne to wybrane przykłady ogromu zmian. Czerwone linie, to nowe wybrzeże, które powstało w 20 lat od cofnięcia się lodowca. Zielone przerywane linie to dawne czoło lodowców sprzed 20 lat.
Powstały „nowe” wyspy
Badanie uwzględnia ponad 1,7 tys. lodowców w całej Arktyce. Okazuje się, że rocznie powstaje ponad 120 km nowej linii brzegowej. Najwięcej wybrzeży ujawniło się we fiordach, czyli głęboko wciętych w ląd wąskich i skalistych zatokach. Wzrost temperatury doprowadził do cofnięcia się czoła lodowca. W ten sposób powstało wiele kilometrów „nowego” wybrzeża. Tu przykładem jest grenlandzki Zachariae Isstrom. Wycofanie się tego lodowca w głąb lądu odsłoniło aż 81 km wybrzeża.
Najmniejsze zmiany wystąpiły tam, gdzie występują czapy lodowe, jak na Svalbardzie czy Ziemi Franciszka Józefa. Jak już wspomnieliśmy, powstały też nowe/stare wyspy. Naukowcy zidentyfikowali 35 takich wysp o powierzchni większej niż 0,5 km2. Powstały one, ponieważ stopił się pokrywający je wcześniej lód.

Załączone zdjęcia pokazują skalę tych zmian w czasie ledwie 20 lat. Z punku widzenia zmian klimatycznych, to naprawdę bardzo mało. To kolejny dowód, jak dużym zmianom podlega Arktyka.
W badania byli zaangażowani polscy naukowcy
Zwraca na to uwagę Małgorzata Szczypińska, doktorantka z Wydziału Nauk o Ziemi i Kształtowania Środowiska na Uniwersytecie Wrocławskim. Szczypińska, wraz z innym polskim naukowcem, prof. Mateuszem Strzeleckim z Uniwersytetu Wrocławskiego, brała udział w badaniu pod kierunkiem czeskiego naukowca, dr Jana Kavana.
– Arktyka jest doskonałym miejscem do obserwacji postępującej zmiany klimatu, gdyż ociepla się kilkukrotnie szybciej niż średnia dla całej kuli ziemskiej. Dodatkowo topniejące lodowce Arktyki stanowią bardzo konkretny dowód na to, że ocieplenie rzeczywiście ma miejsce i że jest nagłe. Wystarczy porównać przedstawione przez nas dane dla ostatnich dwóch dekad: 2,5 tys. km wybrzeży odsłoniętych spod lodowców całej półkuli północnej wobec zaledwie 50 km, które zniknęły w tym czasie pod lodem – mówi dla SmogLabu Szczypińska.
Naukowczyni zwróciła przy tym uwagę na fakt zaniku fragmentów wybrzeży, dokładnie wspomnianych 50 km. Te obszary przykrył lód, jednak nie dlatego, że nagle zaczęło go przybywać. Lodowiec topiąc się bardzo szybko, zsuwał się do wybrzeża. Mówiąc wprost, pod wpływem temperatur i siły grawitacji w jednym miejscu ubyło dużo lodu. Ten następnie po prostu zwalił się na wybrzeże i je przykrył.
Fale tsunami w Arktyce
Patrząc na zmiany w Arktyce zadajemy sobie pytanie: co nas to odchodzi? Obchodzi na pewno tych, co mieszkają bliżej Arktyki, niż my. Badacze zwracają uwagę na ryzyko tsunami.
– Z lokalnego punktu widzenia bardzo istotna jest świadomość tych zmian i związanych z nimi zagrożeń. Nowo odsłonięte wybrzeża to miejsca szczególnie podatne na wielkie osuwiska, które w wąskich fiordach Grenlandii i Alaski mogą wywołać fale tsunami – odpowiada zapytana przez SmogLab badaczka z wrocławskiej uczelni.
Nowe linie brzegowe, zwane paraglacjalnymi, są niezwykle podatne na powstawanie usuwisk. Ogromne masy ziemi mogą szybko zsunąć się do morza i wywołać tsunami. Takie sytuacje już miały miejsce, np. w 2017 roku, czy też w 2023 roku. W obu przypadkach na Grenlandii doszło do zniszczeń lokalnej infrastruktury, a nawet śmierci ludzi. Fale tsunami nie dotarły do Europy, gdyż cały impet poszedł na sąsiadujące z topniejącymi lodowcami wyspy.
Zmiany w odległej Arktyce zmieniają nam pogodę
Nie znaczy to jednak, że nie powinniśmy się przejmować tym, co dzieje się w Arktyce.
– Topniejące lodowce Arktyki są od Polski dosyć odległe, ale ich ubytek skutkuje podniesieniem poziomu mórz na całym świecie – zwraca uwagę Szczypińska. Dodaje też, że „przy zmianie białej powierzchni lodu na ciemną powierzchnię wody lub wybrzeża wzrasta ilość pochłanianej energii słonecznej i ocieplenie przyspiesza jeszcze bardziej”.
Badania te nie powinny przejść obok nas obojętnie. „Można zatem potraktować wyniki naszego badania jako kolejną zachętę do podjęcia działań na rzecz ochrony klimatu, w szczególności do ograniczenia zbędnej konsumpcji, która jest chorobą naszych czasów”, argumentuje polska naukowczyni.
A konsekwencje zmian klimatycznych w Arktyce widać u nas gołym okiem. Świadczy o tym chociażby sezon suszy, który zaczął się już tak naprawdę tej zimy. Meandrujący na skutek rosnących temperatur w Arktyce prąd strumieniowy (jet-stream) zmienia wzorce pogodowe. Rezultatem jest coraz częstsze utrzymywanie się uporczywych wyżów barycznych nad naszym krajem.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Wirestock Creators