Udostępnij

Ochrona środowiska wie, że ziemia jest skażona, ale ludzie jedzą hodowane na niej warzywa

23.08.2018

Zastanawialiście się kiedyś, jaki wpływ na to, co jecie, ma to, co wisi w powietrzu? Bo ja się nie tylko zastanawiałem, ale postanowiłem też sprawdzić, co mają na ten temat do powiedzenia służby ochrony środowiska. Okazało się, że coś do powiedzenia mają, ale raporty są pisane tak, że trudno z nich coś wywnioskować. Wnioski stają się jasne dopiero, kiedy przetłumaczyć je na prostą polszczyznę.

Wtedy brzmią tak: być może, jeżeli mieszkasz na przykład w Oświęcimiu, marchewka z twojego ogródka jest rakotwórcza, ale jedz ją spokojnie i niczym się nie przejmuj, bo jest szansa, że u sąsiada z miejscowości obok taka nie jest.

Ciekawy jest na przykład raport, który w 2013 roku przygotowała tarnowska delegatura małopolskiej Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Ciekawy, bo inaczej niż w przypadku większości informacji o stanie środowiska w gminach i powiatach, wyniki opisano nie tylko z pomocą niewiele mówiących laikom liczb, ale też „słownie”. A słowne opisy skali mówią dużo więcej.

Na stronie 46 tego ciekawego dokumentu przedstawiono wyniki tzw. badania chemizmu gleb ornych, w ramach którego bada się między innymi zawartość węglowodorów aromatycznych. W tym też dobrze znanego jako składnik smogu benzo(a)pirenu. W powiecie tarnowskim zrobiono to wtedy w dwóch miejscach. Jednym była miejscowość Biała, która – jak podkreślono – jest w obszarze zanieczyszczeń przemysłowych. Drugim Zakliczyn, który w żadnym takim obszarze nie jest.

Ustalono, że w Białej:

„W 2010 roku zawartość WWA wynosiła 622 μg/kg, co klasyfikuje glebę do grupy gleb mało zanieczyszczonych (2°). Od 1995 roku obserwuje się wzrost zawartości WWA w profilu.”

Co oznacza, że gleba jest „mało zanieczyszczona”.

Autorzy informacji spieszą z wyjaśnieniem, że oznacza to, iż:

„Uprawa roślin na tych glebach stwarza pewne niebezpieczeństwo ich skażenia przez WWA, oznacza to, że należy ograniczyć uprawę roślin do produkcji żywności dla dzieci.”

Z kolei w Zakliczynie:

„w 2010 roku zawartość WWA wyniosła 1498,7 μg/kg i nadal utrzymuje się na poziomie dla gleb zanieczyszczonych (3°). Punkt jest jednym z czterech badanych w województwie małopolskim, w których występują gleby zanieczyszczone w stopniu 3.”

Co oznacza „stopień 3” zanieczyszczenia gleby?

„Uprawa roślin na tych glebach stwarza pewne niebezpieczeństwo ich skażenia przez WWA. Zaleca się ograniczenie przeznacznia tych gleb na użytki zielone.”

Czyli sałaty i szpinaku, które wyrosły na takiej glebie, lepiej na talerz nie kłaść. A trawa – dodajmy – która wyrosła na takiej glebie nie nadaje się nawet na pastwisko.

zanieczyszczenie gleb
Źródło: Informacja o stanie środowiska. Powiat tarnowski 2012.

Z załączonej tabelki wynikało, że w Małopolsce były miejsca bardziej zanieczyszczone. Gorzej było  na osiedlu Pleszów, w Wadowicach oraz Oświęcimiu. Szczególnie imponująco wyglądał wykres dla tego ostatniego. A równie ciekawy jak on, okazał się Program Ochrony Śrowodowiska przygotowany dla powiatu oświęcimskiego. Dokument stworzony w 2013 roku mówi, że jest źle, ale nie ma się czego bać.

Cytując:

„Wszystkie punkty odpowiadają punktom zaliczonym do klasy 3 (gleby zanieczyszczone) wg klasyfikacji IUNG.”

Nie ma jednak problemu, bo:

„Wyniki badań pobrane próby nie reprezentują stanu gleb na terenie powiatu, pokazują jednak jak wygląda stan gleb w bliskiej odległości od zakładów chemicznych oraz wśród koncentracji ruchu komunikacyjnego. Stan gleb na terenie Oświęcimia pokazuje jak zanieczyszczone są gleby powiatu w najbardziej zurbanizowanych i najbardziej uprzemysłowionych miejscach.”

Na podstawie czego:

„Można przypuszczać że pozostały obszar powiatu pokrywają gleby o mniejszych wartościach zanieczyszczeń i metali ciężkich.”

Tłumacząc więc z urzędowego, który ma przekonać ludzi, że problemu nie ma, na polski, który nie rozmydla przekazu, komunikat jest taki:

Marchewka, którą hodujesz w przydomowym ogródku, a później podajesz dziecku, bo myślisz, że jest zdrowa, może być rakotwórcza. Nie ma się jednak czym martwić, bo u twojego sąsiada mieszkającego miejscowość obok, być może taka nie jest. Wprawdzie nie wiemy tego na pewno, ale  ponieważ  nie sprawdziliśmy, to możemy udawać, że tak właśnie jest. A tak w ogóle to ci o tym nie powiemy, bo jeszcze zorientujesz się, że coś jest nie tak i będziesz chciał, żebyśmy coś zrobili. A przełożeni oczekują od nas przede wszystkim, żeby cię uspokajać, bo inaczej możesz chcieć też żeby „coś” zrobili oni, a to byłby problem.

I rzeczywiście zdecydowano się nikogo nie niepokoić, więc ludzie byli spokojni i ze smakiem zajadali marchewkę ze wspomnianego przydomowego ogródka. Także taką hodowaną na skażonej ziemi, bo przecież spora część Oświęcimia – i nie tylko – znajduje się właśnie w bliskiej odległości od zakładów chemicznych i przemysłowych, a zimą miasto spowija bogaty w węglowodory aromatyczne dym z domowych kopciuchów.

Tego, co jest w ziemi jednak tak naprawdę nie wiemy, bo badania są prowadzone w zbyt małej liczbie punktów i raczej z myślą o ewentualnym pokazaniu słynnego „tła” niż realnego skażenia np. domowych ogródków. Lub istnienia problemu w miastach takich jak Mielec, Szczecinek lub Skawina, gdzie w ziemi odkłada się to, co wylatuje z kominów dużych i pozbawionych środowiskowego nadzoru zakładów. Brakuje zresztą też jasnego określenia wartości, do których można by odnieść zanieczyszczenie i wiedzieć, że w danym miejscu jest wystarczająco źle, żeby marchewkę wyrzucić do kosza, co utrudnia ogłaszanie alarmu.

Z drugiej strony są rzeczy, które każą podnosić larum. Trudno tego nie robić, kiedy na przykład nowsze próbki z Oświęcimia wykazały, że zanieczyszczenie gleby jeszcze wzrosło i próbki sklasyfikowano w IV stopniu zanieczyszczenia gleby. Co oznacza, że – przywołując skalę z własnych raportów WIOŚ – zanieczyszczenie jest silne i nie należy przeznaczać gruntów nawet na… wypas zwierząt. A nieświadomi ludzie robią z nich słoiczki dla niemowląt.

zanieczyszczenie gleby skala
Źródło: Informacja o stanie środowiska. Powiat tarnowski 2012.

Tym bardziej, że nie chodzi tylko o Oświęcim (wyniki pomiarów w innych miejscowościach można znaleźć na stronach GIOŚ lub w lokalnych informacjach o stanie środowiska). Badania są prowadzone w zbyt małej liczbie punktów, żeby generalizować, ale sugerują, że gdzieniegdzie jest bardzo źle. A w wielu miejscach należy uważać z podawaniem dzieciom, sobie i zwierzętom tego, co rośnie w  pobliżu zakładów przemysłowych oraz sąsiadów palących plastik i w kopciuchach. Koniecznie trzeba więc rozszerzyć zakres badań i porządnie sprawdzić miejsca, w których nawet obecne wyniki sugerują, że może być bardzo źle. Tak, żeby w razie potwierdzenia fatalnego stanu gleb, móc ostrzec żyjących tam ludzi.

Których zresztą w wielu miejscach trzeba ostrzec i dziś, bo – tak jak w Oświęcimiu – wiadomo, że jest źle.

Zapewne powinna to zrobić inspekcja ochrony środowiska, która jak widać woli jednak przekonywać, że nie jest źle, bo wprawdzie badania wyszły źle, ale jakby je zrobić gdzie indziej, to może byłoby lepiej. Jednocześnie bardzo nerwowo reagując na badania prowadzone np. przez Greenpeace, który zabrał się za to po pożarach składowisk odpadów i uzyskał wyniki, które nie są nadmiernie optymistyczne.

PS. Jeżeli zapytacie się skąd wiem, że marchewka może być rakotwórcza, to odpowiem, że tak samo jak o wszystkim, co opisałem powyżej, z oficjalnych materiałów publikowanych przez służby środowiskowe. Tutaj na przykład małopolską Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska, która w raporcie z 2016 roku tak wyjaśnia, dlaczego trzeba badać zawartość WWA w glebie: „Jedną z grup trwałych zanieczyszczeń organicznych (TZO) są wielopierścieniowe węglowodorowy aromatyczne (WWA), z których część wykazuje silne właściwości toksyczne, mutagenne i rakotwórcze. „ Nie trzeba do niczego docierać, jak lubią chwalić się dziennikarze. Wszystko da się znaleźć na oficjalnych stronach i w jawnych dokumentach. Jest tylko nikt z tym nic nie robi. W końcu, gdyby zbadać gdzie indziej – na przykład za granicą – to mogłoby być lepiej

Fot. Scott 97006/Flickr.

Autor

Tomasz Borejza

Dziennikarz naukowy. Członek European Federation For Science Journalism. Publikował w Tygodniku Przegląd, Przekroju, Onet.pl, Coolturze, a także w magazynach branżowych. Autor książki „Odwołać katastrofę”.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partnerzy portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Bartosz Kwiatkowski

Dyrektor Frank Bold, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Patrycja Satora

Menedżerka organizacji pozarządowych z ponad 15 letnim stażem – doświadczona koordynatorka projektów, specjalistka ds. kontaktów z kluczowymi klientami, menadżerka ds. rozwoju oraz PR i Public Affairs.

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.